Ahsoce jest do prawdziwego Star Wars bliżej niż disneyowskiej trylogii

Ahsoka udowadnia, że Gwiezdne wojny u Disneya wciąż mogą się rozwijać. Trzeba tylko postawić odpowiednie osoby na odpowiednim miejscu. Dave Filoni ewidentnie ma wizję i chce zrobić coś więcej niż tylko serial.

science fiction
Zbigniew Woźnicki 22 sierpnia 2023
8
Źrodło fot. Ahsoka, showrunner: Dave Filoni, Disney 2023
i

Osobiście czasami jestem zmęczony Ahsoką. W zeszłorocznych Opowieściach Jedi nie podobało mi się, że sięgnęli właśnie po nią, a nie kogoś mniej znanego. Standardowo jednak do nadchodzącego serialu podszedłem bez emocji. I po dwóch pierwszych epizodach muszę stwierdzić, że jest naprawdę dobrze. Produkcja niesamowicie utrzymuje atmosferę Gwiezdnych wojen, i może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale czuć klimat oryginalnej trylogii.

Czyli coś, co miała robić filmowa trylogia Disneya z Rey i paczką. Tam się to ewidentnie nie udało, ale właściwie nie ma się czemu dziwić – brak spójnej wizji i roszady reżyserów robią swoje. Natomiast Dave Filoni jest z Ahsoką od samego początku, to on wspólnie z George’em Lucasem wykreował młodą uczennicę Jedi. Tę więź Filoniego z Ahsoką widać na ekranie.

Ten serial to po prostu aktorskie przedłużenie animowanych serii (Wojen klonów i Rebeliantów, których do dzisiaj można oglądać). Bohaterowie kontynuują swoją podróż, a my spotykamy ich w całkowicie nowym miejscu. Na szczęście nie potrzebujemy wiedzy z seriali animowanych, żeby zrozumieć Ahsokę. Nowa seria sprawdza się samodzielnie i jest spójna, nic nie zostało tu dodane na siłę.

Ahsoka utrzymuje dobrą formę Gwiezdnych wojen

Disney ma pod sobą naprawdę potężne marki. Marvel zdecydowanie przechodzi poważny kryzys. Kolejne filmy oraz seriale spotykają się z mieszanymi opiniami, które ciążą ku negatywnym. Gwiezdne wojny radzą sobie o wiele lepiej. Trzeci sezon Mandalorianina spotkał się co prawda z pewną krytyką, Obi-Wan Kenobi także miał swoje wady, nie da się ukryć. To jednak wciąż lepsze produkcje od tych, które zaczął serwować zagubiony Marvel.

Ahsoce jest do prawdziwego Star Wars bliżej niż disneyowskiej trylogii - ilustracja #1
Ahsoka; Dave Filoni; Disney+; 2023

Szczytem jest oczywiście Andor, który pokazał nową stronę uniwersum. Brutalną szarość, dotychczas ukrywaną przed widzami, którzy eksplorowali tylko filmy i seriale. Pokazano walkę o wolność, która wymaga korzystania z tych samych metod, po które sięgają wrogowie. W kwestii jakości i przedstawienia świata Ahsoka idzie równolegle do Andora. Ten sam dobry kierunek, ale inna droga. U Gilroya mieliśmy nowe spojrzenie, u Filoniego mamy więcej klasycznych Gwiezdnych wojen, ale w bardzo dobrym wydaniu.

W tym przypadku nie ma żadnego ukazywania mrocznej części uniwersum, nie ma próby przepisania historii na nowo (a tym, według mnie, jest disneyowska trylogia filmowa). Jest kontynuacja opowieści o poznanych już bohaterach, nie ma próby wciśnięcia na ich miejsce kogoś nowego. Ahsoka pokazuje, że Dave Filoni ma konkretną wizję tego, gdzie postacie, z którymi wszedł w Gwiezdne wojny, mają się pojawić.

W dwóch pierwszych epizodach Ahsoki widzę szacunek wobec oryginalnej trylogii, której ścieżką idzie serial. Jednocześnie to szacunek dla twórcy-założyciela, czyli George’a Lucasa. To on zainspirował Dave’a Filoniego, żeby stworzyć uczennicę Anakina Skywalkera. Z tego powodu serial ogląda się naprawdę dobrze. Mimo że twórca Gwiezdnych wojen nie ma nic wspólnego z tą produkcja, to i tak odnosi się wrażenie, jakby brał on udział w projekcie.

Ahsoka jest przygodą, która leży u podstaw Gwiezdnych wojen

Podróż ku nieznanemu, powrót starego wroga, czas na ponowne zjednoczenie starych przyjaciół. Ahsoka ma dosyć łatwo, ponieważ wykorzystuje postacie, które ludzie śledzili przez wiele lat. Owszem, można to było popsuć, ale Dave Filoni zdecydowanie podołał zadaniu. Oglądając dwa pierwsze epizody, miałem odczucie, iż jest to nowy rozdział Gwiezdnych wojen.

Scenerie i tempo akcji bardzo przypominały mi oryginalną trylogię, chociaż oczywiście nie jest to wrażenie przeniesione jeden do jednego. Ahsoka wciąż jest produkcją oryginalną, ale serial ma w sobie to coś – ten specyficzny klimat. Dobrze to widać podczas pojedynków na miecze świetlne – nie są one wypełnione obrotami, saltami lub innymi efektownie wyglądającymi elementami choreografii.

Przedstawione w Ahsoce starcia są bardziej metodyczne i prezentują się bardziej realnie, przyziemnie. W mojej opinii to jeden z mocniejszych elementów serialu, na który patrzy się naprawdę dobrze. Jak na razie, nie ma co ukrywać, wydaje się, że finał będzie przewidywalny. Filoni nie chce zaskakiwać na siłę, co wiąże się z pewnym „plot armorem” głównych postaci. Liczę jednak, że to się zmieni i pojawi się więcej dramatycznych emocji.

Nie spodziewałem się, że Ahsoka będzie miała tak dobry start. Po prostu widać, że sam twórca jest fanem Gwiezdnych wojen, rozumie to uniwersum i wie, co chce osiągnąć w jego ramach. Nie rzuca się na żadną ogromną rewolucję, która miałaby za zadanie zmienić postrzeganie dotychczas opowiedzianych historii lub zmarginalizować udział pewnych postaci (tu mam na myśli Luke’a Skywalkera).

Ahsoka jest produkcją samodzielną

Pewnie to zabrzmi dziwnie, ale samodzielność to bardzo duża zaleta serialu. Ahsoka jest wprowadzeniem do filmu, który pod sztandarem Filoniego podsumuje historie z właśnie nadciągającej produkcji oraz Mandalorianina. Nic jednak nie sugeruje, żeby miała być tylko tym, takim potrzebnym wypełniaczem wyjaśniającym meandry historii z przyszłego filmu.

Ahsoce jest do prawdziwego Star Wars bliżej niż disneyowskiej trylogii - ilustracja #2
Ahsoka; Dave Filoni; Disney+; 2023

Ahsoka nie jest żadnym wstępem, nie sprawia wrażenia produkcji, która samodzielnie nie ma żadnego sensu i z tego powodu miałaby być słaba, jak to było w przypadku Pierścieni Władzy. To serial z konkretną historią do opowiedzenia, która broni się samodzielnie, a przyszły film po prostu przedstawi dalsze wydarzenia. I tak, oceniam to z perspektywy dwóch pierwszych epizodów, ponieważ mogę.

A także dlatego, że wspomniane dwa odcinki są spójne i angażujące. Moje doświadczenie z serialami dedykowanymi streamingowi jest dosyć mieszane. Bardzo łatwo jest taką opowieść niepotrzebnie rozciągnąć, w jakiś sposób zepsuć. Takie pęknięcia można zazwyczaj już zobaczyć w trakcie drugiego odcinka: tempo się nieprzyjemnie udziwnia, pojawia się chaotyczne przeskakiwanie pomiędzy wydarzeniami.

Jednak po obejrzeniu dwóch odcinków Ahsoki mam pewne zaufanie do Filoniego. Zasiadł do bohaterów, których zna bardzo dobrze, i wie, w jakim kierunku powinni się udać. O to właśnie chodzi. Trzeba znaleźć odpowiednią osobę, która ma plan. Tak jak Tony Gilroy w przypadku Andora – a on przecież nawet nie jest jakimś wielkim fanem Gwiezdnych wojen. Dzięki temu jednak był w stanie spojrzeć na uniwersum z kompletnie innej strony.

Czekam na kolejne epizody

Moim zdaniem Ahsoka – obok Andora – jest najlepszym serialem oryginalnym na Disney+. I to przypadek, że akurat obie dotyczą tego samego świata. To po prostu bardzo dobre produkcje. Razem udowadniają, że nowe treści na Disney+ – platformie, którą władze wytwórni coraz bardziej zarzynają i kastrują – zdecydowanie mają sens.

Zmniejsza się częstotliwość, z jaką kolejne seriale i filmy pojawiają się na Disney+, usuwane są produkcje, które już się na platformie znajdują. Ahsoka może udowodnić, iż jednak warto inwestować. Tylko trzeba mieć odpowiednią ekipę, która dysponuje faktyczną wiedzą na temat, za jaki się zabiera.

Produkcja oczywiście ma także wady. Przykładowo: scena wprowadzająca Sabine Wren jest niepotrzebnie przeciągnięta. Rozumiem, że jej zadaniem jest przedstawienie postaci wszystkim widzom, ale myślę, iż można było to zrobić w bardziej skondensowanej formie. Do tego akcje pewnych postaci pobocznych są łatwe do przewidzenia, przez co bardzo szybko można się zorientować, jak potoczy się dana sekwencja.

To jednak wciąż bardzo dobra produkcja. I pokazuje, że przy Gwiezdnych wojnach pracują osoby mające pomysł na historię twardo osadzoną w tym uniwersum. A nie jakąkolwiek opowieść, która akurat przypadkowo wydarzyła się w odległej galaktyce. I nie ma budowania na siłę treści, które wymagają, aby widzowie najpierw obejrzeli, co stało się wcześniej, żeby zrozumieć obecną historię.

NASZA OCENA: 9/10

Zbigniew Woźnicki

Zbigniew Woźnicki

Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.

Czy w filmie Królestwo Planety Małp jest scena po napisach?

Czy w filmie Królestwo Planety Małp jest scena po napisach?

Jaki los spotkał Wolverine’a w 9. odcinku X-Men ’97?

Jaki los spotkał Wolverine’a w 9. odcinku X-Men ’97?

Kiedy Dark Matter będzie na Apple TV Plus? Daty premier odcinków serialu sci-fi

Kiedy Dark Matter będzie na Apple TV Plus? Daty premier odcinków serialu sci-fi

Kiedy Diuna 2 będzie na HBO Max?

Kiedy Diuna 2 będzie na HBO Max?

Darth Jar Jar w zwiastunie LEGO Star Wars: Rebuild the Galaxy. Fani w końcu zobaczą tę postać jako Sitha

Darth Jar Jar w zwiastunie LEGO Star Wars: Rebuild the Galaxy. Fani w końcu zobaczą tę postać jako Sitha