Czas krwawego księżyca to arcydzieło. Nie da się tego opisać inaczej

Amerykański epos XX wieku o chciwości, kłamstwach, zakładaniu masek i spaczeniu ludzkiej duszy. Recenzujemy najnowszy film Martina Scorsese prosto z London Film Festival!

nasze opinie
Jan Tracz 19 października 2023
5
Źrodło fot. Czas krwawego księżyca, reż. Martin Scorsese, Apple 2023
i

Czas krwawego księżyca to prawdopodobnie trzeci najbardziej oczekiwany film tego roku. I nic dziwnego – Martin Scorsese to nie tylko reżyser, ale i marka. Praktycznie nigdy nie nakręcił złego tytułu, a na swoim koncie ma takie filmy, jak Taksówkarz, Wściekły byk lub Chłopcy z ferajny. Można by tak wymieniać, ale nie jest żadną sztuką rozpisać paragraf składający się z samych tytułów kultowych dzieł reżysera.

Scorsese, czyli mistrz; Scorsese, czyli wizjoner

Czas krwawego księżyca to arcydzieło. Nie da się tego opisać inaczej - ilustracja #1
Czas krwawego księżyca, 2023, reż. Martin Scorsese, Apple

Projekt ten przez długi czas kiełkował w głowie reżysera – wiele znanych nazwisk miało wziąć się za zekranizowanie prawdziwej historii opisanej w bestsellerowym reportażu o tym samym tytule. To wdzięczny temat, bowiem zarówno obala patriotyczny mit o dobroci amerykańskiej potęgi, jak i ratuje od zapomnienia wszystkich tych, którzy stali się ofiarami (dosłownie i w przenośni) jednego z najpotworniejszych przekrętów wszech czasów. Całość wymagała jednak zrozumienia złożoności całej sprawy czy odejścia od stereotypowego myślenia – to historia oparta na dialogu niczym Oppenheimer, dzieło, w którym jakakolwiek akcja schodzi na drugi plan.

Prawdopodobnie każdy inny reżyser dostarczyłby nam jedynie poprawny, raczej mało angażujący film; coś w rodzaju oscarowego przeciętniaka z pamiętnymi rolami, zapewne też i świetną muzyką. To wyróżnia klasę Scorsese, kiedy porównamy go do całej reszty: skupiając się na niuansach, takich jak prowadzenie aktorów, utrzymanie tempa w montażu czy ukazywanie paru stron konfliktu, wyłuskał ze swojego dramatu coś godnego podziwu. Pojawiały się głosy, że biały, heteroseksualny mężczyzna – dziś zaliczany już do przemijającej generacji – nie powinien sięgać po film, w którym to właśnie patriarchat odpowiedzialny jest za całe wyrządzone zło. Scorsese niczym kameleon postanowił dostosować się do obu stron medalu: od samego początku przyjął perspektywę ofiar, ale nie zapominał również o amerykańskich przodkach. Postawił na prawdę, tym samym nie wybielając czynów żadnej postaci historycznej.

Życie pisze zatrważające scenariusze

Czas krwawego księżyca to arcydzieło. Nie da się tego opisać inaczej - ilustracja #2
Czas krwawego księżyca, 2023, reż. Martin Scorsese, Apple

Czas krwawego księżyca skupia się na latach dwudziestych poprzedniego wieku. To opowieść o zawiści, która sprowadza teoretycznie dobrych ludzi do okropnych czynów; innymi słowy – uzewnętrznia ich podskórnie poukrywane demony. Jak dowiadujemy się ze wstępu, swego czasu rdzenni mieszkańcy Ameryki, plemię Osagów, należało do najbogatszych obywateli całych Stanów Zjednoczonych. Okazuje się, że ich ziemie leżały na obfitych złożach ropy naftowej, co dla ich sytuacji majątkowej i społecznej okazało się (tylko pozornie) całkowitym zbawieniem. Sprzedawali swoje własności w zamian za obrzydliwie duże pieniądze. Gdyby wiedzieli, że tym sposobem wydadzą na siebie wyrok, na pewno nigdy nie zdecydowaliby się na sprzedaż.

Ich majątek przykuwał łasych na prosty zarobek Amerykanów – część z nich za wszelką cenę postanowiła pozbyć się Osagów i zawłaszczyć ich dobra. Jedną z tych osób był właśnie William Hale (Robert De Niro), majętny i konserwatywny biznesmen, który pod pretekstem przyjaźni z Osagami rozgrywał swoją własną grę. Do pomocy dobrał sobie Ernesta Burkharta (Leonardo DiCaprio), nieco głupkowatego siostrzeńca, którego wykorzystuje do swoich niecnych celów. Bohater DiCaprio uwielbia pieniądze. Dla niego nie ma nic lub nikogo ważniejszego, choć na zmianę składa zróżnicowane deklaracje na temat własnych wartości, a to jedynie pogłębia jego ambiwalencję. Tak naprawdę żadne zlecenie nie będzie mu wstrętne, co skłania nas do konkluzji, że może jego „maska idioty” to też poniekąd przemyślana gra.

To magnetyczne doświadczenie wżerające się w nasze trzewia: aż strach pomyśleć, że wszystko to, co przez kolejnych kilka godzin obserwujmy na ekranie, wydarzyło się naprawdę. Gdyby to była tylko fikcja, stwierdzilibyśmy, że to zbyt precyzyjny scenariusz, bez żadnych potknięć, więc aż za bardzo filmowy; że wkrada się tam nutka fałszu. A jednak to wszystko realnie się wydarzyło – sprawdza się tu stara zasada, że życie wciąż pisze zatrważające scenariusze. Robi wrażenie także sam fakt, jak pieczołowicie twórcy podeszli do odtworzenia tych (nie)sławnych wydarzeń.

Znajomość pierwowzoru literackiego w żadnym wypadku nie jest tu wymagana – klarowność i przystępność Czasu krwawego księżyca to jego kolejna (może i największa?) siła. Nie zmienia to przy okazji faktu, że zapoznanie się z reportażem Davida Granna tylko utwierdza nas w przekonaniu, na jak wysokim realizacyjnym poziomie stoi cały ten projekt – od skupienia się na faktach po odwzorowanie (psychiczne i fizyczne) wszystkich uczestników tej tragicznej epopei.

Leonardo po Oscara!

Czas krwawego księżyca to arcydzieło. Nie da się tego opisać inaczej - ilustracja #3
Czas krwawego księżyca, 2023, reż. Martin Scorsese, Apple

Od paru dobrych miesięcy mówi się, że to właśnie Cillian Murphy plasuje się na pierwszym miejscu pretendentów o Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. Wygląda jednak na to, że występ Leonardo DiCaprio z Czasu krwawego księżyca ma szansę na równi konkurować z tym, co zaprezentował nam Murphy w równie wybitnym Oppenheimerze. DiCaprio oscyluje gdzieś na granicy samoświadomości i imbecylskiego zagubienia, więc to dwupłaszczyznowe lawirowanie zapewni mu przynajmniej nominację do prestiżowej statuetki.

Niby boi się swojego wuja i na każdym kroku podkreśla, że nie jest taki jak on, jednak kiedy wuj zleca mu różnego rodzaju „misje” do wykonania, on w żadnym wypadku nie oponuje, tak jakby świadom, że wszystko sprowadza się do jednego – zarobku, który ustawi ich wszystkich na całe życie. Kiedy najbliższa mu rodzina Osagów (Ernest wiąże się z jedną z kobiet) zaczyna umierać w tajemniczych okolicznościach, ten zarzeka się, że nie miał z tym nic wspólnego. Znamy jednak naturę jego wujka, więc wraz z biegiem czasu coraz trudniej będzie nam zaufać Ernestowi. Nie zapominajmy też, że to człowiek słowa: choć sporo mówi o miłości, to liczy się u niego dziwna maniera ważenia słów i skupianiu się na tym, co akurat jest dla niego wygodne. Kiedy w pewnym momencie podkreśla, że od własnej żony woli zarobek, to już wiemy, z jakim typem człowieka mamy tutaj do czynienia.

Na uwagę zasługują tu także Robert De Niro (nareszcie odchodzący od ról komediowych) czy Lily Gladstone, świetna aktorka wcielająca się w jedną z Osagów, Mollie. Kobieta i Ernest zakochują się w sobie i biorą ślub – trudno jednak stwierdzić, czy Ernest postanowił zrobić to z miłości, czy dlatego, że była to część planu jego wujka. Ta niejasność w ich relacji staje się kolejnym motorem napędowym dla Czasu krwawego księżyca – jeśli nie znamy reportażu, to do samego końca nie wiemy, co siedzi w głowie Ernesta. Co więcej, DiCaprio w rewelacyjny sposób maskuje jego emocje i prawdziwe poglądy. Tym samym obcujemy z najgłupszym geniuszem chodzącym po amerykańskiej ziemi w tamtych czasach.

Ponad trzy godziny (w godzinę)

Czas krwawego księżyca to arcydzieło. Nie da się tego opisać inaczej - ilustracja #4
Czas krwawego księżyca, 2023, reż. Martin Scorsese, Apple

Ostatni podtytuł mówi samą prawdę – ponad trzy godziny Czasu krwawego księżyca mijają w niesłychanie zawrotnym tempie. Nie ma się czego bać: to w żadnym stopniu nie jest netfliksowy Irlandczyk sprzed czterech lat. Ba, ta gangsterka w ogóle nie ma podejścia do tego, co zaproponował nam w tym roku Scorsese. Praktycznie każda scena służy tu czemuś (nakreśla dany problem lub pomaga zrozumieć nam kompleksowość postaci), a dochodzi nawet do momentu, w którym zaczynamy w pełni doceniać niezwykle długi metraż filmu. Amerykański folklor jawi się tutaj jako niebezpieczny, ale my wcale nie chcemy od niego uciekać. Pragniemy go natomiast zrozumieć i dowiedzieć się, jak kończy się śledztwo nad jedną z bardziej zatrważających spraw w długiej, amerykańskiej historii.

Wychodzi więc na to, że jeżeli ktokolwiek może mieć prawo do wyrażania opinii (a w tym przypadku krytyki) o współczesnym kinie w stylu Marvela lub innych generycznych blockbusterach, to właśnie Martin Scorsese. To człowiek, który nawet w wieku 81 lat bije na głowę większość reżyserów (nie tylko swoich rówieśników) i tak jakby od niechcenia oferuje nam jeden z najważniejszych filmów tego roku. Pasja, ciężka praca, talent i determinacja – nawet po pięćdziesięciu latach na rynku wszystkie te cechy są widoczne w jednym filmie. Jeśli to ma być ostatnie dzieło Scorsese, to niech tak będzie. Tak czy siak nie zasługiwaliśmy na nie. I cieszmy się, że żyjemy w tak żywotnym dla kina okresie!

NASZA OCENA: 9,5/10

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku

Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku

Małpi biznes - czy będzie 2. sezon serialu Apple TV Plus z Vince’em Vaughnem?

Małpi biznes - czy będzie 2. sezon serialu Apple TV Plus z Vince’em Vaughnem?

„Chroniłeś mnie”. Cote de Pablo była w stanie przetrwać scenę miłosną w NCIS tylko dzięki Michaelowi Weatherly'emu i podziękowała mu 19 lat później

„Chroniłeś mnie”. Cote de Pablo była w stanie przetrwać scenę miłosną w NCIS tylko dzięki Michaelowi Weatherly'emu i podziękowała mu 19 lat później

„Jestem teraz inną osobą”. Gwiazda Agentów NCIS nie zamierza wracać do aktorstwa

„Jestem teraz inną osobą”. Gwiazda Agentów NCIS nie zamierza wracać do aktorstwa

Sugar - czy będzie 2. sezon serialu Apple TV Plus z Colinem Farrellem? Jest decyzja

Sugar - czy będzie 2. sezon serialu Apple TV Plus z Colinem Farrellem? Jest decyzja