Wonka funduje czekoladowy zawrót głowy, ale nie otumania

Enigmatyczny cukiernik z Charliego i fabryki czekolady śpiewa, tańczy, robi słodycze, oburza, zachwyca i generalnie szaleje na całego. Nowy Wonka robi wejście smoka na sam koniec roku.

nasze opinie
Milena Malinowska 7 grudnia 2023
4
Źrodło fot. Wonka, Paul King, Warner Bros. Discovery, 2023
i

Wonka w reżyserii Paula Kinga (Paddington, Siły kosmiczne) wkracza na wielki ekran 18 lat po premierze kultowego już filmu Charlie i fabryka czekolady, który co roku najchętniej ogląda się w zimowe, świąteczne wieczory, popijając przy tym barszcz i zagryzając pierogiem. Teraz czeka nas przełamanie rutyny, bo właśnie w okresie okołoświątecznym, 14 grudnia, w kinach pojawi się nowa opowieść. Zabierze nas w odświeżającą podróż do czasów młodości Willy’ego Wonki (Timothée Chalamet) i nie raz spowoduje uniesienie kącików ust. Jednak czy ta historia będzie na tyle ciekawa, by na jej podstawie powstał pełnowartościowy film, który zadowoli zarówno dzieci, jak i dorosłych? Czy Chalamet pokaże, na co go stać? Czy Wonka zdoła udźwignąć specyficzną konwencję będącą połączeniem kilku gatunków? Pora się przekonać.

Smaczki i niesmaczki

Produkcja została zrealizowana w nietypowy sposób – wydaje się połączeniem bajki dla dzieci z musicalem (trochę jak w starych disneyowskich animacjach) i filmem gangsterskim. Od razu trzeba przyznać, że wyszło to naprawdę obiecująco. Akcja Wonki skupia się, rzecz jasna, wokół tytułowego bohatera, początków jego wielkiej kariery w branży cukierniczej, wzlotów i upadków. W życiu jest tak jak z czekoladkami Willy’ego — raz pianka marshmallow, raz „słodko-gorzkie łzy rosyjskiego klauna”, a czasem nawet pot yeti. Historia opowiada o problemach młodego Wonki na drodze do sukcesu i szczęścia.

Trzeba przyznać, że mimo przyjętej dość standardowej konstrukcji fabuły, film wciąga i zwyczajnie raduje. Sytuacje, w jakie pakuje się bohater, są często absurdalne, ale wcale nieprzekombinowane, a w dodatku totalnie spójne z logiką funkcjonującą w przedstawionym świecie. To, co dzieje się na ekranie, współgra z innymi elementami dzieła, takimi jak muzyka, taniec, dialogi.

Wonka funduje czekoladowy zawrót głowy, ale nie otumania - ilustracja #1
Wonka, Paul King, Warner Bros. Discovery, 2023

Niestety nie obyło się bez kilku drętwych, teoretycznie mających wzruszyć scen i wielokrotnie przeoranego już morału, który może i byłby uroczy, ale jakieś 20–30 lat temu. W końcówce rzuca się w oczy jeden z założenia ważny moment, który odegrano bardzo mechanicznie i nierealistycznie, ale trudno powiedzieć, czy to kwestia aktorów, czy scenariusza. W każdym razie, jeśli robi się film w sposób nowatorski, powinno się być konsekwentnym, by takie dawno już przebrzmiałe obrazy nie psuły całego widowiska.

Smakowite obrazy, słodkie dźwięki

Scenografia natomiast zachwyca już od samego początku. Jest utrzymana w konsekwentnej (choć wcale nie nudnej!) formie – łączy kolorowy i szalony surrealizm z realistycznymi, uroczymi sceneriami, prawdopodobnie inspirowanymi początkami XX wieku. W filmie znajdziemy również wiele detali doszlifowanych z ogromną dbałością i precyzją godną Wesa Andersona. Bez dwóch zdań na szczególne wyróżnienie zasługuje niezwykła walizka Willy’ego Wonki i cała jej urzekająca zawartość. Fascynujące jest, że przedmioty pokazane w filmie posiadają swoje własne mechanizmy, które mimo że dla nas są nierealne, w tym świecie wydają się zdecydowanie racjonalne.

Muzycznie wszystko „gra”, piosenki są dopasowane do klimatu wraz ze zgrabnie napisanymi tekstami. Dużą zaletą okazuje się odpowiednia, nieprzesadzona liczba utworów, dzięki czemu mocniej zapadają w pamięć i nie zlewają się ze sobą. Choreografia jest dobra, kreatywna, niepopadająca w barokowe show, zdecydowanie adekwatna i odpowiadająca muzyce oraz kontekstowi. Oba te elementy były naprawdę harmonijne i przyjemne w odbiorze.

Timothee wreszcie szczęśliwy

W Charliem i fabryce czekolady Willy Wonka nie był może głównym bohaterem, ale odgrywający go Johnny Depp, dzięki nieszablonowej kreacji, nieraz wysuwał się na pierwszy plan. Z powodu kilkukrotnego już zestawiania tego rasowego aktora z gwiazdą Tamtych dni, tamtych nocy, wybór nowego filmowego Wonki nie był zaskoczeniem. Timothée Chalamet wystąpił już wcześniej jako syn Edwarda Nożycorękiego (jednej z najbardziej charakterystycznych postaci zagranych przez Deppa) w reklamie Super Bowl, co tylko potwierdziło ich swego rodzaju aktorskie podobieństwo.

Chalamet w roli czekoladowego wirtuoza zaprezentował się bardzo pozytywnie, bo na przekór urodzie, którą można by ogólnie uznać za dosyć mroczną i bardziej pasującą do czarnego charakteru (wyraźne kości policzkowe, mocne spojrzenie, blada cera, ciemne włosy), udało mu się pokazać nam szczerze wesołego i pełnego życia młodzieńca. Wbrew pozorom nie jest proste, by dobrze się zaprezentować oraz wypaść naturalnie zarówno w przeszywającym serce dramacie, jak i w filmie skierowanym do młodszego widza. Aktor bezsprzecznie może zaliczyć ten występ do udanych, choć momentami miało się wrażenie, że był za mało wyrazisty. To, czego nie dograł, to dotańczył i dośpiewał, bo wokal i ruch sceniczny Chalamet ma zdecydowanie takie, jak trzeba.

Wonka funduje czekoladowy zawrót głowy, ale nie otumania - ilustracja #2
Wonka, Paul King, Warner Bros. Discovery, 2023

Prawo czekolady i cukierka

Rzućmy okiem na postacie. Jedne są z pewnością ciekawsze, drugie mniej oryginalne, zagrane lepiej lub gorzej, ale generalnie nie widać tu żadnej wielkiej wpadki. Może nie do końca potrzebny w tej historii wydaje się pewien dowcipniś, jeden z towarzyszy Willy’ego, ale oprócz tego raczej każdy znajduje się we właściwym miejscu. Wszystkich bohaterów łączy poprawna, naturalnie wyglądająca charakteryzacja (zwłaszcza Olivii Colman) i nie zawsze wyszukane, choć dobrze dopasowane do charakteru bohaterów kostiumy. Najlepsza okazuje się jednak sama gra aktorów z cudownym i pełnym wykorzystaniem mimiki, teatralnymi akcentami i musicalowym sznytem.

Bardzo przyjemnym doświadczeniem było obserwować poczynania nie tylko pozytywnych postaci, ale także czarnych charakterów. Olivia Colman i Tom Davis jako upiorna parka z taniego hotelu – odrażająco uroczy! Z kolei trzech bossów czekoladowego podziemia (Paterson Joseph, Matt Lucas i Mathew Baynton) i ich „własny” szef policji (Keegan-Michael Key) to kwartet cyniczny, złośliwy i szalony, a przy tym psotny i figlarny, uwielbiający wszelkiego rodzaju gierki emocjonalno-polityczne.

Nie mogłoby oczywiście zabraknąć znanego z Charliego i fabryki czekolady Umpa-Lumpy, w którego wcielił się Hugh Grant. Aktor na konferencji prasowej filmu stwierdził, że „nienawidzi” tej roli, choć trudno stwierdzić, czy mówił poważnie. Jeśli tak, to szkoda, bo jego Umpa-Lumpa był przezabawny i mógłby częściej pojawiać się na ekranie.

Niewierny Juliusz, czyli braterstwo mafii i Kościoła

Komizm w Wonce powinien spodobać się osobom zdystansowanym, lubiącym absurdalny czarny humor, groteskę i Monty Pythona. Nie znajdziemy tu prostackich żartów i niezręcznych momentów. Niektóre sceny mogą jednak urazić uczucia religijne, jeżeli ktoś jest w tym obszarze wrażliwy. Jednak po odsunięciu na bok własnych przekonań na temat wiary objawi się nam przepyszna i przekomiczna satyrka o hipokryzji. W tym kościele mnisi czekoholicy mruczą pieśni pochwalne o czekoladzie, a gdy odwiedza ich ktoś prawdziwie wierzący, wyrażają się o nim w sposób pobłażliwy, niemal ze współczuciem. Jakby tego było mało, biskup Juliusz rzuca się w mafijny wir i sprzedaje godność własną oraz świątyni za (te nieszczęsne) 30 czekoladek.

I z jednej strony mamy świetny komizm, odważne i dopracowane żarty, a z drugiej zabawne ma być to, jak jeden z bohaterów przekupywany słodyczami zaczyna tyć, przez co ma problem ze zmieszczeniem się w samochodzie. Postać została pogrubiona komputerowo w nieco dziwny sposób, a jej otyłość jest tu powodem do żartów. W XXI wieku to już trochę nie na miejscu… Tym bardziej że może to dawać przekaz, iż problem z nadwagą pojawia się za sprawą łakomstwa, a osoby otyłe są oderwane od rzeczywistości i myślą tylko o jedzeniu. We współczesnym świecie większe osoby nadal są wykluczane, więc warto zastanowić się, czy to powinno nas bawić i czy faktycznie bawi.

Czekolada dobra dla dzieci czy dorosłych?

Innym nawiązaniem do naszej rzeczywistości – oprócz „czekoladyzacji” Kościoła – jest cały kartel czekoladowy, tworzony przez trzech rynkowych gigantów, którym zależy na monopolu i którzy posuną się naprawdę daleko, by zniszczyć konkurencję. Zwłaszcza taką jak towary Wonki – świeżą, młodą, oryginalną, idącą z duchem czasu. „Dobra czekolada musi być prosta. Zwyczajna. Nieskomplikowana” – mówi jeden z bossów. Świetna analogia do obrazu idealnego obywatela według totalitarnych władz i generalnie podejścia do życia. Konserwatyzm i zastój ściera się z ideą zmiany, nowoczesnością. Oglądając uważnie, napotkamy też pochwałę dla obywatelskiej postawy i odkłamywania historii.

Wonka funduje czekoladowy zawrót głowy, ale nie otumania - ilustracja #3
Wonka, Paul King, Warner Bros. Discovery, 2023

Potem znowu następuje lekki zgrzyt. Fakt, że (w tym wypadku) żyrafa daje mleko ot tak sobie i chętnie zostanie przez pana Wonkę wydojona, a w zoo to w ogóle ma szczęście i spokój, trochę kłóci się z trafnymi uwagami na temat ludzkiego życia.

Ktoś powiedziałby, że to przecież film skierowany do dzieci od lat 10 i nie ma potrzeby, by uświadamiać nasze pociechy, jak naprawdę działa świat. Że żyrafka lub krówka, aby dawać mleko na czekoladę, musi najpierw urodzić swoje dziecko, któremu następnie ludzie zabierają pierwszy pokarm – mleko jego matki. Faktycznie, nie powinno się epatować drastycznymi obrazami, ale w delikatny sposób warto jednak pokazywać trochę ukrytej prawdy – tak jak to było zrobione w wyżej wymienionych przypadkach. Bo czy w filmie dla dzieci robi się odważne żarty z instytucji religijnych? Czy wielokrotnie używa się słowa kartel (ang. cartel), które jednoznacznie kojarzy się z handlem narkotykami?

O Wonce na pewno można powiedzieć jedno – to przesympatyczne zaskoczenie. Zadziwiająca dbałość o detale, cały stworzony świat i nawiązania do różnych dziedzin sztuki urzekają chyba najbardziej, co czyni tę produkcję w swojej niesprecyzowanej kategorii wyjątkową. Cieszy, że powstają jeszcze filmy familijne nie tylko dla dzieci i rodziców, ale także nastolatków, młodzieży i dorosłych w jednym. Do tego z gwiazdorską obsadą, która ewidentnie została dopasowana do roli, a nie wciśnięta na siłę ze względu na nazwisko. Zdarzają się niespójności, gorsze momenty, lecz seans przebiega naprawdę gładko i miło, nie ma czasu na nudę! Nie ma wątpliwości, że nie będzie to film dla każdego, jednak warto potraktować go jako nowatorską ciekawostkę i pójść do kina w jakiś śnieżny wieczór. Dla dziecka może okazać się przyjazną i kolorową, wesołą opowieścią, a dla dorosłego – specyficznym, wielobarwnym spektaklem, który śmieje się życiu prosto w twarz.

NASZA OCENA: 7/10

Autor: Milena Malinowska

„Myślę, że właśnie powiedziałem tak”. Dzięki 3 słowom Julii Roberts do Richarda Gere'a Pretty Woman odniosło tak olbrzymi sukces

„Myślę, że właśnie powiedziałem tak”. Dzięki 3 słowom Julii Roberts do Richarda Gere'a Pretty Woman odniosło tak olbrzymi sukces

„To był bardzo kiepski pomysł”. Julia Roberts przekreśliła szanse na sequel Notting Hill, bo nie spodobała jej się historia

„To był bardzo kiepski pomysł”. Julia Roberts przekreśliła szanse na sequel Notting Hill, bo nie spodobała jej się historia

„Wszystko zepsułem”. Gdyby nie błąd Josha Brolina, ten klasyczny moment z The Goonies mógłby być jeszcze lepszy

„Wszystko zepsułem”. Gdyby nie błąd Josha Brolina, ten klasyczny moment z The Goonies mógłby być jeszcze lepszy

„Jak śmiecie”. Gwiazda Harry'ego Pottera zwraca uwagę na problem z nową ekranizacją od HBO

„Jak śmiecie”. Gwiazda Harry'ego Pottera zwraca uwagę na problem z nową ekranizacją od HBO

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką

Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką