Hiacynt to kryminał, o którym powinna mówić cała Polska

Hiacynt to nowy polski film oryginalny Netflixa, który warto obejrzeć z dwóch powodów. Po pierwsze, to dobry kryminał – taki, jakiego dawno nie dostaliśmy. Po drugie, pod tą przykrywką gatunkową przemycono ważny i aktualny temat.

kryminał
Karol Laska 16 października 2021
7

Tegoroczne Nowe Horyzonty były dla mnie nie tylko okazją do zapoznania się z wieloma filmami arthouse’owymi z najróżniejszych zakątków świata, ale i możliwością uczestnictwa w paru ważnych prapremierach polskich produkcji. Wśród nich znalazł się między innymi Hiacynt Netflixa, który możecie oglądać na wspomnianej platformie streamingowej od 13 października. I radzę się z nim szybko zapoznać, bo nie zdziwię się, jeśli produkcja ta nie zejdzie z ust Polaków przez następne tygodnie.

Nie pamiętam bowiem filmu z rodzimego podwórka, który w bardziej naturalny i bezceremonialny sposób pokazałby na ekranie nietolerancję, niesprawiedliwość i miłość męsko-męską. Wielu z nas bardzo obawia się rozmów o homoseksualizmie, mam jednak nadzieję, że Hiacynt choć trochę to zmieni oraz zmotywuje nas do większej otwartości, empatii i zrozumienia.

Faktem raczej wszystkim znanym jest istnienie w kinematografii nurtu filmów LGBT. Większość z nich odwołuje się jednak do kina stricte artystycznego – są to więc w dużej mierze naturalistyczne, bogate w symbolikę dramaty, oparte na drobnych gestach, silnych emocjach i zgrabnie zarysowanych psychologicznych portretach.

Nie inaczej zresztą rzecz ma się i u nas, nad Wisłą. W ostatnich latach dość głośnym echem odbiła się oniryczno-traumatyczna Nina Olgi Chajdas opowiadająca o miłości dwóch kobiet, a w tym roku na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni główną nagrodę zgarnęły Wszystkie nasze strachy, czyli delikatna „obyczajówka” badająca relację homoseksualizmu z myślą chrześcijańską. Hiacynt z kolei wyróżnia się na tym polu – nie jest to powolny, „sundance’owy” poemat, tylko rasowy, ostry jak brzytwa kryminał. Jeden z najodważniejszych, jakie widziało polskie kino.

Mamy tu bowiem do czynienia z dwoma tajniakami pracującymi dla milicji (akcja filmu dzieje się za czasów komuny) – ambitnym, idealistycznym, choć trochę naiwnym Robertem oraz nieco gburowatym, brutalnym i nietolerancyjnym Wojtkiem. Razem tworzą naprawdę ciekawy duet rodem z klasycznych amerykańskich filmów policyjnych spod znaku buddy dramedy.

Hiacynt to kryminał, o którym powinna mówić cała Polska - ilustracja #1
Hiacynt przyciąga intrygą, uczy historii, wyzwala emocje.

Przez część filmu bohaterowie są więc na tropie seryjnego mordercy, a ich ruchy śledzi się z wielkim zaciekawieniem i zaangażowaniem. To głównie zasługa tego, jak znakomicie zrealizowany i zainscenizowany został cały film, bo twórcy garściami czerpali z estetyki kina noir. Zgrabne operowanie światłem i cieniem, miasto pod osłoną nocy, soczyste one-linery i niezłe sceny akcji to tylko część całego detektywistycznego pejzażu. Niby polskiego, ale jednak pachnącego srebrną erą Hollywoodu.

Przedstawionej w Hiacyncie intrygi nie można wprawdzie nazwać nazbyt złożoną, a i miewa ona swoje słabsze momenty, niemniej uważam, że posiada za to dość satysfakcjonujący, choć po części niedopowiedziany finał. Chciałbym jednak podkreślić, iż ta otoczka sensacyjno-kryminalna to jedynie pretekst. Pretekst do tego, by opowiedzieć co nieco o homoseksualizmie w Polsce zarówno od strony historycznej, jak i czysto społecznej. I tak, wiem, zaraz zlecą się tu krzykacze oskarżający Netflixa o natarczywą lewicową propagandę, ale czy tego chcecie, czy nie – nie rozmawiamy tu o polityce, tylko o ludziach. A ci zasługują na to, by ich szanować i o nich pamiętać, niezależnie od ich orientacji seksualnej.

Jeżeli bowiem trochę pogrzebiecie w sieci, zrozumiecie, że tytuł Hiacynt nie odnosi się do urokliwej rośliny z rodziny szparagowatych, tylko do pewnej niechlubnej operacji przeprowadzonej przez PRL, a wymierzonej w homoseksualistów. W drugiej połowie lat 80. ponad 10 tysiącom osób założono tzw. różowe teczki, na bazie których dochodziło do licznych szantaży. Wiązało się to także z masowymi pobiciami, a w skrajnych przypadkach nawet z morderstwami. I to nie tak, że każdy wpisany do akt był kryminalistą. Po prostu podpadł władzy komunistycznej swoją nieheteronormatywnością i ktoś na górze uznał, że można to wykorzystać.

Hiacynt to kryminał, o którym powinna mówić cała Polska - ilustracja #2
Każdy kadr to mała uczta dla fanów kina noir.

Ta ważna lekcja historii zostaje w bezpośredni, a miejscami nawet i drastyczny sposób przedstawiona na ekranie. Hiacynt pokazuje obraz Polski zacofanej, uprzedzonej, wulgarnej i smutnej, w której pięści nieraz lądowały na twarzach, jak to krzyczeli milicjanci, „pedałów”. Mocnemu wydźwiękowi całej historii sprzyja też wątek głównego bohatera, który przechodzi bardzo wiarygodną przemianę. Dowiaduje się paru rzeczy o brudnym otoczeniu, w którym się obraca, a także o swojej seksualności. Nic więcej jednak nie powiem, bo niektóre sceny warto przeżyć samemu.

Piotr Domalewski po raz kolejny udowodnił, że nie brak mu reżyserskiego warsztatu i chęci podejmowania trudnych tematów. Wcześniej pokazał pazur między innymi za sprawą Cichej nocy, którą do dziś uważam za jeden z najlepszych polskich filmów ubiegłej dekady. Hiacynt nie stoi może na tym samym poziomie, ale oferuje równie silny ładunek emocjonalny i materiał do przemyśleń.

A gdy dodacie do tego znakomite kreacje aktorskie Tomasza Ziętka, Tomasza Schuchardta, Ady Chlebickiej i Marka Kality, otrzymacie rodzime kino z prawdziwego zdarzenia. Najbardziej jednak chciałbym podziękować scenarzyście – Marcinowi Ciastoniowi. Za to, że wykonał kawał dobrej dziennikarsko-kronikarskiej roboty i wygrzebał wszystkie szczegóły operacji Hiacynt. Za to, że nie bał się przelać tych gorzkich odkryć na papier. I za to, że mocno przysłużył się środowisku LGBT, poruszając w swoim scenariuszu wiele niezwykle aktualnych kwestii. Rzekłbym nawet – inne czasy, ta sama mentalność.

Ocena: 7,5/10

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

City Hunter od Netflixa zbiera pozytywne oceny, ale recenzenci zwracają uwagę na przestarzały humor tej ekranizacji mangi

City Hunter od Netflixa zbiera pozytywne oceny, ale recenzenci zwracają uwagę na przestarzały humor tej ekranizacji mangi

Kiedy 3. sezon serialu Bridgertonowie będzie na Netflixie?

Kiedy 3. sezon serialu Bridgertonowie będzie na Netflixie?

Czy Rebel Moon - część 3 powstanie?

Czy Rebel Moon - część 3 powstanie?

„Największa głupota wszech czasów”. Producent z Netflixa nie jest fanem sposobu, w jaki wydano Fallouta

„Największa głupota wszech czasów”. Producent z Netflixa nie jest fanem sposobu, w jaki wydano Fallouta

Kiedy One Hundred Years of Solitude będzie na Netfliksie?

Kiedy One Hundred Years of Solitude będzie na Netfliksie?