Apple Plus ma kolejny świetny serial. Tak powinno się robić adaptacje

Apple TV+ w swoim najnowszym serialu zabiera widzów w podróż do odległych Indii lat 80. w poszukiwaniu odkupienia, wolności i odpowiedzi na filozoficzne pytania. Czy Shantaram udało się uchwycić magię powieści i spełnić obietnicę niesamowitych przeżyć?

nasze opinie
Edyta Jastrzębska 17 października 2022
14
Źrodło fot. Shantaram, Steve Lightfoot, Apple TV+, 2022
i

„Minęło dużo czasu, zanim nauczyłem się tego, co wiem o miłości, przeznaczeniu i poszukiwaniu odkupienia. Byłem bity, obdarzany miłością i przyjaźnią oraz więziony na trzech różnych kontynentach. Wszystko zaczęło się od prostego wyboru: uciekać czy zginąć” – wspomina mężczyzna, którego w pierwszej scenie spotykamy w więzieniu Pentridge w Australii. Lin Ford, czyli główny bohater, a jednocześnie narrator, który dzieli się z nami swoją historią, daje nam przedsmak tego, co czeka na nas w Shantaram. I przedstawia nam główny motyw serialu – dokonywane na życiowej drodze wybory, te mniej i bardziej istotne.

Adaptacja liczącego 800 stron bestsellera Gregory’ego Davida Robertsa przedstawia nam – dokładnie tak jak oryginał – losy mężczyzny, który zbiegł z australijskiego więzienia i szuka bezpiecznego schronienia daleko od domu. W ten sposób trafia do barwnego i żywego Bombaju lat 80., gdzie poznaje grono osobliwych mieszkańców, pośród których odnajduje przyjaciół, wrogów, a także miłość. W poszukiwaniu odkupienia trafia zaś na ścieżkę, która prowadzi go do pełnych życzliwych osób slumsów, a także do niebezpiecznego bombajskiego półświatka.

Serial nie kopiuje powieści 1 : 1

Już w pierwszym odcinku pokonujemy bardzo krótką drogę z australijskiego więzienia do ulic Bombaju. I o ile zrozumiała jest decyzja o tym, by spędzić niewiele czasu w ojczyźnie głównego bohatera i przenieść się do miejsca, które jest sercem tej historii, czyli Indii, o tyle żałuję, że twórcy nie dali nam więcej czasu na zadomowienie się w nich razem z Lindsayem.

W trzech pierwszych epizodach, które zadebiutowały na Apple TV+ 14 października, akcja nie zwalnia i przeskakuje przez książkowe wydarzenia oraz żongluje nimi, w skondensowany sposób prezentując początki Australijczyka w tym portowym mieście. Pozwala to szybciej wkroczyć na ścieżkę głównych wątków, ale odbiera widzom szansę na poznanie paru niezapomnianych historii, które w pierwowzorze książkowym pokazują, czym są Indie, a także wyjaśniają, co ukształtowało Lina Forda, i powodują, że odbiorcy łatwiej jest emocjonalnie związać się z częścią bohaterów.

Na szczęście serial stara się zrekompensować to w zajmujący znacznie mniejszą porcję czasu sposób, wplatając doświadczenia bohatera z pominiętych wydarzeń w inne, dzięki czemu, jeśli odłożyć powieść na bok, poczucie braku nie jest takie duże.

Apple Plus ma kolejny świetny serial. Tak powinno się robić adaptacje - ilustracja #1
Shantaram, Steve Lightfoot, Apple TV+, 2022

A pozostając w temacie różnic między adaptacją a oryginałem – jak na razie serial wykonuje niezłą robotę w rozwinięciu historii bohaterów innych niż Lin Ford. Powieść Robertsa jest napisana w pierwszej osobie, więc wszystko, czego się dowiadujemy, jest opowiedziane z perspektywy głównego bohatera, a my wiemy tyle co on. Serial zaś pozwala nam spędzić więcej czasu z innymi postaciami, dzięki czemu nie wszystkie ich wątki są ściśle związane właśnie z nim. Szczególnie spodobało mi się rozwinięcie historii Karli i Lisy (warto wspomnieć, że Amerykanka w produkcji Apple TV+ jest połączeniem Lisy i Ulli). Mamy głębszy wgląd w ich relację i nieco lepiej jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego troszczą się o siebie. Dla czytelników nie było oczywiste, co konkretnie je łączy i jak na siebie wpływają.

Zatem po seansie trzech pierwszych epizodów mamy nakreślone najważniejsze relacje i sojusze. Położone zostały podwaliny pod konflikt, który odegra dużą rolę w dalszej historii. Poznajemy również przeszłość głównego bohatera i przyglądamy się temu, jak los raz za razem rzuca mu kłody pod nogi i poddaje go próbom, które wciąż sprowadzają go do dylematu podobnego do tego, którym otworzył się serial – podjąć ryzyko i żyć czy bać się i zginąć. Nie zawsze jednak chodzi o śmierć w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Twarze Shantaram

Nie wszyscy bohaterowie w premierowych odcinkach otrzymali dużo czasu ekranowego, jednak odtwórcy tych postaci, którym pozwolono już rozwinąć skrzydła, pokazali się z naprawdę dobrej strony. Charlie Hunnam, który przyzwyczaił nas do tego, że gra twardzieli, świetnie odnalazł się jako zagubiony i obawiający się o swoją przeszłość Lindsay Ford, którego trawi poczucie winy. A tymi, którzy obok niego błyszczą najjaśniej, są najbliższe mu w Bombaju osoby.

Jeśli uznamy, że każdy ma na swoich ramionach anioła i diabła, to w przypadku Lina będą to Prabaker oraz Karla. Grający pierwszego z nich Shubham Saraf sprawia, że nie sposób jest nie uwierzyć w dobroduszność i poczciwość indyjskiego przewodnika, który stara się poprowadzić Lina ku odkupieniu. Pracę domową odrobiła również wcielająca się w Karlę Saaranen Antonia Desplat, która – portretując enigmatyczną Szwajcarkę – sprawia, że bohaterka rzeczywiście jest niczym kameleon i w każdej ze scen, w których się pojawia, pokazuje nam inną twarz: od chłodnej, dbającej wyłącznie o siebie, którą chce pokazać całemu światu, do troskliwiej i bezinteresownej, którą stara się przed innymi ukryć.

Apple Plus ma kolejny świetny serial. Tak powinno się robić adaptacje - ilustracja #2
Shantaram, Steve Lightfoot, Apple TV+, 2022

A choć Abdel Khader Khan wciąż czeka na to, by wyraźniej zaznaczyć swoją obecność na ekranie, to to, co dotychczas pokazał nam charyzmatyczny Alexander Siddig, udowadnia, dlaczego niektórzy bohaterowie ciągną do niego niczym muchy do miodu.

Nie można jednak zapomnieć o jeszcze jednym ważnym bohaterze Shantaram. Takim, który jest z nami niemal przez cały czas i odgrywa nie mniej ważną rolę niż wyżej wymienione towarzystwo. Oczywiście chodzi o Bombaj, którego niesamowicie namalowany obraz czytelnicy poznali w książce. Ekipa filmowa miała pewien problem podczas portretowania tego bohatera, bowiem nie mógł on wystąpić w serialu. Ze względu na sytuację na świecie i to, że Indie w trakcie zdjęć były szczególnie dotknięte przez pandemię, twórcy musieli przenieść plan do Tajlandii i Australii.

Zrobili jednak wszystko, aby jak najlepiej odtworzyć ten specyficzny, egzotyczny świat, i zasługuje to na docenienie, bo rzeczywiście dostrzegalny jest tutaj klimat Indii, nawet jeśli naprawdę nie są to Indie. Widać jednak pewne ograniczenia, wynikające właśnie z tej sytuacji – plany na zewnątrz wydają się ciasne. Pokazano nam skąpy obraz Bombaju, którego prawdziwy ogrom niestety nie jest na ekranie wyczuwalny. Mam nadzieję, że uda się to twórcom poprawić w następnych sezonach i będą w stanie nakręcić w Indiach większą porcję scen, tym razem z udziałem bohaterów, a nie tylko scenerie, które choć piękne, to niestety nie wyczerpują potencjału Indii widzianego jedynie jako przerywniki między scenami.

Wszystko sprowadza się do wyborów

Apple Plus ma kolejny świetny serial. Tak powinno się robić adaptacje - ilustracja #3
Shantaram, Steve Lightfoot, Apple TV+, 2022

Jak wspomniałam na początku – serial obraca się wokół tematu wyborów i ich wagi. Wybór między ucieczką a śmiercią, czy zaufać temu prostodusznemu przewodnikowi, przestać się bać i pomóc przyjaciółce w potrzebie, sprzedać zdrajcę i skazać go na śmierć, dalej brać narkotyki, oddać przysługę i ocalić mężczyznę, na którego ściągnęło się nieszczęście – to tylko część wyborów, jakich bohaterowie Shantaram muszą dokonać jedynie na przestrzeni trzech pierwszych epizodów. Każdy z nich ma swoje konsekwencje i posuwa narrację do przodu, dzięki czemu nie ma wrażenia bezcelowości wątków. I nic nie jest tu po prostu czarne lub białe. Każdy wybór i jego skutek to gama odcieni szarości – to triumfy osobiste i porażki moralne lub odwrotnie.

Adaptacja, na którą czekali fani?

Shantaram to epicka podróż do Indii, pełna nie tylko interesujących postaci i wątków, ale też filozoficznych przemyśleń i odpowiedzi na najważniejsze pytania, która porwała czytelników z całego świata. I ci latami czekali na jej adaptację, którą najpierw miał przygotować duet Johnny’ego Deppa i Miry Nair, jednak w wyniku różnych komplikacji nie udało im się doprowadzić tego projektu do końca. Później wkroczyło Apple, którego los również nie oszczędzał. Serial musiał zmierzyć się z wieloma trudnościami, ale w końcu udało się dostarczyć go widzom.

I początek pierwszego sezonu jest obiecujący. Shantaram od Apple TV+ to tak wierna adaptacja, jak tylko pozwoliło jej na to medium serialu. To, jak wiemy, wymaga pewnego tempa akcji, by zatrzymać uwagę widzów. Na razie jest ono utrzymane i trudno nudzić się choć przez chwilę podczas seansu premierowych odcinków, które rozstawiają na szachownicy pierwszych graczy, szykują podwaliny pod główną intrygę i wprowadzają nas w historię.

Jako fanka powieści muszę oddać twórcom serialu to, że udało im się odtworzyć klimat, za który pokochałam dzieło Gregory’ego Davida Robertsa. Choć Indie udają Tajlandia i Australia, to imitacja wyszła nieźle (choć to wciąż wymaga dopracowania – może doczekamy się go w kolejnych odcinkach?), a bohaterowie są równie intrygujący co w pierwowzorze. Pomimo pewnych fabularnych odstępstw jestem w tej chwili zadowolona z historii i na pewno będę ją w dalszym ciągu śledzić. Pewne różnice sprawiają nawet, że już teraz chciałabym włączyć następny odcinek, aby dowiedzieć się, jak rozwinie się opowiadana przez twórców historia, w szczególności Lina i Karli, choć niewiele mniej interesujące są pozostałe wątki.

Najważniejsze jest jednak to, że Shantaram ma serce tam, gdzie powinno się ono znajdować – w przyjaźni Lina i Prabu. Twórcom, a także aktorom udało się przełożyć na ekran tę poruszającą więź pochodzących z dwóch różnych światów bohaterów, którzy wspierają się i wyciągają z siebie to, co najlepsze. Choć to dopiero początek ich wspólnej przygody, to już teraz da się wyraźnie dostrzec wzajemną miłość i obopólny szacunek. Ich wspólne sceny kilkukrotnie wywołały już na mojej twarzy uśmiech i sprawiły, że czułam żal, gdy jeden z bohaterów traktował drugiego niesprawiedliwie. Hunnam i Saraf nie zawodzą w nadaniu każdej ze swoich scen emocjonalnego tonu i dbają o to, by przyjaźń ich bohaterów wypadła na ekranie wiarygodnie. I zdecydowanie są jednym z powodów, dla których warto włączyć odcinki nowej produkcji Apple TV+.

Jedno oczko w ocenie odjęte tylko po to, by zostawić serialowi pole na rozwój, w końcu jesteśmy dopiero na trzecim z dwunastu odcinków. Nie zmienia to jednak faktu, że Shantaram jest wartą uwagi pozycją, i to niezależnie od tego, czy wcześniej znało się powieść. Seria jest interesującą propozycją przygodową, w której znajdują się wątki miłosne, kryminalne i dramatyczne, jest również miejsce na humor, zatem każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. I widać, że – podobnie jak pozostałe pozycje w bibliotece Apple TV+ – Shantaram jest wysokiej jakości produktem, w który włożono odpowiednie pieniądze oraz pasję.

Ocena: 9/10

Edyta Jastrzębska

Edyta Jastrzębska

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz kulturoznawstwa. W GRYOnline.pl zaczynała jako jeden z newsmanów w dziale filmowym, obecnie dogląda newsroomu filmowego, gdzie zajmuje się również korektą. Świetnie odnajduje się w tematyce filmowo-serialowej zarówno tej osadzonej w rzeczywistości, jak i w fantastyce. Na bieżąco śledzi branżowe trendy, jednak w wolnym czasie najchętniej sięga po tytuły mniej znane. Z popularnymi zaś ma skomplikowaną relację, przez co do wielu przekonuje się dopiero, gdy szum wokół nich ucichnie. Wieczory uwielbia spędzać nie tylko przy filmach, serialach, książkach oraz grach wideo, ale też przy RPG-ach tekstowych, w których siedzi od kilkunastu lat.

Biedne istoty trafiły na Disney Plus. Od dziś obejrzysz w streamingu nagrodzone 4 Oscarami dzieło sci-fi z Emmą Stone i Markiem Ruffalo

Biedne istoty trafiły na Disney Plus. Od dziś obejrzysz w streamingu nagrodzone 4 Oscarami dzieło sci-fi z Emmą Stone i Markiem Ruffalo

Gwiazda Johna Wicka 4 krytykuje akcję w Road House - i ma rację!

Gwiazda Johna Wicka 4 krytykuje akcję w Road House - i ma rację!

Henry Cavill uratował kolegę z planu przed utonięciem podczas zdjęć do The Ministry of Ungentlemanly Warfare

Henry Cavill uratował kolegę z planu przed utonięciem podczas zdjęć do The Ministry of Ungentlemanly Warfare

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Twórca serialu Masters of the Air nie wyklucza powstania 2. sezonu

Twórca serialu Masters of the Air nie wyklucza powstania 2. sezonu