Po Stranger Things żegnam się z Netflixem

Seans najnowszego sezonu Stranger Things uświadomił mi, że na Netfliksie nie za bardzo jest co oglądać. Zapowiada to prawdopodobnie koniec przygody z tą platformą, wraz z zakończeniem ostatniego sezonu tego serialu.

nasze opinie
Zbigniew Woźnicki 6 czerwca 2022
21

Stranger Things to naprawdę wyjątkowy serial. Mimo, że sam nie jestem z pokolenia amerykańskich nastolatków lat ’80 (co jest raczej oczywiste), ale oglądając kolejne odcinki czuć sentyment do tamtych czasów. Jakościowo ma on swoje wzloty i upadki, ale całościowo jest on, według mnie, jedną z najlepszych rzeczy, jakie ma obecnie do zaoferowania Netflix i tutaj pojawia się problem.

Pierwsze siedem odcinków czwartego sezonu zleciało bardzo szybko i jedyne co pozostało, to czekać do lipca na dwa finałowe. Człowiek chciałby sobie ten osłodzić jakimś innym materiałem, ale okazuje się, że Netflix przypomina bibliotekę Steama, gdzie czasem trzeba naprawdę przekopać się przez masę niskiej jakości materiału, żeby w końcu trafić na coś ciekawego. Sprawia to, że samo regularne opłacanie subskrypcji traci sens.

Dobre seriale na Netfliksie niczym igła w stogu siana

Jeśli ktoś dopiero zaczyna korzystanie z Netfliksa, to nie ma na co narzekać. Cobra Kai jest naprawdę świetne i serial w fajny sposób ożywił postać Johnny’ego Lawrence’a. Mogliśmy poznać wydarzenia Karate Kid z jego perspektywy oraz to jaki miały one wpływ na jego już dorosłe życie. Kolejną dobrą pozycją jest spin-off Breaking Bad, czyli Better Call Saul. Show w ciekawy sposób pokazuje powolną przemianę Jimmy’ego McGilla w Saula Goodmana. Serial warty obejrzenia, nawet przez osoby nie mające w przeszłości kontaktu z Breaking Bad.

Po Stranger Things żegnam się z Netflixem - ilustracja #1

Oprócz serii z wieloma sezonami, na Netflixie znajdziemy interesujące mini-seriale i wartym wspomnienia będzie polskie Zachowaj spokój – serial wypełniony jest po brzegi zwrotami akcji i przez cały czas trzyma w napięciu. Tuż obok stoi Miłość, śmierć i roboty, które swoim wyjątkowym podejściem i zróżnicowaną tematyką, oprawą oraz muzyką daje zupełnie inne doświadczenie, niż przy oglądaniu zwykłego serialu.

I w ten sposób docieramy do sedna. Te wspomniane bardzo dobre programy toną w gąszczu nijakości, a ich nowe sezony (lub nowe mini-seriale) wychodzą na tyle rzadko, że mamy do czynienia ze sporymi przerwami. Niczym telewizyjny kanał HBO, gdzie coś wyjątkowo ciekawego i wartego obejrzenia, trafia się raz na jakiś czas, a zdecydowana większość oferowanego materiału to puszczane w kółko te same odgrzewane kotlety.

Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego

Za zaistniałą sytuację ewidentnie odpowiadają władze Netfliksa. Wgapieni w tabelki z wynikami i trendami nie zwracają uwagi na odchodzące talenty i artystów, którzy byli chętni właśnie tutaj stworzyć swój wyjątkowy, wymarzony projekt. Śmierć dywizji animacji to potwierdziła i teraz Netflix stara się zadowolić wyimaginowanego, nieistniejącego widza, który chyba uwielbia mocno przeciętne produkcje.

Po obejrzeniu Stranger Things cofnąłem się w czasie do lat sprzed streamingu i jak ten Janusz siedziałem przed telewizorem, naciskałem przyciski na pilocie i marudziłem, że mam „czysta kanałów i ni mo co oglądoć”. Zdecydowana większość programów na platformie jest nijaka i w ogóle nie porusza. Już lepiej, żeby coś mocno mnie oburzyło lub zniesmaczyło, ponieważ są to zawsze jakieś emocje.

Po Stranger Things żegnam się z Netflixem - ilustracja #2

Niedawno poruszałem też temat reklam, które mają wkrótce pojawić się na platformie. Dla mnie to jest dowód, że korporacja zamiast ratować swoją sytuację oferując wartościową zawartość, która będzie chciała zatrzymać użytkownika, woli brać pieniądze od reklamodawców, żeby jeszcze bardziej zniechęcać widzów przerywając im oglądanie seriali.

Nadchodzi moment, gdy trzeba się zastanowić, czy na pewno utrzymywanie subskrypcji na Netfliksie ma sens. Według mnie już nie, ale ostatecznie pożegnam się z platformą, gdy obejrzę ostatni, czyli przyszły, sezon Stranger Things. W tym momencie jest to jedyny program, który trzyma mnie przy serwisie i ciężko mi uwierzyć w obietnice, że Netflix chce w końcu znowu stawiać na jakość. Ja odbieram to jako puste słowa.

Zbigniew Woźnicki

Zbigniew Woźnicki

Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Sand Land - recenzja filmu. Anime twórcy Dragon Balla przypomniało mi o dzieciństwie

Sand Land - recenzja filmu. Anime twórcy Dragon Balla przypomniało mi o dzieciństwie

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Rozmawiamy z Marią Dębską, Maciejem Musiałem oraz twórcami serialu Kiedy ślub?

Rozmawiamy z Marią Dębską, Maciejem Musiałem oraz twórcami serialu Kiedy ślub?

Rojst Millenium - recenzja. To świetne zakończenie, które rozwiązuje problemy serialu

Rojst Millenium - recenzja. To świetne zakończenie, które rozwiązuje problemy serialu