Pięć koszmarnych nocy - recenzja filmu. Spodoba się fanom gry, ale to horrorowe popłuczyny

Kolejny horror bazujący na popularnej serii gier. Świetny pomysł, spory budżet – co może pójść nie tak? No właśnie, co dokładnie? Recenzujemy Pięć koszmarnych nocy, jeden z najnudniejszych straszaków tego roku.

nasze opinie
Jan Tracz 3 listopada 2023
6
Źrodło fot. Pięć koszmarnych nocy, 2023, reż. Emma Tammi, Universal Pictures
i

Młodszym czytelnikom serii gier Five Nights at Freddy’s nie trzeba przedstawiać, ale dla niektórych cały ten temat to wciąż jedna wielka abstrakcja. Choć rozgrywka jest powtarzalna i głównie bazuje na tym samym, kolejne części serii, choć monotonne, stawały się coraz to większymi hitami. Poszerzano mroczne uniwersum, dodawano soczyste detale, a całość otrzymała kompleksowy sznyt. Dziś zagranie w pierwsze dwie części zupełnie nie wystarczy, aby w pełni poznać oferowaną przez twórcę gry, Scotta Cawthona, tajemniczą historię restauracji Freddy’ego.

Gracz wciela się w stróża nocnego, którego zadaniem jest przetrwać pięć tytułowych nocy w zamkniętej przed laty restauracji. Okazuje się, że ta praca wcale nie będzie taka prosta – miejsce to opanowane jest przez złowieszcze animatroniki, będące symbolami tego miejsca (tytułowy miś Freddy i reszta jego gromady). Wraz z każdą nocą odkrywamy sekrety tego miejsca, a przy okazji balansujemy na granicy życia i śmierci.

Brzmi jak materiał na szalenie intensywny horror, prawda? Nic dziwnego, że prędzej (niż później) doszło do zaprezentowania ekranizacji gry. Co prawda nieudanej, ale wciąż ekranizacji. Fani kupią bilety, tłumnie ruszą do kin, film zarobi na siebie, pewnie za rok premierę będzie miała druga część. I tak dalej… Tę maszynę napędzamy my sami, łapiąc się na PR-owe zagrywki i reklamowe hasełka. Liczy się ilość, a nie jakość.

Dobre złego początki

Pięć koszmarnych nocy - recenzja filmu. Spodoba się fanom gry, ale to horrorowe popłuczyny - ilustracja #1
Pięć koszmarnych nocy, 2023, reż. Emma Tammi, Universal Pictures

Frapujący w tym filmie będzie tak naprawdę tylko wstęp: powolnie wprowadza nas do mikrokosmosu traum i nierozliczonej przeszłości. Nasz główny bohater, Mike (Josh Hutcherson), nie ma łatwego życia. Kiedy jeszcze był mały, jego ukochany młodszy brat został uznany za zaginionego (on pamięta jednak, że doszło do porwania). Do tego jego rodzice zmarli, więc musi opiekować się młodszą siostrą Abby (Piper Rubio). To nie do końca proste zadanie – trudno im znaleźć wspólny język, bowiem Abby rozwija się nieco inaczej niż większość dzieci. Rodzeństwo kocha się jednak, w co nie do końca może uwierzyć apodyktyczna i wredna ciotka Jane (Mary Stuart Masterson), która za wszelką cenę pragnie przejąć opiekę nad Abby.

Mike nie chce do tego dopuścić, więc musi znaleźć argumenty, że to on jest odpowiednim opiekunem dla swojej młodszej siostry. Dlatego zatrudnia się we wspomnianej powyżej restauracji, aby udowodnić, że posiada stałe zatrudnienie. Mike to gość, którego po prostu nie da się nie lubić – jego podejście do problemów, własnych traum i obecnej sytuacji zdaje się zdroworozsądkowe. Za każdym razem reaguje tak, jak powinien, więc od razu zyskuje sympatię widza. Nawet jeśli cały film nie dostarcza nam obiecywanych emocji, to przynajmniej kibicujemy bohaterowi Hutchersona.

Nie spodziewa się on jednak, że restauracja Freddy’ego nie jest tym, czym z początku się wydaje. Co więcej, jak się okaże, miejsce to ma jakiś związek z dawnym porwaniem jego brata. Mike zostanie zmuszony do zmierzenia się ze swoimi demonami przeszłości, a konfrontacja z ukrytym zagrożeniem będzie miała dla niego wymiar autoterapeutyczny. Na papierze brzmi rewelacyjnie, szkoda tylko, że wraz z pojawieniem się animatroników cały film przestaje być źródłem naszej rozrywki. Później będzie już tylko gorzej, a ta (raczej głupkowata) rzecz przypomina zapis niestrawnego, youtube'owego gameplayu. Bo na dobrą sprawę kto tak naprawdę chce coś takiego oglądać? Szkoda czasu, lepiej zająć się czymś innym.

Jeden wielki chaos

Pięć koszmarnych nocy - recenzja filmu. Spodoba się fanom gry, ale to horrorowe popłuczyny - ilustracja #2
Pięć koszmarnych nocy, 2023, reż. Emma Tammi, Universal Pictures

Fundamentalny problem tego filmu to na dobrą sprawę fakt, że… nic się tu nie dzieje. Główna tajemnica związana z animatronikami zostaje wyjaśniona już w pierwszej połowie, więc nie trzyma nas dłużej żadne zaciekawienie. Film przeradza się wtedy w skakanie z kwiatka na kwiatek. Raz animatroniki chcą pomóc głównemu bohaterowi, potem okazuje się, że mają wobec niego inne plany, następnie kolejne, „oryginalne” odkrycia fabularne zmieniają sytuację. W tym wszystkim kuleje jednak tempo – w samym filmie kicz wręcz wylewa się z ekranu, animatroniki wyglądają jak sztuczne i nieco groteskowe twory, dostajemy ze trzy na krzyż widoczne (a zarazem nieudane) jump scare’y, które nawet nie są konkretne, a co za tym idzie – wcale nie straszą. To kolejna wada, bo w definicji horror ma straszyć. Ten natomiast usypia, więc może na salę kinową warto zaprosić osoby cierpiące na bezsenność?

Pięć koszmarnych nocy bazuje na rozmowach między protagonistą a innymi postaciami. Brzmi to, jakbym opisywał dramat o rozpadzie związku (dialogi, wiele rozmów, „pięć koszmarnych nocy”), a przecież to jedynie infantylny horrorek o przetrwaniu w pewnej opuszczonej restauracji… To też trochę jak obieranie cebuli – wraz z każdą warstwą okazuje się, że dostajemy to samo, ale może w lekko zmienionej oprawie. Filmowa układanka w łopatologiczny sposób zaczyna się łączyć: to powiązane jest z tamtym, ta postać to tak naprawdę krewny tamtego, ten kojarzy tego z tego i tego powodu. Dawno nie miałem styczności z tak koszmarnie zinfantylizowanym scenariuszem. Zbyt wiele tu tanich przypadków, a za mało horrorowego „mięsa”. Chciałbym móc się zaskoczyć, ale nie ukrywam, że konstrukcja filmu już na samym starcie implikuje, do czego to wszystko zmierza. Jeśli będziecie uważni, to z łatwością domyślicie się, kto jest kim i jaką rolę odgrywa w tej pseudomorderczej grze.

Dochodzi tu do momentu, w którym największą atrakcją filmu są growe easter eggi (innymi słowy ukryte smaczki nawiązujące do historii ukazanej w grach itp.), a do tego trzecioplanowe role popularnych youtuberów, którzy swego czasu zyskali sławę właśnie na streamowaniu Five Nights at Freddy’s. Tym samym wychodzi na to, że realnie Pięć koszmarnych nocy jest tytułem silnie stargetowanym na widzów już wcześniej zaznajomionych z tematyką. Nie zmienia to faktu, że tajemnica restauracji u Freddy’ego jest na tyle interesująca, że nawet widz niezaznajomiony z grami miałby szansę docenić to scenariopisarstwo. Wykonanie pozostawia jednak wiele do życzenia, więc zamiast zagłębiać się w opowiadaną tajemnicę, stopniowo oddalamy się od niej.

Dla mnie było to pięć koszmarnych spojrzeń na zegarek (a może i więcej?). Pytałem sam siebie, kiedy nastąpi koniec, a równolegle zastanawiałem się, czy te horrorowe popłuczyny są czymś więcej niż świadomym skokiem na kasę zarówno fanów, jak i ludzi zainteresowanych tym całkiem intrygującym konceptem. Niestety odpowiedź zdaje się jednoznaczna. Najnowszy horror na podstawie (bardzo) popularnej gry to niewypał, który w ogóle nie ma na siebie pomysłu. A szkoda, bo twórcy zarówno mieli szansę bazować na sprawdzonym schemacie z pierwszych części gier, i dopowiedzieć żywą historię.

NASZA OCENA: 4/10

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

From - czy będzie 4. sezon serialu sci-fi i kiedy premiera nowych odcinków?

From - czy będzie 4. sezon serialu sci-fi i kiedy premiera nowych odcinków?

Kiedy rozgrywa się Alien: Earth? Umiejscowienie serialu na osi czasu Obcego

Kiedy rozgrywa się Alien: Earth? Umiejscowienie serialu na osi czasu Obcego

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu