Belfer odkrywa karty. Rozmawiamy z twórcami hitu Canal+ przed finałem serialu

Tuż przed emisją finałowego odcinka trzeciego sezonu Belfra rozkładamy serial na czynniki pierwsze. W tym celu porozmawialiśmy o nim przekrojowo z jego twórcami.

nasze opinie
Jan Tracz 17 października 2023
5
Źrodło fot. Belfer, reż. Łukasz Grzegorzek, Canal+2023
i

Już niedługo rozwiąże się zagadka, co tak naprawdę stało się z Kacprem Krynickim, zaginionym licealistą z początku trzeciego sezonu. To doskonały moment, aby zapoznać się z tym, co do powiedzenia ma ekipa serialu, i dowiedzieć się, w jaki sposób pracowano, aby trzeci sezon udźwignął ciężar swojej popularności. Naszymi rozmówcami byli Łukasz Grzegorzek (reżyser), a także aktorzy: Jacek Koman, Mirosław Baka, Hubert Miłkowski i Roma Gąsiorowska.

W dzisiejszych czasach reżyser to zadaniowiec, który musi zrzeszyć resztę współpracowników i razem z nimi doprowadzić ten kolektywny projekt do samego końca. Wie o tym doskonale Łukasz Grzegorzek, twórca takich filmów, jak Córka trenera i Moje wspaniałe życie. Teraz reżyser ten po raz pierwszy skonfrontował się z kryminałem. Nie było to dla niego łatwe zadanie, tym bardziej że musiał odnaleźć się w serialowej rzeczywistości, jednocześnie przejmując pieczę nad projektem rozpoczętym dobrych kilka lat temu.

Belfer odkrywa karty. Rozmawiamy z twórcami hitu Canal+ przed finałem serialu - ilustracja #1
Belfer, 2023, reż. Łukasz Grzegorzek, Canal+

Jan Tracz: Belfer to pański pierwszy serial. Czy praca nad serialem i filmem czymkolwiek się różni? Czy jednak wszystko sprowadza się do końcowego montażu?

Łukasz Grzegorzek: Podstawowa różnica między filmem a serialem to dla mnie wolność versus oczekiwania. Przy Belfrze zaufano mi, ale stacja miała wobec mnie wymagania, wobec tego i tak czułem presję, która tak naprawdę towarzyszyła mi do samego końca. Wszedłem w ten projekt z kilku powodów: nie tylko mogłem podszkolić się w świecie gatunku kryminalnego, ale też była to dla mnie szansa współpracy z ludźmi, których znam i podziwiam.

Czy wejście do projektu, nad którym nie pracował Pan od samego początku, było wyzwaniem?

W pewnym sensie tak, ponieważ zawsze lubię trzymać pieczę nad całym projektem. Byłem przez chwilę przerażony, co nie zmienia faktu, że zespół, z którym współpracowałem, pozwolił mi ponownie uwierzyć w siebie, a przy okazji też czuć się bezpiecznie w trakcie realizacji trzeciego sezonu. Scenariusz także pozwolił nam na wiele, dał nam choćby sporo przestrzeni w opowiadaniu o Pawle Zawadzkim. Z jednej strony to kolejny sezon, z drugiej – Paweł to na tyle tajemnicza postać, że mieliśmy szansę pogłębić jej charakter.

W jaki sposób odnalazł się pan w gatunku kryminalnym? Wiem, że Belfer ma wiele elementów obyczajowych, ale to zapewne wciąż coś nowego.

Już jako małolat uwielbiałem czytać kryminały, więc zawsze chciałem nakręcić coś utrzymanego w tym gatunku. Dla mnie klucz do dobrego kryminału to przede wszystkim bohaterowie, którzy nas pociągają, którzy są siłą tej zagadki. Jeśli potrafimy umiejętnie żonglować i wyważyć obyczaj z kryminałem, to do samego końca utrzymamy widzów w pełnym zainteresowaniu. Często te intrygi są dosyć podobne do siebie, więc liczy się bohater i jego wybory. Do tego dochodzi klimat: tajemnica kocha mrok i niepokój, natomiast my postanowiliśmy użyć znacznie cieplejszych kolorów. Doszliśmy do wniosku, że kiedy zastosujemy zupełnie inny klucz niż ta zgniła zieleń, którą zawsze możemy dostrzec w polskich serialach, to już na samym starcie mamy szansę „kupić” tym widza lub widzkę. Do tego dochodzi gra aktorska: im bardziej ascetyczna, tym lepiej pracuje na zagadkę. Ostatnie produkcje kryminalne potrafią być bardzo patetyczne, a my chcieliśmy, aby było nieco inaczej.

Drugi sezon był krytykowany za przekombinowaną fabułę. Staraliście się uciec od wydarzeń z tamtej serii czy może zależało wam, aby w jakiś sposób „naprawić” wyrządzone serialowi krzywdy?

Wiedzieliśmy, że nie możemy podejść do poprzednich sezonów, jakby w ogóle ich nie było. W końcu wątki z drugiego sezonu powracają (choćby na chwilę). Sam jednak wychodzę z założenia, że najważniejsze są postaci, więc nie musieliśmy aż tak skupiać się na przeszłości, aby móc myśleć o tym, co dzieje się teraz, właśnie w tym momencie.

Wspominał Pan przy okazji, że zależało wam, aby realia szkolnej młodzieży zostały przedstawione bez jakiejkolwiek nutki fałszu.

Tak naprawdę zaczęło się od castingu, który odbywał się w moim domu. Aktorzy dzielili się ze mną wiedzą. Nieraz mówiono mi wprost: „To tak nie działa, jesteście starsi, więc nie bardzo rozumiecie nasz świat”. Liczyłem się ze zdaniem wszystkich: bardzo zależało mi, abyśmy oddali prawdę o dzisiejszej młodzieży szkolnej. Często wręcz było czuć, kiedy dany tekst wiał sztucznością, a wtedy od razu staraliśmy się reagować. Pomaga też fakt, że sam mam nastoletniego syna, który często sprowadzał mnie na ziemię i mówił wprost, co jest nie tak. Jedyne, co mi zostawało, to właśnie słuchać innych, w tym kontekście mądrzejszych ode mnie.

Na planie spotkał Pan multum nazwisk, z którymi wcześniej nie pracował. W jaki sposób znajduje Pan z aktorami wspólny język, który pozwala Wam wszystkim odnaleźć się podczas kręcenia?

Ja jestem karaluchem i po prostu dopasowuję się do rzeczywistości. Zawsze obserwuję, jak różne aktorskie światy funkcjonują i staram się dostosować do ich rytmu pracy. Są aktorzy, którzy chętnie improwizują, a są też tacy, którzy nie lubią zmiany nawet jednego przecinka w scenariuszu. Muszę zrozumieć ludzi, z którymi współpracuję, aby wiedzieć, jak wyciągnąć z nich jak najwięcej. Znajomość ich mocnych i słabych stron wydaje się tutaj kluczowa: wtedy znacznie łatwiej uczymy się siebie nawzajem, a później tę wiedzę wykorzystujemy na planie.

Belfer to przede wszystkim projekt zbudowany z aktorów – doświadczonych, zaangażowanych i operujących różnymi rodzajami wrażliwości. I pamiętajmy: serial Canal+ to nie tylko Maciej Stuhr w roli nieoczywistego Pawła Zawadzkiego. Ostatni sezon serialu skupia się na przeszłości naszego bohatera. Co za tym idzie, scenarzyści dopisali w nim postać ojca Pawła – Kapitana, w którego wciela się Jacek Koman, pamiętny Argentyńczyk z kultowego musicalu Moulin Rouge!. Aktor opowiadał nam o tym, w jaki sposób pracował nad swoją rolą i dlaczego zdecydował się na udział w tym serialu.

Belfer odkrywa karty. Rozmawiamy z twórcami hitu Canal+ przed finałem serialu - ilustracja #2
Belfer, 2023, reż. Łukasz Grzegorzek, Canal+

Czym zaskoczył Pana scenariusz Belfra? Czy w tej opowieści jest jakiś aspekt, który wyróżnia się na tle pozostałych historii?

Nie zaskoczył mnie, ale bardzo mi się spodobał. To może nie będzie odkrywcza myśl, ale prawda jest taka, że fantastyczne scenariusze zdarzają się naprawdę rzadko. Trzeci sezon Belfra już z papieru zionął czymś dobrym! Co więcej, potwierdziło się to w pracy, a do tego staraliśmy się też dać coś od siebie, aby efekt był jeszcze lepszy.

Jak pracowaliście nad relacją ojciec–syn z Maciejem Stuhrem? Znaleźliście na to swój własny sposób?

Nie rozmawialiśmy o szczegółach tej relacji, raczej staraliśmy się wprowadzać własne doświadczenia: zarówno te ojcowskie, jak i synowskie. W pełni zaufaliśmy scenariuszowi i jego sile. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji, aby dodawać do tego coś jeszcze. Było jednak kilka drobnych momentów, kiedy czuliśmy, że udaje się nam zrobić z tego „coś więcej”. W jednym z początkowych odcinków mamy taką scenę, w której mój bohater widzi Pawła (swojego syna) pracującego na statku z młodzieżą. Nie miał ku temu okazji wcześniej, więc teraz podziwia go i cieszy się, że Paweł wyszedł na ludzi. Mam nadzieję, że efekt, na którym mi zależało, będzie widać gołym okiem na ekranie. Niemniej w telewizji rzadko jest czas, aby majsterkować w bardziej precyzyjny sposób: bardziej ogólnie opowiadaliśmy sobie o naszych postaciach.

W jaki sposób starał się Pan oddać ambiwalentność swojego bohatera? Rozmawialiście o tym z reżyserem i scenarzystami?

Nie mam tak naprawdę wytrycha, który działa przy każdym projekcie: tutaj w pełni zawierzyłem opowiadanej historii. Często myślałem sobie o mojej własnej relacji z synem, choć przecież ta filmowa różni się nieco od mojej prywatnej. Wierzę w to, co nasuwa się intuicyjnie, dlatego nieustannie starałem się nie tylko bazować na kwestiach ze scenariusza, ale i dawać coś od siebie.

Postacią nieco przeciwną do Kapitana okazuje się natomiast Waldemar Krynicki (Mirosław Baka), ojciec zaginionego Kacpra. Obaj panowie, choć w przeszłości przyjaźnili się, dziś różnią się praktycznie wszystkim. Postać, w którą wciela się Baka, jeden z najlepszych polskich aktorów, to w teorii główny antagonista całego serialu. Nie zmienia to faktu, że aktorowi bardzo zależało, aby skupić się na dualnej naturze Waldemara. To tak naprawdę w dużej mierze postać ambiwalentna i tragiczna.

Belfer odkrywa karty. Rozmawiamy z twórcami hitu Canal+ przed finałem serialu - ilustracja #3
Belfer, 2023, reż. Łukasz Grzegorzek, Canal+

Kim jest Waldemar Krynicki?

Ojcem jednego z głównych bohaterów. Człowiekiem kompletnie nieczułym i złym. Owszem, na pierwszy rzut oka to wszystko jest prawdą, ale nie zmienia to faktu, że nie należy spoglądać na tę postać zero-jedynkowo. Ja w scenariuszu doczytałem się także wszystkich słabości tego człowieka, które następnie postanowiłem wykorzystać w konstruowaniu roli. Mój (anty)bohater został odrzucony przez ludzi, na których najbardziej mu zależy, i wywołuje to w nim ogromną frustrację. To facet z niesłychaną ilością problemów osobistych! Właśnie owe słabości Krynickiego zachęciły mnie, aby wziąć udział w tym projekcie. Zagranie złego faceta, który rządzi całym miasteczkiem, byłoby niezwykle banalne.

Naturalnym aktorskim odruchem obrony granej postaci starałem się dostrzec w tym mężczyźnie jakąś głębię, coś znacznie więcej niż obraz człowieka, jaki sugeruje jego postępowanie. Tak naprawdę tutaj każda scena czemuś służyła, pozwoliła pokazać różne emocje Krynickiego: raz jestem przysłowiowym bad guyem, aby następnie zamykać się w sobie właśnie ze względu na problemy prywatne. W istocie serialowa puenta tej postaci w jakiś sposób pomaga nam odczytać postać Krynickiego na nowo. Myślę, że dopiero po obejrzeniu całego serialu można spojrzeć na niego nieco bardziej obiektywnie, z większą dozą empatii.

Czy wątek Waldemara to swego rodzaju zaproszenie do rozmowy o problemach i mitach rodzicielstwa? Że nie wystarczy dać dzieciom dogodne życie w luksusie? Że potrzeba też uczucia?

Problemy małżeńskie i rodzicielskie w tej postaci są realnie najciekawsze. Problemy z synem nie wynikają ze złej woli tego faceta. One wynikają w głównej mierze z nieumiejętności komunikowania się pomiędzy ojcem a synem. Wina być może leżała po obu stronach, ale zawsze w takich sytuacjach obarczany jest rodzic. I słusznie. Ojciec i syn nieustannie mijają się i pogłębiają ten przykry dystans.

{ramkazielona}

Nie zapominajmy także o Hubercie Miłkowskim, wschodzącej gwieździe młodego pokolenia (ostatnio film Braty). Kiedy Miłkowski pracuje nad rolą, wkłada w nią 110% siebie, zawsze zastanawiając się przy tym nad niuansami, które mogą rzutować na efekt. W Belfrze wciela się w Bartka, licealnego rywala zaginionego Kacpra, który zdaje się wiedzieć więcej, niż z początku nam się zdawało.

Belfer odkrywa karty. Rozmawiamy z twórcami hitu Canal+ przed finałem serialu - ilustracja #4
Belfer, 2023, reż. Łukasz Grzegorzek, Canal+

{ramkazielona}

Oglądałeś Belfra już wcześniej? Jaki był twój stosunek do serialu przed zagraniem w nim?

Pamiętam, że było to spore wydarzenie. Nigdy nie byłem serialowy, więc tak naprawdę nie obejrzałem całości! Traktowałem ten projekt jak kolejny scenariusz, z którym muszę się zapoznać.

W jaki sposób wyglądało twoje przygotowanie do roli? Próbowałeś zrozumieć pochodzenie swojego bohatera, jego sytuację rodzinną?

Sposobów było wiele: rozmawiałem z reżyserem, Łukaszem Grzegorzkiem, który podrzucał mi wizualne pomysły (np. teledysk zespołu The Blaze). Najczęściej bombarduję się ze wszystkich stron. Szukam muzyki i filmów, a następnie składam z nich moodboardy, aby sobie to wszystko w jakiś sposób ułożyć i znaleźć klucz. Zastanawiam się też nad fizycznością mojego bohatera, myślę o sposobie jego chodzenia. Bo przecież to, jak porusza się postać, wpływa na to, jak wprowadza się w stany emocjonalne lub jak reaguje. Clou sprowadza się do czytania scenariusza i zastanawiania się, w jakim kierunku powinienem dokładnie pójść.

Przyrównujesz swoich bohaterów do siebie? Czy jednak patrzysz z boku?

Na pewno nie przyrównuję, bo ta metoda nigdy nie działała w moim przypadku i zawsze zdawało mi się, że jest to w jakimś stopniu niezdrowe dla aktora. Choć ogólnie mam taki pogląd na aktorstwo filmowe, że ja i tak tam będę: coś personalnego wniosę do roli, nawet jeśli będę robił to nieumyślnie lub podświadomie. A skoro tak jest, to muszę robić wszystko, aby w jakiś sposób to zakamuflować (śmiech). Pamiętam też, że grzebałem w dialogach: niektóre kwestie przepisywałem, ponieważ nie pasowały do tego, jak przedstawiałem mojego bohatera, więc starałem się, aby każda scena z moim udziałem brzmiała jak najbardziej naturalnie. To ważne dla aktora: nie ma nic gorszego niż sytuacja, kiedy efekt okazuje się przeciwny od zamierzonego.

Na zakończenie Roma Gąsiorowska opowiedziała nam o kompleksowej bohaterce, w którą wciela się w Belfrze. Ewa Krawiec to policjantka zmuszona odnaleźć się w małomiasteczkowej rzeczywistości opanowanej przez uprzedzonych do niej mężczyzn. Aktorka wierzy, że postać Ewy ma szansę mocno wpłynąć na widzów i zmusić ich do przemyśleń.

Belfer odkrywa karty. Rozmawiamy z twórcami hitu Canal+ przed finałem serialu - ilustracja #5
Belfer, 2023, reż. Łukasz Grzegorzek, Canal+

{ramkazielona}

Kim jest Ewa Krawiec i w jakim momencie życia ją poznajemy?

Dla mnie to jest kobieta silna, świadoma, popełniającą błędy, wrażliwa, zdeterminowana i odważna. Poznajemy ją, kiedy uświadamia sobie, że jej dotychczasowe relacje nie są tak naprawdę bliskie i ciepłe. Odkrywa samą siebie krok po kroku, widzi, kim jest i kim już nie chce być. Zmienia się; życie dało jej w kość, a przez długi czas wystarczał jej pancerz twardzielki. Jednak teraz zaczyna odkrywać nieco bardziej kobiece nuty, świadomie podejmować decyzje i działać zgodnie ze swoimi wartościami. Jej zawód (jest policjantką) i charakter pracy, czyli ciągłe bycie „na posterunku” i przez lata stawianie pracy ponad wszystko, powodują zniszczenia, których konsekwencje zaczynają być dla niej zauważalne. Pracując nad scenariuszem, próbowałam ją zrozumieć. Nie chciałam oceniać, tylko dać szansę na pojawienie się w tej postaci wrażliwości, z którą każdy widz będzie mógł się utożsamić. Jest podobna do każdego z nas.

Do tego dochodzi jej relacja z córką: widzimy, że one potrafią znaleźć wspólny język, choć nie zawsze jest łatwo. Zaginęła więź, bo nie była podtrzymywana podczas wcześniejszych lat. Co więcej, Ewa czuje, że córka jej potrzebuje. Chce zrozumieć, jak do niej dotrzeć, i szuka porozumienia. Stawia kolejne kroki, aby się do niej zbliżyć, choć widzimy, że w tej relacji jest jakaś wisząca w powietrzu ciężka atmosfera. Ewa jest koleżanką Pawła Zawadzkiego z liceum, łączy ich wspólne dorastanie, a w tym sezonie to ona, z racji zawodu, będzie głównym towarzyszem Pawła w jego prywatnym śledztwie. Tym samym Ewa jest w serialu dość mocno zaznaczona. Zawsze lubię ukryć w postaci swój przekaz dla widza, i tu przyświecał mi taki, aby poprzez Ewę niejako pokazać, jak może wyglądać kobieca niezależność w dzisiejszych czasach. Chciałam pokazać ogień, który się w niej tli i który mógłby stać się inspiracją dla innych.

Nie zmienia to faktu, że jej wątek daje serialowi feministyczny pazur, prawda? Twojej postaci nie definiują romanse czy nawet fakt bycia matką. Ona sama definiuje siebie i ciężko na to pracuje.

Właśnie tak! Ewa robi wszystko, aby tak było. Ja bardzo czułam, że ona musi być postrzegana przez widzów jako kompleksowa i wielopłaszczyznowa kobieta. Taki jest teraz czas. W postaciach kobiet chcemy zobaczyć prawdziwego człowieka z krwi i kości, i mam nadzieję, że udało się to osiągnąć i w naszym Belfrze.

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu