Wielka woda jest świetna, ale powódź 97 zniszczyła nie tylko Wrocław

Wielka woda w ciekawy, bardzo dobry i wciągający sposób pokazuje dramaty jednostek podczas powodzi z 1997 roku. Niestety jednocześnie serial może umniejszać skalę tragedii w oczach osób, które mało wiedzą o tamtym kataklizmie.

nasze opinie
Zbigniew Woźnicki 11 października 2022
13
Źrodło fot. Wielka woda, reż. Jan Holoubek, Netflix 2022
i

Wielka woda Netflixa w większości spełniła moje oczekiwania. To jeden z lepszych seriali oryginalnych na platformie. Produkcja jest kolejnym dowodem na to, że polska kinematografia ma dużo do zaoferowania i daje szansę na kolejne filmy lub seriale z kraju nad Wisłą.

Wszystko tu zagrało: od scenografii aż po grę aktorską. Jan Holoubek wie, w jaki sposób pokazać ludzkie dramaty oraz walkę człowieka o to, co dla niego najważniejsze. Z jednej strony rozumiem, czemu na miejsce akcji wybrano Wrocław, ale zaprezentowana fabuła zdecydowanie ogranicza skalę tragedii dla gorzej zaznajomionego z tematem widza.

Powódź z 1997 roku to tysiące tragedii pojedynczych osób

W 1997 roku sam byłem bardzo młody, ale i tak w pamięci utkwiły mi wydarzenia z okresu, o którym opowiada Wielka woda. To właśnie indywidualne dramaty, które towarzyszą powodzi, są najmocniejszą stroną całej produkcji. Inspirowane prawdziwymi wydarzeniami na nowo pokazały to, czego świadkami byli wszyscy w całym kraju. Możemy również zobaczyć zakulisowe rozgrywki, niekompetencję władzy, a także brak chęci do kompromisu.

Patrząc na wszystkie wewnętrzne spory w sztabie kryzysowym oraz polityczne szachy, człowiek mógł naprawdę poczuć irytację. Tak naprawdę do ostatniej chwili w niektórych miejscach ludzie myśleli tylko o własnych interesach. Wydaje się to oczywiste, ale mimo wszystko takie sytuacje frustrują, a Wielka woda uchwyciła prywatę specjalistów oraz polityków w bardzo dobry sposób.

Wspomniana irytacja nie byłaby możliwa, gdyby nie przekonująca gra aktorska. Cała obsada idealnie wcieliła się w swoje postacie i każdy z bohaterów jest bardzo naturalny. Pomaga w tym charakteryzacja – z wszechobecnymi flanelami i gęstymi wąsami. Nie zabrakło także inspiracji prawdziwymi osobami, ponieważ ewidentnie postać Marczaka była wzorowana na wojewodzie Zaleskim, a dziennikarka Ewa – na Magdzie Mołek. Dzięki całej ekipie można uwierzyć, że przedstawione pojedyncze historie mogły faktycznie mieć miejsce, ponieważ wydają się prawdziwe.

Historię spina dosyć oklepany motyw z zaginioną córką. Finał jest niestety dosyć łatwy do przewidzenia i szczerze mówiąc akurat ten wątek był całkowicie zbędny. Miało to być pewnie użyte do zbliżenia dwójki bohaterów, a twórcy najwyraźniej nie mieli za bardzo pomysłu, jak to zrobić w inny sposób.

Największe wrażenie zrobiły na mnie jednak ujęcia prezentujące zalany Wrocław. Zostały wykonane naprawdę świetnie, a ja byłem pod ich ogromnym wrażeniem. Osoby odpowiedzialne za tę część serialu wykonały niesamowitą robotę. Zatopione ulice wzmagały atmosferę beznadziei i pokazywały, jak ciężką walkę musieli stoczyć mieszkańcy miasta. Nie mogę pominąć scenografii, która buduje klimat końcówki lat 90. –polonezy czy skody 120 na ulicach pozwalają wrócić do tamtych czasów.

Szkoda, że w sześciu odcinkach zabrakło miejsca na pokazanie w większym stopniu zaangażowania mieszkańców w ratowaniu swojego miasta, a także w pomoc tym, którzy zostali uwięzieni w mieszkaniach. Wiadomo, że w ograniczonym metrażu nie da się umieścić wszystkiego, ale byłby to mocny kontrast do nieudolności służb mundurowych.

Wrocław ponad wszystko

W Wielkiej wodzie najbardziej przeszkadza zmniejszenie skali całej powodzi, o czym pisałem wcześniej. Oglądając serial, można odnieść wrażenie, że katastrofa dotknęła tylko jednej miejscowości i wsi pod miastem. Tym bardziej że w pierwszym odcinku jedna z bohaterek stwierdza, że w Kłodzku fala powodziowa gwałtownie wchodzi do miasta, a potem tak samo szybko z niego znika. W serialu miało to taki wydźwięk, jakby poziom zniszczeń we wspomnianej miejscowości był niewielki.

W Kłodzku, Raciborzu, Opolu, Prudniku oraz w wielu innych okolicznych wsiach i miastach tysiące osób straciły dobytek swojego życia. Mocno poszkodowane były wsie, niektórzy woleli zostać przy zalanych gospodarstwach, żeby chronić swoje zwierzęta lub dlatego, że nie mieli dokąd się udać. Powódź z 1997 roku to nie tylko Wrocław i walka o wysadzenie wału na Odrze.

Przeszkadzało mi to tym bardziej, iż – jak się wydaje – w materiałach o wydarzeniach z tamtego okresu notorycznie wspomina się głównie Wrocław, a pozostałe miejscowości ignoruje. Zwłaszcza te mniejsze, które między innymi dostały od Nysy jako pierwsze. W samym serialu broniący wału rolnicy zastanawiają się, jak można decydować o tym, że jedni ludzie są ważniejsi od drugich. Odnoszę wrażenie, że w przedstawieniu wydarzeń także dokonuje się wyboru, która tragedia była większa i zasługuje na ekranizację.

Być może teraz się czepiam, ale moim zdaniem inne miejscowości także zasługują na swoje miejsce w ekranizacjach wydarzeń z powodzi tysiąclecia tak samo mocno, jak Wrocław. Nie mam oczywiście na myśli tworzenia jakiegoś uniwersum Wielkiej wody z mnóstwem filmów, gdzie każdy inny będzie wprowadzał nas w sytuację w innych miejscowościach. Ale może krótki serial, w którym każdy odcinek przedstawiłby gwałtowną sytuację w różnych miastach, które zostały dotknięte przez inne rzeki?

Wielką wodę trzeba obejrzeć

Wielka woda to naprawdę dobrze zrealizowany projekt. Historia na faktach dodatkowo pomaga wciągnąć w fabułę, a aktorzy świetnie wykonują swoją robotę. Produkcja Netflixa spełniła moje oczekiwania i polecam ją każdemu, kto jest zainteresowany tematem historii nowoczesnej naszego kraju, klęsk żywiołowych lub po prostu szuka bardzo dobrego serialu.

Jedyny mój zarzut to skupienie się wyłącznie na sytuacji Wrocławia, ale nie wpływa to na ogólną jakość produkcji. Jeśli ktoś zastanawiał się, co obejrzeć w najbliższych dniach, to teraz już wie, ponieważ warto. Wielka woda to jeden z najlepszych seriali, jakie można w tej chwili zobaczyć.

OCENA: 8.5/10

Zbigniew Woźnicki

Zbigniew Woźnicki

Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

Kiedy 3. sezon Yellowstone na Netflixie? Jest data premiery

Kiedy 3. sezon Yellowstone na Netflixie? Jest data premiery

Kiedy rozgrywa się Alien: Earth? Umiejscowienie serialu na osi czasu Obcego

Kiedy rozgrywa się Alien: Earth? Umiejscowienie serialu na osi czasu Obcego

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką