Ten film sci-fi z 2008 roku to jednocześnie jedno z najgorszych i najbardziej dochodowych widowisk Keanu Reevesa

Widzowie nie pozostawili na filmie Scotta Derricksona suchej nitki, lecz jego box-office’owy wynik był przyzwoity. Keanu Reeves nie ma czego żałować.

science fiction
Remigiusz Różański 22 września 2023
9
Źrodło fot. Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia, reż. Scott Derrickson, 20th Century Fox, 2008
i

Keanu Reeves jest niekwestionowaną ikoną kina. Pierwsze kroki w aktorskim fachu stawiał na planach produkcji niezależnych. Jedną z najlepszych ról zagrał w chwytającym za serce Moim własnym Idaho Gusa Van Santa, gdzie stworzył niezapomniany ekranowy duet z nieodżałowanym Riverem Phoenixem. Drzwi do hollywoodzkiego Parnasu otworzył mu występ w tetralogii Matrix sióstr Wachowskich. Aktor od lat łączy zainteresowanie kinem arthouse’owym z sympatią dla blockbusterów.

Tych drugich ma na koncie bez liku. W 2005 roku Reeves stał się częścią filmowego uniwersum DC, wcielając się w rolę pyskatego maga Johna Constantine’a. Od 9 lat natomiast firmuje swoim nazwiskiem wystrzałową markę Johna Wicka, która po zakończeniu głównej serii rozwijana jest poprzez spin-offy. Zdawałoby się, że Reeves na pokładzie jest gwarancją sukcesu, lecz w jego filmografii nie brakuje spektakularnych wtop. Jedną z nich jest nieco zmurszały Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia, który pomimo satysfakcjonującego box-office'owego wyniku (film zarobił niemal trzykrotność budżetu), został przez widzów zbesztany.

Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia w reżyserii Scotta Derricksona jest remakiem filmu o tym samym tytule z 1951 roku. Pierwowzór Roberta Wise’a jest znakomitym przedstawicielem złotej ery filmowego science fiction. W latach 50. gatunek przeżywał rozkwit, stając się zwierciadłem, w którym odbijały się powojenne lęki. Filmy z tego okresu nader chętnie obierały za temat atomową paranoję, która zainfekowała amerykańskie społeczeństwo. Opowieść o Klaatu, wysłanniku międzyplanetarnej rady przybyłym na Ziemię celem ostrzeżenia ludzkości przed roztropnym wykorzystaniem energii jądrowej, była na wskroś humanistyczną opowieścią ku przestrodze, w której wybrzmiewały najciekawsze tropy ówczesnej fantastyki.

Wersja Derricksona dokonuje przesunięcia tematycznego. O ile w zimnowojennym oryginale największym zagrożeniem dla ludzkości jest siła atomu, o tyle uwspółcześniona wersja skupia się na spowodowanej przez człowieka degradacji środowiska naturalnego. W rolę emisariusza galaktycznej unii wcielił się Keanu Reeves, a towarzyszyli mu na ekranie m.in. Jennifer Connelly, Jon Hamm i Jaden Smith. Niestety, genialny pierwowzór nie uchronił twórców remake’u przed porażką. Odbiorcy nie zostawili na filmie suchej nitki. Na Rotten Tomatoes zaledwie 21% krytyków i 27% widzów oceniło go pozytywnie.

Joe Morgenstern, dziennikarz „Wall Street Journal”, nie potrafił uniknąć porównań z pierwowzorem i zarzucił twórcom remake’u pretensjonalność.

O ile oryginał był bezpretensjonalny, wersja z Keanu Reevesem jako Klaatu jest nieznośnie wydumana. To odcinek Z archiwum X rozdmuchany do pseudokosmicznych rozmiarów.

Lou Lumenick z portalu New York Post stwierdził natomiast, że film Derricksona jest wyłącznie ersatzem wersji Wise’a.

Jeżeli widziałeś na pół dokumentalny Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia Roberta Wise’a (1951), nie uwierzysz, że ten zupełnie szablonowy remake powstał na kanwie pionierskiej klasyki sci-fi.

Oberwało się również Keanu Reevesowi, któremu ustawicznie zarzucano brak ekspresywności i zbytnią zachowawczość. Christopher Orr z The New Republic w krytyce aktora był wyjątkowo zajadły.

Miejmy nadzieję, że w przyszłości [Reeves – dop. red.] poświęci się graniu androidów, niezbyt samoświadomych gatunków nieumarłych, stylowych mebli i innych ról, które nie wymagają ujawnienia żadnych ludzkich odruchów.

Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia nie jest chlubną kartą w filmografii Keanu Reevesa. Film otrzymał nominację do Złotej Maliny w kategorii „najgorszego prequelu, remake’u, zrzynki lub sequela” i bez cienia przesady można go uznać za jeden z najgorszych projektów znanego z Matrixa gwiazdora. Warto jednak docenić film Derricksona za chęć uwspółcześnienia fabuły oraz udane efekty specjalne. Na otarcie łez po nieudanym remake’u warto zdecydować się na ponowne obejrzenie klasycznego filmu Wise’a.

Autor: Remigiusz Różański

Obcy: Romulus - czy będzie sequel? Studio ma dla fanów dzieła sci-fi dobre wieści

Obcy: Romulus - czy będzie sequel? Studio ma dla fanów dzieła sci-fi dobre wieści

Terminator Zero - czy będzie 2. sezon serialu Netflixa?

Terminator Zero - czy będzie 2. sezon serialu Netflixa?

Kiedy premiera Stranger Things 5? Nowe informacje o sezonie od Gatena Matarazzo

Kiedy premiera Stranger Things 5? Nowe informacje o sezonie od Gatena Matarazzo

Transformers: Początek - czy jest scena po napisach?

Transformers: Początek - czy jest scena po napisach?

„Nie chciałem tego robić”. James McAvoy otrzymał propozycję zagrania w Star Treku J.J. Abramsa, ale odrzucił ją

„Nie chciałem tego robić”. James McAvoy otrzymał propozycję zagrania w Star Treku J.J. Abramsa, ale odrzucił ją