W Gen V emocjonalne rozterki dominują nad brutalnością The Boys

Gen V jest tak bardzo innym serialem od The Boys, że aż robi to na mnie piorunujące wrażenie. Produkcja zahacza momentami o oryginał, ale jednocześnie jest całkowicie samodzielną produkcją z innym budowaniem świata i bohaterów.

science fiction
Zbigniew Woźnicki 29 września 2023
10
Źrodło fot. Gen V; Craig Rosenberg, Evan Goldberg i Eric Kripke; Amazon Prime Video; 2023
i

Włączając Gen V, oczekiwałem, że obejrzę po prostu The Boys, ale w wersji obejmującej studentów na uczelni dla superbohaterów. Mocno się pomyliłem. O ile sam początek jest utrzymany w klimatach oryginalnej serii, o tyle później obie produkcje rozjeżdżają się w innych kierunkach. Nowy serial radzi sobie jako samodzielne dzieło, które sprawia wrażenie tylko luźno osadzonego w superbohaterskim uniwersum, i to pomimo notorycznego przypominania, że Homelander, A-Train lub Queen Maeve istnieją.

Miałem okazję obejrzeć sześć pierwszych epizodów serialu, i dobrze się stało, że mogłem je pochłonąć na jeden raz. Gen V ma problem z utrzymaniem tempa i atmosfery w kilku miejscach, dlatego uważam, że niektóre tygodnie mogą być dla widzów zawodem, ponieważ akurat nie będzie się działo nic wyjątkowo angażującego. W produkcji natomiast na pewno wyróżniają się aktorzy, którzy – moim zdaniem – solidnie się postarali. Dzięki nim bohaterowie Gen V są bardzo naturalni.

Gen V nie pasuje do uniwersum The Boys

Oglądając nowy serial Amazona, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w tym przypadku jabłko spadło daleko od jabłoni. Start Gen V jest mocny i widać po nim, że jest to spin-off The Boys, a nie innej serii. I jest tak mniej więcej przez dwa pierwsze epizody, chociaż produkcja pokazuje już pierwsze symptomy, że będzie różniła się od tego, co oferują Butcher z Homelanderem.

W Gen V emocjonalne rozterki dominują nad brutalnością The Boys - ilustracja #1
Gen V; Craig Rosenberg, Evan Goldberg i Eric Kripke; Amazon Prime Video; 2023

Ale dostałem to, czego oczekiwałem. Czyli przerysowaną brutalność oraz sceny, które nawet nie chcą być dwuznaczne. Jak dla mnie, właśnie dzięki temu brakowi wstydu The Boys stoi wyżej niż aktorskie produkcje Marvela lub DC. Gen V również zaczyna w ten sposób, a serial wchodzi na wysokie obroty. Wydawało mi się, że spin-off będzie próbował dorównać głównej serii, ale już na początku widać pewne przebłyski mówiące o tym, że dominujące staną się tu osobiste rozterki bohaterów.

I to właśnie odróżnia spin-off od oryginału oraz sprawia, że Gen V nie pasuje do uniwersum The Boys. Główna seria nie troszczy się o niczyje uczucia. Bohaterowie oraz widzowie widzą naprawdę porąbane rzeczy, ale nie przestają iść do przodu. Czasami wchodzą jakieś emocjonalne wątki, ale nie są tak ważne dla całej historii, żeby popychać ją dalej.

Natomiast w przypadku Gen V emocjonalne zagwozdki dominują nad tajemniczym śledztwem, z jakim główni bohaterowie mają tu do czynienia. Kwestie poczucia własnej wartości, akceptacji samego siebie oraz próba dopasowania się do otoczenia – te wszystkie elementy bardzo głośno wybrzmiewają, a ja odnosiłem wrażenie, że Gen V mogło zostać wyprodukowane dla całkowicie innego widza niż fan The Boys. Tylko czy ktoś inny sięgnie po serial?

Korporacje są gotowe wykorzystać wszystko

Przynajmniej w Gen V Vought International co jakiś czas daje o sobie znać, ponieważ Godolkin University jest finansowane przez giganta odpowiadającego za stworzenie supków. Dlatego zamiatanie spraw pod dywan, szantaże i ciągłe udowadnianie, że cel uświęca środki, zdecydowanie brutalizują serial, w którym głównymi bohaterami są osoby dopiero wchodzące w dorosłość.

W Gen V emocjonalne rozterki dominują nad brutalnością The Boys - ilustracja #2
Gen V; Craig Rosenberg, Evan Goldberg i Eric Kripke; Amazon Prime Video; 2023

Cały ten dorosły biznes i świat, gdzie każdy chce wykorzystać pozostałych, mocno działa na korzyść serialu. Pomimo ciężkiej atmosfery „teen dramy” ja i tak za jednym posiedzeniem pochłonąłem wszystkie dostępne epizody. Po prostu nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć, co się zaraz stanie i gdzie w końcu trafią bohaterowie. Bo jako widz wiem więcej od nich. Znam więcej faktów, więc czekam, aż i oni w końcu trafią na odpowiedni trop i pójdą we właściwym kierunku.

Twórcy ustawili po drodze kilka zwrotów akcji, których mimo wszystko można się domyślić. W trasę jednak zręcznie wpleciono zmyłki, żeby odwrócić uwagę od faktycznego zagrożenia. Jak można się domyślić, za wszystko odpowiedzialni muszą być ludzie pracujący dla Vought International lub w jakiś sposób związani z korporacją. W tym świecie nawet rodzice nie dbają o swoje dzieci i są żądni tylko sukcesu oraz blasku, jaki mógłby spaść na nich.

Bez korporacyjnej otoczki serial dużo by tracił. Vought International korzysta z różnych źródeł, żeby móc tuszować sprawy lub budować odpowiednią narrację, i tym samym odwracać uwagę od największych zagrożeń. Dla mnie to jednoznacznie jeden z lepszych aspektów Gen V.

Aktorzy ożywiają Godolkin University

Osobiście uważam grę aktorską za jedną z największych zalet Gen V. Oglądając kolejne epizody, nie odniosłem wrażenia sztuczności, a wszelkie emocje zdawały się szczere, co jest bardzo ważne w przypadku „teen dramy”. Może aktorom bliżej do trzydziestki niż dwudziestki, ale to w końcu magia kina (lub serialu w streamingu). Ekipa dała radę. Początkowo największe wrażenie zrobił na mnie Patrick Schwarzenegger. Wykonał kawał naprawdę dobrej roboty – moim zdaniem radzi sobie znacznie lepiej od słynnego ojca.

Zresztą całe to serialowe uniwersum jest znane z przekonującej gry aktorskiej. W The Boys aktorzy zbudowali podwaliny tego brutalnego superbohaterskiego świata, w Gen V mamy zaś znacznie mniejszą skalę – główni bohaterowie rozwiązują tajemniczą sprawę związaną z ich szkołą (to brzmi dosyć oklepanie) oraz muszą poradzić sobie z osobistymi rozterkami. Gdyby zagrali słabo, to co najmniej ten drugi aspekt okazałby się całkowicie nieudany. Wcześniej wspomniałem tylko o Patricku Schwarzeneggerze, ale w mojej opinii każdy aktor poradził sobie dobrze, dzięki czemu Gen V świetnie się ogląda.

Grę aktorską wspomagają liczne efekty specjalne, bez których superbohaterskie wyczyny nie byłyby możliwe. Byłem zdziwiony, jak dobrze to wszystko ze sobą współgra. W zdecydowanej większości przypadków różne wybuchy, zniekształcenia, płomienie i transformacje nie wyglądają na sztuczne. Jedynym problemem jest tu Emma Meyer, która potrafi zmieniać swój rozmiar. I gdy to robi, od razu widać, że sceny są nagrywane na jakimś tle lub z użyciem green screenu. To rzuca się w oczy i wybija z immersji. Ciekawe, że w pozostałych przypadkach efekty wyszły bardziej schludnie.

W Gen V emocjonalne rozterki dominują nad brutalnością The Boys - ilustracja #3
Gen V; Craig Rosenberg, Evan Goldberg i Eric Kripke; Amazon Prime Video; 2023

Zaletą Gen V jest to, że nie trzeba znać The Boys, by dać się wciągnąć. Swoją przygodę z uniwersum z powodzeniem można zacząć od spin-offu, a dopiero potem zapoznać się z główną serią. Problem jest w drugą stronę, ponieważ znajomość nowej produkcji ma być wymagana, żeby zrozumieć wydarzenia w czwartym sezonie The Boys. Dla niektórych to może być problem, ponieważ Gen V naprawdę różni się od tego, do czego dotychczas fani mogli być przyzwyczajeni.

Nie każdemu to się spodoba, tak jak nie wszyscy fani Gwiezdnych wojen polubili Andora, który przedstawił uniwersum w innym świetle. Ja sam mam co do tego dosyć mieszane odczucia, ale całościowo serial został zrobiony na tyle dobrze, że nie przeszkadzało mi to w pochłanianiu kolejnych epizodów. Większym problemem będą inne wątki ukazane w serialu.

Ich jednak nie chcę zdradzać. Nie są ważne dla fabuły w żaden sposób, ale zepsucie tego doświadczenia byłoby wobec Was zbyt brutalne. Oczekuję gorących dyskusji w Internecie oraz wymiany zdań pomiędzy poplecznikami i przeciwnikami tego, co twórcy pokazali w Gen V. Będzie naprawdę ciekawie. A patrząc na wszystkie aspekty, oceniam produkcję bardzo dobrze. Serial mnie wciągnął, a teraz będę musiał czekać ponad miesiąc, żeby zobaczyć wielki finał (o ile będzie wielki).

NASZA OCENA: 8/10

Zbigniew Woźnicki

Zbigniew Woźnicki

Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.

Kiedy rozgrywa się Alien: Earth? Umiejscowienie serialu na osi czasu Obcego

Kiedy rozgrywa się Alien: Earth? Umiejscowienie serialu na osi czasu Obcego

„Nie mogę na to patrzeć”. Mimo że film Star Wars odniósł sukces, George Lucas był nim rozczarowany

„Nie mogę na to patrzeć”. Mimo że film Star Wars odniósł sukces, George Lucas był nim rozczarowany

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

„Miałem wiele obaw co do narracji”. Harrison Ford nazwał pracę nad Blade Runnerem „koszmarem”

„Miałem wiele obaw co do narracji”. Harrison Ford nazwał pracę nad Blade Runnerem „koszmarem”

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu