Zack Snyder zaproponował Disneyowi film Star Wars o kategorii R. „To prawie nie wchodziło w grę”

Jeszcze w tym roku do biblioteki Netfliksa trafi wyczekiwana space opera Rebel Moon. Nie jest tajemnicą, że dzieło Zacka Snydera w pierwotnym zamyśle twórcy miało być częścią uniwersum Gwiezdnych wojen. Niewiadomą było jednak to, dlaczego projekt ostatecznie został przekształcony w zupełnie nową markę.

Powiązane:Czy Rebel Moon - część 3 powstanie?

W niedawnym wywiadzie dla Empire reżyser zdradził, że kiedy w 2012 roku Disney przejął Lucasfilm, postanowił działać i zwrócił się do wytwórni z propozycją stworzenia spin-offu Star Wars. Snyder miał jednak określone warunki i nie był skory do ustępstw. Jedno z jego wymagań dotyczyło kategorii wiekowej filmu. Twórca obstawał za tym, by widowisko zawierało treści przeznaczone dla dorosłych (kategoria R).

Ostatecznie R-ka oraz brak czynnika łączącego film z główną sagą okazał się dla Disneya przeszkodą nie do pokonania. Snyder przebudował zatem nieco scenariusz, zachowując przy tym główny wątek. Czy ta zmiana wyjdzie widowisku na dobre? O tym przekonamy się 22 grudnia. Wtedy Rebel Moon trafi na platformę Netflix. Warto dodać, że obraz będzie miał kategorię PG-13. Dopiero w późniejszym czasie udostępniona zostanie wersja dla dorosłych, nad którą Snyder obecnie pracuje.

Czytaj więcej:Rebel Moon - recenzja. Miał być hit Zacka Snydera, a jest rozczarowanie owinięte w ładny papierek

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!

Kamil "grim_reaper" Kleszyk

Kamil "grim_reaper" Kleszyk

Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.