Ostatnia wieczerza Netflixa pokazuje, że Polacy nadal uczą się robić horrory

Ostatnia wieczerza na pewno ma na siebie pomysł, którym jest wyśmianie zachodniego wzorca tworzenia horrorów. To jednak za mało, abyśmy mogli mówić o naprawdę dobrym filmie – widać, że Polacy jeszcze uczą się kina grozy.

nasze opinie
Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski 3 listopada 2022
7
Źrodło fot. Netflix
i

W polskiej kinematografii wciąż brakuje udanych horrorów. Nie znaczy to, że w ogóle ich nie ma – potrzebujemy po prostu większej liczby reprezentantów. W tym momencie możemy wyróżnić eksperymentalną grozę Andrzeja Żuławskiego w Diable, zwierzęcą z poobozowym piętnem w Wilkołaku czy pełen brutalnych scen slasher W lesie dziś nie zaśnie nikt. Na tej liście nie zamieściłbym jednak Ostatniej wieczerzy, która przez cały seans szuka swojej tożsamości i nie wywiązuje się należycie z podstawowych zadań.

Satanistyczny horror na polskim podwórku

W odciętym od świata klasztorze żyje grupa mnichów przeprowadzająca egzorcyzmy. Właśnie tutaj trafia główny bohater historii – Marek. Będzie on próbował odkryć tajemnice miejsca, ale uczyni to w sposób nadzwyczaj przewidywalny. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, aby zauważyć, iż protagonista prowadzi prywatne śledztwo, średnio interesując się kwestią prawdziwego odpędzania demonów. Łatwość, z jaką można go odczytać, zdaje się wynikać ze zbyt pospiesznej akcji.

Mroczna budowla, w której zagadkowi mnisi walczą z wysłannikami diabła, jedynie przez chwilę skrywa tajemnice. Prawda szybko wychodzi na jaw, widz jest stosunkowo krótko trzymany w niepewności – tak jakby wprowadzenie miało być zmyłką, grą na naszych oczekiwaniach. Gwóźdź programu dopiero nadejdzie, a na razie w pół godziny realizujemy fabułę, która w innej produkcji zostałaby rozbudowana co najmniej dwukrotnie.

Ostatnia wieczerza Netflixa pokazuje, że Polacy nadal uczą się robić horrory - ilustracja #1
Ostatnia wieczerza, reż. Bartosz M. Kowalski, Netflix 2022

Jednak z tej zabawy schematem nic błyskotliwego nie wynika. Wątki nie mają szansy właściwie wybrzmieć i się rozwinąć, cała historia prowadzona jest po łebkach, a najbardziej traci na tym napięcie. Skoro tak szybko zostaliśmy dopuszczeni do kulis, nasze zainteresowanie kompletnie siada. Oczywiście wciąż pozostają pewne pytania, a na odpowiedzi na nie trzeba poczekać trochę dłużej, ale one są dużo mniej pociągające niż motyw egzorcyzmów – przede wszystkim dlatego, że można przewidzieć, w jakim kierunku podąża scenariusz.

Atuty ze wstępu znikają i rozmywają się, a przecież myszkowanie po klasztornej scenerii przypominającej pułapkę mogłoby dostarczyć wielu wrażeń. Scenografia w tym względzie nie odstaje od zachodnich filmów, tylko że nie zostaje wykorzystana – przestrzeń potraktowano jak pustą dekorację, nie nadano jej wyraźnego znaczenia. Zaglądanie do tajnych przejść i eksploracja tajemniczego miejsca bardziej trzymały w napięciu w przygodach Scooby’ego Doo.

Ubogi kuzyn ma poczucie humoru

Ostatnia wieczerza miała zadatki na dobry horror z typowo polskim humorem polegającym na wyśmianiu wybujałych oczekiwań oraz kontraście do satanistycznych wątków ukazywanych na Zachodzie. To zrównanie dwóch rzeczywistości jednak tylko przez moment daje ubaw. Trochę lepiej wypada spektakularny finał, więc warto do niego dotrwać, aczkolwiek efekt opiera się głównie na kwestiach wizualnych. W skrócie – słabością produkcji jest scenariusz. Wszystkie inne elementy sprawują się przynajmniej przyzwoicie.

Polski horror raczej nikogo nie przestraszy. Napięcie szybko szlag trafia i zostajemy jedynie z posępną atmosferą klasztoru, która w ogóle nie jest wykorzystywana (a przecież zagospodarowanie przestrzeni wymaga pewnych rozwiązań również w scenariuszu). Fabuła staje się przewidywalna, a bohater postępuje w głupawy sposób. Jednak pomysł w Ostatniej wieczerzy był – polska przaśność i komediowe zacięcie. W tych aspektach film Netfliksa szuka swojej siły i znajduje ją w wystarczająco dużym stopniu, by widz mógł określić całość jako pozycję średnią. Dla naszych rodzimych twórców to zawsze cenna lekcja i kolejny krok do tego, by nauczyć się budowania dobrej grozy.

Ocena: 5/10

Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Studiował dziennikarstwo, filologię polską i psychologię realizowane na UKSW, UW i SWPS. Tam napisał m.in. pracę dyplomową poświęconą współczesnej roli czarno-białego kina. W GRYOnline.pl pracuje od sierpnia 2021 roku. Pisze artykuły oraz recenzje gier, filmów i seriali, a od lipca 2023 roku zajmuje stanowisko specjalisty ds. kreowania treści w dziale Paid Products. Jest autorem artykułu naukowego „Dynamika internetu a zachowania językowe" opublikowanego w książce „Relacje w cyberprzestrzeni”. Współtworzył słownik nazw miejscowych warszawskiej dzielnicy Wawer. Próbował sił z wierszami, ale w przyszłości wolałby napisać powieść. Pisanie w sieci zaczął na portalu GameExe.pl w wieku 14 lat. Najpierw recenzował książki, ale na tym nie poprzestał i na różnych portalach internetowych oceniał gry, filmy, seriale czy komiksy. Najbardziej podobają mu się motywy surrealistyczne i gry RPG.

Kiedy 3. sezon serialu Bridgertonowie będzie na Netflixie?

Kiedy 3. sezon serialu Bridgertonowie będzie na Netflixie?

Czy Rebel Moon - część 3 powstanie?

Czy Rebel Moon - część 3 powstanie?

„Największa głupota wszech czasów”. Producent z Netflixa nie jest fanem sposobu, w jaki wydano Fallouta

„Największa głupota wszech czasów”. Producent z Netflixa nie jest fanem sposobu, w jaki wydano Fallouta

Kiedy One Hundred Years of Solitude będzie na Netfliksie?

Kiedy One Hundred Years of Solitude będzie na Netfliksie?

Reniferek to nowy hit Netflixa. Thriller psychologiczny o stalkerce ma 100% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes i opowiada wstrząsającą historię

Reniferek to nowy hit Netflixa. Thriller psychologiczny o stalkerce ma 100% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes i opowiada wstrząsającą historię