Forst - recenzja. Serial Netflixa to znośny kryminał, ale i festiwal zmarnowanego potencjału

Jeszcze nie tym razem. Na naprawdę świetny polski kryminał musimy poczekać. W międzyczasie możecie obejrzeć oparty na prozie Remigiusza Mroza serial Forst od Netflixa. Raczej Was nie powali, ale przynajmniej zabijecie czas w miarę przyzwoitą produkcją.

nasze opinie
Hubert Sosnowski 11 stycznia 2024
5
Źrodło fot. Forst, reż. Daniel Jaroszek, Netflix 2024
i

To nie tak, że w Polsce brakuje porządnych produkcji okołokryminalnych. Mamy takie seriale jak Kruk, Szadź czy Rojst. Po prostu to jeszcze nie ten pułap, co klasyki takie jak oryginalny Pitbull Patryka Vegi czy Glina Władysława Pasikowskiego. Czegoś tam zazwyczaj brak do pełnej satysfakcji. Forst w reżyserii Daniela Jaroszka wpisuje się w ten krajobraz seriali przyzwoitych, ale zawierających „ale”. No, w tym wypadku nawet trochę więcej „ale”. Z produkcją Netflixa jest nieco jak z książkami Remigiusza Mroza – to dzieło z potencjałem, ale trochę niedopieczone. To taki paradoks, że umieszczonego w niesamowitej tatrzańskiej przestrzeni Forsta pokonuje… tej przestrzeni faktyczny brak. Oraz zbytnia zdawkowość fabuły.

Komisarz na tropie

W Tatrach dochodzi do brutalnych morderstw. Zabójca zostawia ofiary w takich miejscach, by przypadkiem nikt ich nie przeoczył, a w dodatku przestępstwa mogą mieć podtekst religijny. Za sprawę bierze się komisarz Wiktor Forst (bardzo dobry Borys Szyc), a do sprawy dopycha się redaktorka Olga Szrebska (równie dobra Zuzanna Saporznikow). Razem będą grzebać w starych i nowych ranach, by dotrzeć do prawdy – oraz by zarobić kilka nowych sznytów, oczywiście.

Zdjęcia, zwiastuny, punkt wyjściowy, znakomita (i dobrze grająca) obsada zapowiadały kawał naprawdę dobrego kryminału. Może nawet niepokojącego – po fincherowsku lub w stylu True Detective albo chociaż finałowych odcinków Gliny (te naprawdę potrafiły zostawić z poczuciem dyskomfortu). Niestety, sporo pary poszło w gwizdek.

Nie zrozumcie mnie źle – Forst oferuje zagadkę przyzwoitą, dosyć ciekawą i meandrującą po momentami zaskakujących rewirach, dobrze osadzonych w historii Polski. Dostaniecie też całkiem logiczne wyjaśnienie, akcja trzyma przyzwoite tempo, a bohaterów da się lubić. Robotę robią też znakomite zdjęcia pokazujące monumentalność – ale i mrok – górskiego krajobrazu, dobrze to współgra z muzyką. Jest po co oglądać Forsta, jeśli oczekujecie paru godzin znośnej rozrywki. Problem w tym, że na każdą zaletę serialu przypada jakieś „ale” – a w dodatku przytaczane wcześniej produkcje polskie i zagraniczne pokazują, że na tym etapie możemy od gatunku wymagać nieco więcej.

Forst - recenzja. Serial Netflixa to znośny kryminał, ale i festiwal zmarnowanego potencjału - ilustracja #1
Forst, reż. Daniel Jaroszek, Netflix 2024

Dialogi niby napisano porządnie, ale brakuje w nich życia – i to nie wina aktorów, ci dwoją się i troją, by wycisnąć z materiału źródłowego, co się da, parę linijek było autentycznie dobrych albo potrafiących rozbawić, ale to tyle. Rozmowy są jednak tylko objawem większego problemu. Fabule Forsta brakuje życia. Przestrzeni, chwili na oddech. Bohaterowie rzadko mają czas zbudować ze sobą chemię na tyle silną, by widzom zależało na relacjach między postaciami. Większość dramatis personae gra względem siebie na nucie antypatii. To na dłuższą metę męczy i za rzadko jest rozrzedzane oznakami choćby szorstkiej sympatii. Mam wrażenie, że nie tylko na to każdy z odcinków potrzebowałby kilku dodatkowych minut materiału.

Ciasno w tych Tatrach

Serial buduje klimat nastrojowymi ujęciami (ale tu też jest jedno „ale”, o którym zaraz) – tylko że przy tym wszystkim się spieszy, i to za bardzo. Nie daje miejsca nie tylko na relacje, ale i poprawne zawiązanie niektórych pobocznych wątków. Reżyser sprawia wrażenie, jakby bał się pozwolić bohaterom na jakiekolwiek dygresje, zbłądzenie myślą, nie licząc paru scen z wątkami osobistymi – które ostatecznie zostają wykorzystane bardzo instrumentalnie i po linii najmniejszego oporu względem głównego nurtu fabuły.

To wygląda tak, jakby Jaroszek narzucił sobie aż zbyt ścisłe reguły prowadzenia akcji – przez to nikt nie może rozwinąć skrzydeł. Bo intryga momentami naprawdę wciąga, ale najmocniejsze punkty i zaskoczenia też wybrzmiewają bez przekonania – czasem brakuje im odpowiednio zaznaczonej podbudowy. To taka konstrukcja, która z wierzchu działa, przeprowadzi nas w miarę logicznie (niektóre wyjaśnienia i fundamenty pod nie podaje się tu „last minute”) z punktu A do B, i w trakcie oglądania możemy mieć nawet trochę radości, ale za tym wszystkim czai się pustka. Nic po tym serialu Wam nie zostanie w głowach.

Forst - recenzja. Serial Netflixa to znośny kryminał, ale i festiwal zmarnowanego potencjału - ilustracja #2
Forst, reż. Daniel Jaroszek, Netflix 2024

Paradoksalnie czasem przeszkadza też praca kamery. Operator zdaje się grać na czas. Zazwyczaj polskie filmy i seriale zbyt zdawkowo podchodzą do odmalowania sceny, w której rozegra się akcja – w Forście z kolei te ujęcia przeciągają się na tyle, że ulatnia się z nich jakakolwiek atmosfera niepokoju czy wyobcowania. Czasem wyglądają wręcz jak wrzucone losowo, źle wytaktowane. Parę razy złapałem się na tym, że obiektyw skierował mój wzrok na rzeczkę nieopodal, a nie na mundurowych pracujących nad świeżym trupem.

Pierwsze koty za płoty?

Ładne są te ujęcia, widowiskowe, ale często kradną cenne sekundy, które w tym metrażu można by poświęcić na budowanie bohaterów. Nie zawsze tak jest, zazwyczaj akcja trzyma dobre tempo, a kamera dyscyplinę – a sceny przemocy, makabry czy oczekiwania robią robotę. Kiedy zaś scenariusz współgra z obrazem, bywa naprawdę dobrze. Kurczę, w fabule oprócz znośnej zagadki czai się też kilka naprawdę ciekawych konceptów. Po prostu potraktowano je po macoszemu.

I tak jest z całym Forstem. To serial, który można obejrzeć z pewną przyjemnością. Widać, że w pewne aspekty włożono sporo kasy i wysiłku, tylko że nierównomiernego. Wyjaśnienia mają sens dla fabuły, ale niewielki z punktu widzenia znaczeniowego. Aktorzy ciągną ten wóz ponad swoje siły, powinni dostać premię. Chcemy wiedzieć, kto zabił, a w międzyczasie możemy sobie popodziwiać widoki, zamiast dopłacać do zakopiańskiego powietrza. Po prostu po seansie zostajemy niemal z niczym, ledwie z ulotną satysfakcją po obejrzeniu klimatycznego kryminału i rozwiązania zagadki. Dlatego mimo zaskakującego zakończenia nie czuję potrzeby wiedzieć, co będzie w drugim sezonie, choć jest tu potencjał na poprawę. Pierwszy był niezły, ale ma tak małą wartość odżywczą, że mi wystarczy. Może fani Mroza będą zachwyceni, ja poczekam na trzeci sezon Rojsta.

NASZA OCENA: 6/10

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Do 2023 roku szef działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

„Nie chcesz zmuszać kogoś do pracy”. Showrunner NCIS pomógł ulubienicy fanów opuścić serial, gdyż przerósł ją wyczerpujący harmonogram prac

„Nie chcesz zmuszać kogoś do pracy”. Showrunner NCIS pomógł ulubienicy fanów opuścić serial, gdyż przerósł ją wyczerpujący harmonogram prac