Chris Pratt obiecał, że film Super Mario Bros. nikomu nie zrujnuje dzieciństwa

Kiedy mi to zaproponowali, pomyślałem: „Wow, nie schrzańmy tego”. Myślę, że stąd się to wszystko bierze. Ludzie są pasjonatami danej postaci i prawdopodobnie widzieli, jak niektórzy z ich ulubieńców zostali schrzanieni [w adaptacjach filmowych]. To trochę cyniczny biznes. Kręcimy filmy tylko dlatego, że coś jest znane.

Widziałem to już w filmie Lego. Gdy o nim usłyszałem, pomyślałem: „Jak zamierzacie nakręcić film o klockach?” […]. A potem Chris Miller i Phil Lord stworzyli tę niesamowitą ekranizację, której byłem częścią i którą pokochałem. To jest zawsze duże wyzwanie. Zdarzają się przypadki, gdzie ludzie robią złe filmy i rujnują komuś dzieciństwo. Czułem presję, by tego nie zrobić i na szczęście żadne z nas nie zrobiło. Myślę, że film jest fantastyczny. Twoje dzieciństwo pozostanie nienaruszone.

Chcieliśmy się upewnić, że Mario stanie się prawdziwą postacią, prawdziwym facetem z prawdziwą rodziną, dlatego musieliśmy go naprawdę dopracować. On jest typowym „everymanem”, jest hydraulikiem, który udaje się do magicznego świata, by stać się głównym bohaterem. Chris Pratt tak dobrze zagrał tę postać. Mario jest zabawny, twardo stąpa po ziemi, ale także zgrywa superbohatera, a Chris spełniał wszystkie wymagania.

Musisz po prostu dać mu szansę. Pięć minut po rozpoczęciu filmu jesteś już w tym świecie i nawet nie myślisz: „Och, to Chris Pratt”. Myślisz sobie: „To jest Mario i jestem z nim w tej podróży”.