Najlepsze westerny. Nasze top 12

Od jakiegoś czasu pogoda nie traktuje nas zbyt łaskawie, więc to doskonały moment, aby przypomnieć sobie najlepsze westerny – pełne wysokich temperatur, potu czy też czyhającej na każdym kroku śmierci.

nasze opinie
Jan Tracz 29 czerwca 2023
2
Źrodło fot. Dobry, zły i brzydki, reż. Sergio Leone, United Artists, 1966.
i

Choć western to klasyczny gatunek, nie został on zapomniany i wciąż cieszy się popularnością na całym świecie. Pomimo tego, że należące do niego filmy opowiadają o realiach, które już nigdy nie powrócą, z nutką sentymentu patrzymy na te nierzadko krwawe i trudne dla ludzi czasy, jakich nie dane było nam doświadczyć. Dlatego dziś prezentujemy dwanaście westernów wszech czasów, które warto czym prędzej nadrobić lub po prostu sobie przypomnieć. Każdy z nich to zupełnie inna opowieść, kilka tytułów może okazać się nieoczywistych, ale wszystkie te widowiska to gwarancja jakości i niezapomnianych wrażeń, które zostaną z wami na dłużej.

Człowiek, który zabił Liberty Valance’a

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #1
Człowiek, który zabił Liberty Valance’a, reż. John Ford, Paramount Pictures, 1962
  1. Oryginalny tytuł: The Man Who Shot Liberty Valance
  2. Rok produkcji: 1962
  3. Reżyser: John Ford

To prawdopodobnie najdoskonalszy film Johna Forda, jednego z najważniejszych twórców westernów w historii kina. Człowieka, który udowodnił, że western nie jest infantylnym gatunkiem o facetach w kowbojskich trykotach. Fabuła jest prosta: słabowity prawnik, Ransom Stoddard (James Stewart), postanawia przeciwstawić się brutalnemu Liberty Valance’owi (Lee Marvin). Nie ma z nim żadnych szans, z czego zdaje sobie sprawę Tom Doniphon (John Wayne), więc postanawia mu pomóc. Ta jedna decyzja okaże się nieodwracalna.

W jaki sposób przeszłość oddziałuje na teraźniejszość? Czy prawda nas wyzwoli? Kto tak naprawdę zastrzelił Liberty Valance’a? Czy te same wydarzenia mogą być odczytane na różne sposoby? Ford celowo ukazuje nam trzy strony tej samej monety (awers, rewers i to, co pomiędzy), bohaterowie zaś znają tylko dwie, co prowadzi do wydarzeń, których nie zapomną do końca życia. Uczucie ciepła zaczyna mieszać się z ambiwalencją, bowiem trudno stwierdzić, czy „obiektywnie” dobry finał jest tak naprawdę szczęśliwym zakończeniem. Człowiek, który zabił Liberty Valance’a to film, do którego nieustannie wraca się myślami: każdy kolejny seans otwiera nam nowe furtki interpretacyjne.

Bez przebaczenia

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #2
Bez przebaczenia, reż. Clint Eastwood, Warner Bros., 1992
  1. Oryginalny tytuł: Unforgiven
  2. Rok produkcji: 1992
  3. Reżyser: Clint Eastwood

Reżyseria i główna rola? Clint Eastwood. Zatem co mogło pójść nie tak? Bez przebaczenia to naturalistyczny western bez owijania w bawełnę, udowadniający, że dawna Ameryka nie była krajem dla młodych ludzi. To film, który sprawnie opowiada o zemście, a także pokazuje bezsensowność przemocy i męskiej dumy ówcześnie związanej z kowbojskim honorem. Na uwagę zasługują również interesujące występy aktorskie, w szczególności legendy amerykańskiego kina, Gene’a Hackmana (za swoją rolę otrzymał Oscara). To zarówno arcyciekawy western, jak i jeden z najlepszych filmów w reżyserskiej karierze Eastwooda.

Django

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #3
Django, reż. Quentin Tarantino, Sony Pictures, 2012
  1. Oryginalny tytuł: Django Unchained
  2. Rok produkcji: 2012
  3. Reżyser: Quentin Tarantino

W dzisiejszym zestawieniu przeplatać się będą te klasyczne i bardziej nowoczesne westerny. Django z 2012 roku to tytuł, który zna zapewne każdy fan Quentina Tarantino. Wartka akcja, zgłębienie tematu rasizmu z tamtego stulecia i sporo ironii – za to wszystko kochamy amerykańskiego reżysera. W swojej książce Cinema Speculation reżyser wspomina, że Django w głównej mierze bazuje na scenariuszu, który niegdyś napisał dawny opiekun małego Quentina i zarazem przyjaciel jego mamy, Wilson. Chociaż ich drogi się rozeszły, Tarantino postanowił uhonorować pomysły swojego „mentora”. Jeśli kochacie Django, to przy okazji przypomnijcie sobie (lub nadróbcie) Nienawistną ósemkę z 2015 roku – to zupełnie inny, ale wciąż wstrząsający i wciągający western.

Dyliżans

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #4
Dyliżans, reż. John Ford, United Artists, 1939
  1. Oryginalny tytuł: Stagecoach
  2. Rok produkcji: 1939
  3. Reżyser: John Ford

To drugi i wcale nie ostatni film Forda w tym zestawieniu. Mówi się, że to od Dyliżansu w historii kina wszystko zaczęło się (na nowo). Dzięki tej produkcji świat poznał zarówno kunszt reżyserski amerykańskiego twórcy, jak i charyzmę samego Johna Wayne’a – nie był to jego debiut, ale to właśnie za sprawą tego filmu Wayne zagwarantował sobie miejsce w aktorskiej czołówce Hollywoodu. W tym niepoprawnym politycznie westernie obrywa się każdemu (i nie mówimy tutaj wyłącznie o nabojach z pistoletów), a to wszystko w rytmie niezwykle dynamicznego tempa i nieustannego ruchu – w końcu akcja przedstawia tytułowy dyliżans. Wierzcie lub nie – nigdy nie odbyliście tak intensywnej przejażdżki!

Prawdziwe męstwo

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #5
Prawdziwe męstwo, reż. Ethan i Joel Coenowie, Paramount Pictures, 2010
  1. Tytuł oryginalny: True Grit
  2. Rok produkcji: 1969 i 2010
  3. Reżyser: Henry Hathaway; Ethan i Joel Coenowie

To jedyna pozycja w tym artykule, w której polecamy zarówno oryginał, jak i remake. Prawdziwe męstwa (z 1969 i 2010 roku) to dwa zupełnie różne filmy, bazujące na tej samej historii, ale prezentujące ją w dwóch zupełnie odmiennych światłach. Nie zmienia to faktu, że mamy tu do czynienia z fantastyczną, metaforyczną przypowieścią o dziewczynie, która po prostu potrzebuje figury ojca w swoim życiu. Kiedy bandyci mordują jej tatę, ta postanawia się zemścić i prosi o pomoc pewnego szeryfa (w zależności od filmu – John Wayne / Jeff Bridges). Ta dwójka nigdy nie zapomni drogi, jaką wspólnie przejdą.

Czarny dzień w Black Rock

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #6
Czarny dzień w Black Rock, reż. John Sturges, MGM, 1955
  1. Oryginalny tytuł: Bad Day at Black Rock
  2. Rok produkcji: 1955
  3. Reżyser: John Sturges

Tym razem coś z innej beczki: Czarny dzień w Black Rock Johna Sturgesa to połączenie kina noir z porządnym westernem, w którym główną rolę gra słońce, zabójczy upał i fakt, że akcja dzieje się (głównie) za dnia. To przede wszystkim oniryczny western – a tego jeszcze nie grali! Tak jakby działo się to u Brunona Schulza – filmowe miasteczko odcięte od reszty świata, a w pakiecie dostajemy zagadkowego Spencera Tracy’ego, który wciela się w kowboja-detektywa i bada niezwykle dla siebie ważną sprawę. Nic dziwnego, że Barry Norman, jeden z czołowych krytyków XX wieku, w swojej książce określił Czarny dzień w Black Rock jednym ze stu najważniejszych filmów tamtego stulecia.

Pewnego razu na Dzikim Zachodzie

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #7
Pewnego razu na Dzikim Zachodzie, reż. Sergio Leone, Paramount Pictures, 1968
  1. Oryginalny tytuł: C'era una volta il West
  2. Rok produkcji: 1968
  3. Reżyser: Sergio Leone

Pewnego razu na Dzikim Zachodzie to klasyka tego gatunku i grzechem jest nie obejrzeć tego filmu choć raz. Człowiek nawet nie wie, kiedy mijają te niespełna trzy godziny, co zapewne świadczy o maestrii samego Sergio Leone. Mało kto potrafi sprawić, by westernowa opowieść płynęła w tak lekki sposób. Do tego sam film to zbiór naprawdę mocnych i świetnych pod względem realizacyjnym scen, a także pamiętnych występów aktorskich (Charles Bronson grający na harmonijce po prostu hipnotyzuje). Leone był mistrzem na różnych płaszczyznach, także tych castingowych, bowiem trzeba być geniuszem, aby wyobrazić sobie Henry’ego Fondę (aktora znanego głównie z honorowych i prawowitych postaci), który wciela się w jednego z najokrutniejszych antagonistów w historii westernów. A do tego to wyobrażenie trzeba jeszcze zekranizować…

Bone Tomahawk

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #8
Bone Tomahawk, reż. S. Craig Zahler, Wistech Media, 2015
  1. Oryginalny tytuł: Bone Tomahawk
  2. Rok produkcji: 2015
  3. Reżyser: S. Craig Zahler

Można powiedzieć, że Bone Tomahawk ma w sobie coś ze wspomnianego wcześniej filmu Sturgesa. Akcja spowita jest pewnego rodzaju tajemnicą: wiemy, że dochodzi do porwania, że sprawcami są bliżej nieokreśleni kanibale, że grupa śmiałków (na czele z Szeryfem, w którego wciela się Kurt Russell) wyrusza w ratunkową podróż i postanawia dowiedzieć się, z czym miasteczko Bright Hope będzie miało do czynienia w przyszłości. W pewnym momencie widz coraz bardziej odczuwa suspens i podskórnie zaczyna zdawać sobie sprawę, że w pewnym momencie nadejdzie rzeź, poleje się masa krwi i dojdzie do całkowitej eskalacji w postaci drastycznej przemocy. Czy tak się dzieje? A może sam film szykuje dla widza coś zupełnie innego? Pozostaje przekonać się samemu i czym prędzej dowiedzieć się, jak kończą się losy Szeryfa Franklina Hunta.

W samo południe

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #9
W samo południe, reż. Fred Zinnemann, United Artists, 1952
  1. Oryginalny tytuł: High Noon
  2. Rok produkcji: 1952
  3. Reżyser: Fred Zinnemann

Bezradność miesza się w z trwogą, a prawdziwe męstwo – z poświęceniem najwyższej próby. Tak można opisać W samo południe z 1952 roku, prawdopodobnie jeden z najważniejszych westernów w historii całego gatunku. To film, który na zawsze dał Gary’emu Cooperowi łatkę prawdziwego szeryfa z krwi i kości (do dziś zapominamy, w jak wielu doskonałych komediach, filmach romantycznych i wojennych zagrał Cooper). Ten western to „piesze kino drogi” rozgrywające się na terenie miasteczka, w którym osamotniony szeryf zostaje zostawiony demonom przeszłości i musi stanąć do walki z bandą groźnych przestępców. Nikt nie daje mu szansy, ale inspirująca muzyka nakazuje wierzyć do samego końca, dając światełko w naprawdę długim i ciemnym tunelu.

Poszukiwacze

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #10
Poszukiwacze, reż. John Ford, 1956, Warner Bros
  1. Oryginalny tytuł: The Searchers
  2. Rok produkcji: 1956
  3. Reżyser: John Ford

Nie oszukujmy się – Poszukiwacze (trzeci i ostatni film Johna Forda na tej liście) to zapewne najbardziej epicki western w całym tym artykule. Zawiera takie istotne elementy, jak klimat przygody, głęboko zarysowany konflikt, pamiętnych bohaterów, zapierające dech w piersiach ujęcia i wiele, wiele więcej. W nim John Wayne stworzył jedną ze swoich najbardziej znanych ról, a sam tytuł znacząco wpłynął na krytykę filmową i kierunki filmoznawcze – w końcu rzadko które dzieło otwiera tak szerokie pole interpretacyjne. Fatalizm i samotność, która pożera Fordowskich (anty)bohaterów sprawiają, że trudno stwierdzić, kto dokładnie z tej opowieści wychodzi obronną ręką.

Dobry, zły i brzydki

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #11
Dobry, zły i brzydki, reż. Sergio Leone, United Artists, 1966
  1. Oryginalny tytuł: Il buono, il brutto, il cattivo
  2. Rok produkcji: 1966
  3. Reżyser: Sergio Leone

Przedostatni, jedenasty tytuł z tej listy to jedyny w swoim rodzaju spaghetti western (i zapewne najbardziej rozpoznawalny). Dobry, zły i brzydki to trzecia część trylogii dolarowej, do której zaliczają się też Za garść dolarów (1964) i Za kilka dolarów więcej (1965), która w efektowny sposób zamyka ten ponadczasowy cykl. Niemal każdy element filmu okazuje się legendarny, kultowy i stylowy. Film Leone serwuje nam najbardziej stresogenny pojedynek gatunku (finałowa scena), czarującą muzykę Ennio Morricone i reżyserskie chwyty, które jeszcze przez wiele lat będą wykorzystywane przez kolejne pokolenia twórców.

Rio Bravo

Najlepsze westerny. Nasze top 12 - ilustracja #12
Rio Bravo, reż. Howard Hawks, Warner Bros., 1959
  1. Oryginalny tytuł: Rio Bravo
  2. Rok produkcji: 1959
  3. Reżyser: Howard Hawks

Motyw obrony miasta/posterunku stale powtarzał się w westernach, ale tylko Rio Bravo wykorzystało ten wątek, by w bardzo intensywny sposób opowiedzieć historię dwóch stron barykady – a każda z nich miała swoje racje. Howard Hawks w jednym z wywiadów powiedział, że Rio Bravo było odwróceniem pomysłu znanego ze wspomnianego wcześniej filmu z Garym Cooperem. Gdy postać Coopera błagała o pomoc, a sam film był rozprawą nad męską dumą i jej realnym znaczeniem, to Hawks postanowił ukazać obraz „prawdziwego mężczyzny”, który nie będzie nikogo o nic prosić, a w najgorszym wypadku poradzi sobie sam. „Chcesz mi pomóc w obronie posterunku? To najpierw pokaż mi, co potrafisz” – tak mogłoby brzmieć hasło na polskim plakacie tego filmu.

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

„Pójdzie prosto na DVD”. Liam Neeson myślał, że pierwsza odsłona tej filmowej serii akcji, która zarobiła niemal 1 mld dolarów, nie będzie kinowym hitem

„Pójdzie prosto na DVD”. Liam Neeson myślał, że pierwsza odsłona tej filmowej serii akcji, która zarobiła niemal 1 mld dolarów, nie będzie kinowym hitem

Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku

Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku

Reacher - czy będzie 4. sezon serialu Amazona z Alanem Ritchsonem?

Reacher - czy będzie 4. sezon serialu Amazona z Alanem Ritchsonem?

„Nie rozumiem humoru”. Clint Eastwood odmówił zagrania w jednej z najbardziej legendarnych sag akcji

„Nie rozumiem humoru”. Clint Eastwood odmówił zagrania w jednej z najbardziej legendarnych sag akcji

„Wiele z tego to bzdury". Jean-Claude Van Damme krytykuje hollywoodzkie gwiazdy, które rzekomo same wykonują kaskaderskie sceny

„Wiele z tego to bzdury". Jean-Claude Van Damme krytykuje hollywoodzkie gwiazdy, które rzekomo same wykonują kaskaderskie sceny