Scena z Tajnej inwazji wskazuje na to, że Avenger jest Skrullem

W Tajnej inwazji Nick Fury musi zmierzyć się z zagrożeniem, z którym nigdy nie miał do czynienia. Z każdym kolejnym odcinkiem serialu widać, jak duża jest skala wrogich działań i do czego zdolne są Skrulle. Wraz z udostępnieniem trzeciego epizodu nowego znaczenia nabrała rozmowa wspomnianego głównego bohatera z Jamesem Rhodesem.

Powiązane:Najlepiej zapowiadające się seriale 2023 roku

W trakcie wymiany zdań Nick Fury dowiaduje się, że zostaje zwolniony z obowiązków. Mówiąc o tym, Rhodes zwraca się do niego po imieniu. Były szef T.A.R.C.Z.Y. wydaje się być tym zdziwiony, ale zachowuje zimną twarz i dopiero po wyjściu widać, że całość mocno go wyczerpała. Oglądając ten moment po premierze można było założyć, iż Nick Fury jest po prostu zmęczony chwilą napięcia, w której pokazywał, jak bardzo może być niebezpieczny.

To jednak trzeci odcinek Tajnej inwazji mógł zdradzić, dlaczego główna postać tak mocno zareagowała na teoretycznie dosyć zwykłą, jak na Marvela, rozmowę. W epizodzie Zdrada Nick Fury oraz Talos włamują się do miejsca, w którym mieszka Bob Fairbanks. Jest on wysokim rangą dowódcą marynarki brytyjskiej i tylko on może odwołać planowany przez Skrullów zamach.

Towarzysze rozdzielają się i po jakimś czasie Talos w końcu odbiera połączenie od Fury’ego, a w jego trakcie zwraca się do niego, używając jego imienia, Nick. Gdy bohater wchodzi do pokoju Fairbanksa, z jego synem na celowniku, mówi, że nikt nie zwraca się do niego po imieniu. To właśnie to krótkie zdanie zdradza, iż epizod wcześniej reakcja Fury’ego na ławce była spowodowana zorientowaniem się, że nawet Rhodes został zastąpiony Skrullem. Pozostaje pytanie, czy innych Avengersów spotkał podobny los.

Nowe odcinki Tajnej inwazji są dostępne w każdą środę na platformie Disney+.

Czytaj więcej:Disney Plus na czerwiec 2023 - lista seriali i filmów

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!