Wiedźmin musiał zostać uproszczony dla zachodnich widzów. „To dla nas bolesne”

Fabuła Wiedźmina Netfliksa wciąż wzbudza kontrowersje wśród fanów. Widzowie nie są zadowoleni z tego, że przedstawiana historia różni się od tej znanej z książek. W tej sprawie wypowiedział się Tomasz Bagiński, producent serialu, w rozmowie dla Gazety Wyborczej. Mężczyzna wyjaśnił, że czasem zmiany są wymuszone, ponieważ przykładowo aktor zachoruje i jego wątek trzeba całkowicie zmodyfikować. Widzowie jednak nie znają kontekstu zmian i mogą być z nich niezadowoleni.

Powiązane:Nowe zdjęcia Liama Hemswortha na nowo wzbudziły dyskusje o tym, czy aktor pasuje do roli Geralta

Bagiński wyjaśnił również, dlaczego opowieść może wydawać się spłycona. Powodem mają być różne doświadczenia historyczne, które wpływają na inny odbiór rzeczywistości ludzi z różnych krańców świata. Uproszczenia mają sens, jeśli chce się z serialem dotrzeć do masowego widza:

Słowa Tomasza Bagińskiego już teraz spotkały się negatywnym odbiorem wśród zachodnich widzów. Niektórzy zwracają uwagę, że odbiór serialu jest dowodem, iż upraszczanie jest złym podejściem. Natomiast według innych nazywanie swoich widzów po prostu „głupimi” może nie wyjść twórcom i produkcji na dobre.

W ostatnim czasie Wiedźmin przechodzi kolejny kryzys wizerunkowy, który nie ma żadnego związku z odejściem Henry’ego Cavilla. Niedawno jeden ze scenarzystów, Javier Grillo-Marxuach, wdał się w kłótnię z widzami, którzy zwrócili mu uwagę, iż jedna scena, która według niego jest wierna książkom, tak naprawdę zmienia wydarzenia opisane przez Andrzeja Sapkowskiego.

Czytaj więcej:Jak oglądać Wiedźmina Netflixa? Kolejność chronologiczna