Gladiator przekonał mnie, że nie warto wymagać wpisywania się w rycerski wzór męskości

Maximus to postać niczym z rycerskiej opowieści. Mimo trudnych okoliczności pozostaje zawsze honorowy i szlachetny, jest jednym ze wzorów męskości. Ale wymaganie, by każdy w tym kierunku dążył, może uczynić wiele zła.

nasze opinie
Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski 17 kwietnia 2023
21
Źrodło fot. Gladiator, reż. Ridley Scott, DreamWorks Pictures, Universal Pictures, 2000
i

Filmy nieraz już przedstawiały nam wzorce, do których chcielibyśmy dążyć – nawet jeśli te niekoniecznie są dla nas zdrowe. Część osób mogłaby np. łatwo ulec wpływowi Jokera odgrywanego przez Joaquina Phoenixa i swoją frustrację wynikającą z „życia w społeczeństwie” przeistoczyć w agresję. A Sala samobójców: Hejter? Prezentuje negatywnego bohatera, który za sprawą przenikliwości i opanowania ma szansę uchodzić za pewnego rodzaju ideał – a przecież napędza nienawiść wśród ludzi i tworzy podziały.

W Gladiatorze jednak rozdzielenie dobra i zła wydaje się wyraźne. Całym sercem można towarzyszyć szlachetnemu Maximusowi (Russell Crowe) w walce o sprawiedliwość i nadzieję na lepszy Rzym, podczas gdy jego główny rywal, Kommodus (Joaquin Phoenix), do końca pozostaje oślizgły niczym żmija, mimo psychologicznie umotywowanego postępowania. Za tym porównaniem kryją się jednak takie motywy jak toksyczne rodzicielstwo i różne spojrzenia na męskość.

Patriotyzm, rodzina, honor

Uosabiane przez Maximusa cnoty są iście rycerskie – podświadomie nawet do nich tęsknię. Do tego prostego pojmowania honoru, twardego trzymania się własnych zasad niezależnie od tego, jak zmienia się świat. Maximus to człowiek, za którym ludzie podążają w ogień. Wymarzony dowódca, będący na linii frontu wraz ze swoimi żołnierzami i doglądający ich po walce.

Główny bohater nigdy nie ulega pysze ani nie dopomina się o szacunek. Daje otoczeniu przykład swoim zachowaniem, a w nagrodę dostaje podziw i lojalność. Nawet wśród gladiatorów – zmuszonych do zabijania się przed publicznością i w pewien sposób wykolejonych – zdobywa poparcie. Bardzo łatwo byłoby przesadzić w tym wizerunku szlachetnej postaci, ale Maximus ujmuje swoją skromnością, uśmiechem kierowanym do towarzysza broni czy schyleniem głowy podczas rozmowy z wyżej usytuowaną osobistością. Choć nie wszystko mu wychodzi – przyznaje, że nie odnajduje się w polityce.

Gladiator przekonał mnie, że nie warto wymagać wpisywania się w rycerski wzór męskości - ilustracja #1
Gladiator, reż. Ridley Scott, DreamWorks Pictures, Universal Pictures, 2000

To jednak cechy Maximusa przemawiają do otoczenia. Dzięki nim ostatecznie tryumfuje. Atuty Kommodusa, takie jak ambicja czy spryt, pozwalają odnieść tylko chwilowe zwycięstwo. Świat Gladiatora jest dosyć prosty, dobro wygrywa, a tłum można zjednać także za pomocą przejawów miłości – i to właściwie ta metoda jawi się jako efektywniejsza od zdobywania przychylności poprzez zapewnianie widowni krwawej rozrywki.

Motyw zemsty nie brzmi zbyt rycersko, jednak film stwarza warunki do odwetu, które stawiają Maximusa wyłącznie w korzystnym świetle. Morderstwo żony i dziecka to wstrząsające przeżycia, a Kommodus w dodatku stanowi niebezpieczeństwo dla Rzymu. Okazuje się więc, że pokonanie nowego cezara to również przejaw patriotyzmu oraz starań o lepszą przyszłość. Kommodus zagraża poza tym własnej siostrze i jej synowi – a kobieta, zresztą dawna ukochana Maximusa, z niewinnym dzieckiem na pewno zasługuje na ratunek.

Antagonista w pewnym momencie próbuje sprowokować bohatera, wyśmiewając śmierć jego rodziny. Nawet wtedy Maximus trzyma nerwy na wodzy, choć nikt nie miałby mu za złe potencjalnego aktu agresji. Poza ograniczonym spojrzeniem na polityczne porachunki nie da się zdradzonemu generałowi niczego zarzucić – ale przecież ta polityka to obrzucanie się błotem i gadanie. Może nawet lepiej, że Maximus się tym nie kala i pozostaje człowiekiem twardo stąpającym po ziemi?

Gladiator przekonał mnie, że nie warto wymagać wpisywania się w rycerski wzór męskości - ilustracja #2
Gladiator, reż. Ridley Scott, DreamWorks Pictures, Universal Pictures, 2000

Z mojej perspektywy zaskakujące są dwa momenty. Pierwszy, gdy Maximus nie kryje się ze swoją tożsamością i przy pierwszej okazji rzuca Kommodusowi w twarz, kim jest i jakie ma plany. Spodziewałem się, że to odkrycie nastąpi później, ale raz, że to intensyfikuje napięcie i jest bardzo emocjonującą chwilą, a dwa, że znów dowodzi szlachetności bohatera. On nie chce kłamać, a choć swoim wyznaniem kieruje na siebie uwagę wroga, to świat chroni go od porażki. Jest to wyraz naiwności fabuły, ale czy właśnie nie tym charakteryzują się opowieści rycerskie?

Kulminacją sceny, w której Maximus ujawnia swoją tożsamość, są słowa: „I zemszczę się w tym życiu albo następnym”. Russell Crowe nie cierpiał tej linii dialogowej i nawet chciał zaimprowizować inne zwieńczenie. Ostatecznie aktora przekonano do pierwotnej wersji, a jej świetne brzmienie przypisał on swoim zdolnościom: „To był szajs, ale jestem najlepszym aktorem na świecie i potrafię sprawić, by nawet szajs brzmiał dobrze”. To wydarzenie opisała Nicole LaPorte w książce pt. The Men Who Would Be King: An Almost Epic Tale of Moguls, Movies, and a Company Called DreamWorks.

Kommodus jako owoc toksycznego rodzicielstwa

Lud kocha Maximusa, a Gladiator sprzedaje nam tezę, że bohatera można zabić jedynie na arenie, podczas walki. Wygodne uproszczenie, ale czyż my też nie jesteśmy częścią publiczności, raz zachwycającą się intensywnymi scenami akcji (wymagającymi od aktorów dużego poświęcenia – Crowe doznawał na planie kontuzji, takich jak np. złamanie kości biodrowej), aby potem popierać Maximusa i przytakiwać mu, że walki gladiatorów powinny zostać na powrót zakazane? Gdy więc bohater nie idzie za tłumem jak Kommodus i postanawia oszczędzić wroga, nie dzieje się nic złego. Po prostu zyskuje przydomek „Miłosierny”.

Maximus inspiruje innych do bycia szlachetnymi – jak czyni to z trenerem gladiatorów, Proximem (Oliver Reed). A Kommodus zazdrości generałowi rzymskich legionów. Zazdrości aprobaty ojca, szacunku ze strony żołnierzy, tęsknych spojrzeń rzucanych przez Lucillę (Connie Nielsen) czy perspektywy objęcia władzy. Też nie cierpię Kommodusa, ale zdecydowanie nie jest on zły bez powodu.

Gladiator przekonał mnie, że nie warto wymagać wpisywania się w rycerski wzór męskości - ilustracja #3
Gladiator, reż. Ridley Scott, DreamWorks Pictures, Universal Pictures, 2000

Kommodus cierpi na niedostatek miłości, co można odbierać nieco ironicznie, zważywszy na przydomek Maximusa nadany mu przez tłum. Nowy cezar zabiega o uznanie rodziny i ludu, ale spotyka się tylko z chwilowym uwielbieniem (bo przeprowadza igrzyska), a jedyna czułość, jaką otrzymuje, wynika ze strachu (od siostry) lub litości (od ojca). Do tego wyraźnie ma skłonności kazirodcze. Nie znamy jego dzieciństwa czy etapu dorastania, lecz pojmujemy, że złe tendencje Kommodusa narodziły się gdzieś właśnie wtedy – poprzez odrzucenie wskutek niespełniania oczekiwań innych.

Z filmu wynika, że Kommodus stał się zły poprzez narzucanie mu określonych wartości, których nie był w stanie spełnić. Wymagano od niego, by był jak Maximus. Waleczny, silny, przywódczy. Tymczasem jego atuty dotyczą innego rodzaju działań – mógłby być sprawnym politykiem i wykorzystywać swój spryt do osiągania wyznaczonych celów. Do tego musiałby jednak otrzymać wsparcie, akceptację i miłość – z powodu ich niedostatków uległ spaczeniu. Zwróćmy uwagę, że na podobnej ścieżce znalazł się Joker grany przez tego samego aktora, tylko że Gladiator każe nam przyjąć perspektywę Maximusa, a nie jego przeciwnika.

Gdy Maximus ginie, nie brakuje chętnych do przeniesienia jego ciała. Kommodus zostaje osamotniony – jego zwłoki zdają się nikogo nie obchodzić. Tylko jeden z tej dwójki zasłużył na miłość ludzi, i to właśnie on staje się wzorem, do którego film sugeruje, by dążyć. To jest absolutnie zrozumiałe, ponieważ Kommodus dopuścił się bezwzględnych czynów i zdecydowanie nie wolno się nim inspirować, ale jednocześnie jego tragedia trafiła w cień.

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Studiował dziennikarstwo, filologię polską i psychologię realizowane na UKSW, UW i SWPS. Tam napisał m.in. pracę dyplomową poświęconą współczesnej roli czarno-białego kina. W GRYOnline.pl pracuje od sierpnia 2021 roku. Pisze artykuły oraz recenzje gier, filmów i seriali, a od lipca 2023 roku zajmuje stanowisko specjalisty ds. kreowania treści w dziale Paid Products. Jest autorem artykułu naukowego „Dynamika internetu a zachowania językowe" opublikowanego w książce „Relacje w cyberprzestrzeni”. Współtworzył słownik nazw miejscowych warszawskiej dzielnicy Wawer. Próbował sił z wierszami, ale w przyszłości wolałby napisać powieść. Pisanie w sieci zaczął na portalu GameExe.pl w wieku 14 lat. Najpierw recenzował książki, ale na tym nie poprzestał i na różnych portalach internetowych oceniał gry, filmy, seriale czy komiksy. Najbardziej podobają mu się motywy surrealistyczne i gry RPG.

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora