Na Netflixie, Amazonie czy Disney Plus chętniej sięgam po starsze seriale. Nowe mnie nie ruszają

Streaming pozwala mi oglądać to, co chcę i kiedy chcę. Jest to także szansa, żeby na nowo odkryć stare produkcje telewizyjne. Okazało się, że ogląda się je znacznie lepiej niż seriale tworzone specjalnie na daną platformę.

science fiction
Zbigniew Woźnicki 9 sierpnia 2023
8
Źrodło fot. Scrubs, twórca: Bill Lawrence, NBC 2001; Secret Invasion, showrunner: Kyle Bradstreet, Disney 2023
i

Można wspominać, jakie to niesamowite napięcie wiązało się z próbą zdążenia na nowy odcinek ulubionego serialu albo jak człowiek spieszył się w trakcie reklam, żeby błyskawicznie pójść do kuchni lub łazienki. Wspomnienia niby fajne, jednak streaming jest czymś naprawdę wygodnym. Mogę w dowolnym momencie włączyć wybrany program, spauzować, potem wznowić. Niczego nie przegapię i nie brakuje mi starych czasów telewizji.

Tym bardziej że Netflix, Disney+ lub Amazon Prime Video oferują sporo dawnych produkcji, które powstawały z myślą o TV. Teraz mam w zasięgu ręki wszystkie epizody, wszystkie sezony. I to w odpowiedniej kolejności, a nie puszczane losowo, tak że człowiek nigdy nie wie, która seria akurat pojawi się na ekranie. Dzięki temu zauważyłem, iż tytuły, które nie były produkowane z myślą o streamingu, ogląda się o wiele lepiej.

Stare czasem może znaczyć lepsze

Myśl, że w streamingu lepiej ogląda się seriale telewizyjne niż te dedykowane owemu nowoczesnemu medium rozrywkowemu, pojawiła się w mej głowie stosunkowo niedawno, choć kilka z nich zdążyłem już obejrzeć w ten sposób. Pewnego weekendowego dnia postanowiłem, że sprawdzę, czy gdzieś można zobaczyć serial kryminalny Dowody zbrodni (Cold Case), i okazało się, że tak. Odpaliłem Amazon Prime Video i tak przepadły mi dwa dni. Wpadłem w pułapkę „jeszcze jednego odcinka” i trudno było mi się oderwać.

Na Netflixie, Amazonie czy Disney Plus chętniej sięgam po starsze seriale. Nowe mnie nie ruszają - ilustracja #1
Dowody zbrodni; Meredith Stiehm; CBS; 2003

Każdy epizod był dla mnie angażujący. Wiadomo, niektóre są lepsze od pozostałych, ale kolejne odcinki wciąż oglądałem z dużą przyjemnością. Kompletnie inaczej niż seriale produkowane z myślą o streamingu. W ich przypadku słabszy fragment jest dla mnie czasem męczarnią, co miało miejsce między innymi przy finale Stranger Things 4 lub pierwszych odcinkach WandaVision, ponieważ te akurat do mnie nie przemówiły.

Tylko dlaczego serial sprzed dwudziestu lat bardziej mnie zaangażował niż współczesne produkcje? Mam jeden bardzo ważny powód, który jest odpowiedzią na to pytanie. Każdy epizod Hożych doktorów lub Dowodów zbrodni stanowi kompletnie oddzielną historię. To tzw. format proceduralny. Jest główny wątek, który przewija się przez całość, ale funkcjonuje bardziej jako tło niż motyw przewodni. Dzięki temu przegapienie jednego lub dwóch odcinków nie sprawia, że fabuły nie da się śledzić, bo widz przestaje być na bieżąco.

Każdy odcinek stanowi osobną opowieść, z osobnym motywem – tym samym kolejne okazują się czymś świeżym i łatwiej się zaangażować w serię krótkich historii niż w film, który po prostu został podzielony na sześć części. Długość także ma znaczenie i dopiero w streamingu widać, ile czasu tak naprawdę zajmuje jeden epizod starego serialu, który nie jest poszatkowany przerwami reklamowymi. Zazwyczaj trwa około 40 minut.

Chcę serialu, a nie przeciągniętego w czasie filmu

Niestety, tym w większości są dla mnie nowe seriale, które obecnie pojawiają się w streamingu. Wszystkie odcinki tworzą pewną historię, a jeden sezon składa się tylko z kilku. Nie jest ich dużo, ale jednocześnie trzeba obejrzeć wszystkie, żeby zrozumieć, co się dzieje. Przegapienie nawet jednego wiązałoby się ze sporymi problemami z orientowaniem się w całej historii.

Na Netflixie, Amazonie czy Disney Plus chętniej sięgam po starsze seriale. Nowe mnie nie ruszają - ilustracja #2
Zagubieni; Jeffrey Lieber, J. J. Abrams i Damon Lindelof; ABC; 2004

Myślę, że idealnymi przykładami byliby tu Zagubieni oraz Skazany na śmierć. W Polsce oba seriale okazały się pokazem całkowicie nowej jakości, ale jednocześnie nieobejrzenie któregoś z epizodów mogło zniechęcić do dalszego śledzenia danej opowieści. Wiem, bo lata temu tak stało się u mnie w domu, gdy inni członkowie rodziny zrezygnowali z oglądania Zagubionych. Przegapienie jakichś dwóch odcinków sprawiło, że za fabułą nie dało się już nadążyć.

Moim problemem przy takiej konstrukcji seriali jest także siła epizodów. W sytuacji, gdy wszystkie łącznie opowiadają kompletną historię, jak w filmie, różnica pomiędzy dobrym a słabszym odcinkiem wydaje się jeszcze bardziej odczuwalna. Twórcy muszą bowiem poświęcić czasem któryś z nich, przez co ten staje się zdecydowanie nudniejszy, na wyjaśnienie pewnych wątków lub pokazanie fabuły z innej perspektywy.

Tak było w przypadku wspominanego Stranger Things 4, w którym wszystkie epizody składały się z trzech oddzielnych wątków łączących się pod sam koniec. I niestety, nie wszystkie okazały się tak samo dobre, ale musiały być prezentowane przez cały sezon. W starszych serialach lub sitcomach słabszy epizod się pojawiał, a potem odchodził w zapomnienie, ponieważ w sumie zdecydowanie więcej było tych lepszych, a poza tym najczęściej nie był aż tak istotny w kontekście głównej historii, która działa się na drugim planie.

Teraz jest najlepszy moment, żeby nadrobić zaległości w starych serialach

I naprawdę tak myślę. Jeśli już opłaca się jakąś usługę streamingową, warto rzucić okiem, czy oferuje seriale telewizyjne sprzed lat. Nie tylko dlatego, że moim zdaniem są o wiele lepsze konstrukcyjnie i lepiej się je ogląda. To może być także okazja, żeby pierwszy raz obejrzeć wszystkie epizody w takiej kolejności, w jakiej były wyświetlane. Kiedyś coś takiego nawet nie wchodziło w grę.

Na Netflixie, Amazonie czy Disney Plus chętniej sięgam po starsze seriale. Nowe mnie nie ruszają - ilustracja #3
Hoży doktorzy; Bill Lawrence; NBC; 2001

Lata temu, oglądając Hożych doktorów na Comedy Central, notorycznie natrafiałem na przemieszane epizody z kilku sezonów. Często telewizja źle je numerowała i w sumie nie byłem pewny, który odcinek należy do której serii. W zeszłym roku na Disney+ obejrzałem w końcu wszystko po kolei i zaskoczyło mnie to, że nie zmieniło to mojego poglądu na ten serial. Wciąż kojarzyłem wydarzenia, moje spojrzenie nie zostało zmienione.

W przypadku współczesnych produkcji byłoby to niemożliwe, gdyby te były wyświetlane w telewizji. Przegapienie kilku odcinków sprawiłoby, iż fabuła okazałaby się niepełna, a z nią i całe doświadczenie. Czasy, gdy w jednej serii jest około 20 odcinków i każdy stanowi samodzielną historię, pewnie już nie wrócą. Dlatego dobrze, że w usługach streamingowych można sięgnąć po dawne tytuły. Kiedyś, gdy serial znikał z ramówki, szanse na jego ponowne obejrzenie były bliskie zeru. To moim zdaniem największa zaleta rynku VOD.

Zbigniew Woźnicki

Zbigniew Woźnicki

Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.

Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym?

Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym?

„Ja z kolei byłem jego klaunem”. James Caan był przerażony na planie Ojca chrzestnego, gdy myślał, że wkurzył Marlona Brando

„Ja z kolei byłem jego klaunem”. James Caan był przerażony na planie Ojca chrzestnego, gdy myślał, że wkurzył Marlona Brando

3. sezon Euforii jednak powstanie. Produkcja nowych odcinków hitu HBO z Zendayą i Sydney Sweeney rozpocznie się już za kilka tygodni

3. sezon Euforii jednak powstanie. Produkcja nowych odcinków hitu HBO z Zendayą i Sydney Sweeney rozpocznie się już za kilka tygodni

Kiedy 2. sezon Andora będzie na Disney Plus? Znamy datę premiery nowych odcinków serii Star Wars

Kiedy 2. sezon Andora będzie na Disney Plus? Znamy datę premiery nowych odcinków serii Star Wars

„Mogłem zachować się lepiej”. David Duchovny wspomina niesławny konflikt z Gillian Anderson na planie Z archiwum X, który nazywa „porażką przyjaźni”

„Mogłem zachować się lepiej”. David Duchovny wspomina niesławny konflikt z Gillian Anderson na planie Z archiwum X, który nazywa „porażką przyjaźni”