filmomaniak.pl NEWSROOM Squid Game to najlepszy serial Netflixa 2021 Squid Game to najlepszy serial Netflixa 2021 Squid Game to największy i najbardziej zaskakujący hit Netflixa od czasu Domu z papieru, choć najbliżej mu do Igrzysk śmierci oraz oscarowego Parasite. Serialem tym żyje cały świat, a wraz z nim i ja. Bo to spektakl na miarę naszych smutnych czasów. newsKarol Laska 11 października 2021 9 Do najpopularniejszych produkcji oryginalnych Netflixa od zawsze podchodzę ze sporym dystansem. Te bowiem stają się hitami nie z powodu swojej oryginalności, ambitnej tematyki czy nietuzinkowej realizacji. To przede wszystkim twory skrojone z myślą o niedzielnych widzach – co prawda emocjonujące, ale pełne logicznych dziur fabularnych i tanich chwytów scenariuszowych. Kiedy więc po raz pierwszy zobaczyłem materiały promocyjne Squid Game, a na nich zamaskowane postacie w czerwonych kapturach, niemal od razu pomyślałem, że czeka mnie kolejny Dom z papieru (a stosunek do tego serialu mam podobnie negatywny jak mój redakcyjny kolega Przemek – jego tekst przeczytacie tutaj). Powiązane:2. sezon Squid Game z datą premiery na Netflixie Przemogłem się jednak i odpaliłem pierwszy odcinek. Potem ciurkiem poleciały kolejne, a reszta jest już historią. Pożarłem Squid Game z niekłamaną przyjemnością. Na dodatek wcale nie jest to przyjemność spod znaku „guilty pleasure” – oj, nie. „Gra w kałamarnicę”, jakkolwiek dziwacznie by ów tytuł nie brzmiał, to pełnowartościowy dramat psychologiczny. Polityczny zresztą też. Bo mało które dzieło tak celnie oddaje wszystkie współczesne lęki, patologie i zachowania typowe dla kapitalizmu. Dom z papieru? Już bardziej powiedziałbym, że z plasteliny albo klocków LEGO O fabule Squid Game zapewne trochę już słyszeliście. Grupa ludzi z marginesu społecznego rywalizuje ze sobą w turnieju na śmierć i życie, w którym do wygrania jest cała masa zielonych banknotów. Początkowo więc trudno nie odnieść wrażenia, że obcujemy z koreańskim odpowiednikiem Igrzysk śmierci czy też kolejną dalekowschodnią reinterpretacją Battle Royale. To skojarzenia jak najbardziej uzasadnione, ale atrakcyjny pomysł na siebie nie przyniósłby Squid Game’owi tak dużego poklasku. Źródeł sukcesu najnowszego hitu Netflixa trzeba w mojej opinii szukać gdzie indziej, choć nadal na terenie Korei Południowej. Kinematografia koreańska od lat drąży drażliwy temat, jaki stanowi krzywdząca hierarchia społeczna, w której ostracyzm jest na porządku dziennym, a znajdujący się na dnie, zadłużeni od stóp do głów „pariasi” nigdy nie będą w stanie wyjść na prostą, a już na pewno stanąć jak równy z równym obok żyjącej we względnym komforcie klasie wyższej. Podobny problem został przecież poruszony w Parasicie Joon-ho Bonga. Film zgarnął cztery Oscary, podbił serca widzów na całym świecie i nieprzypadkowo bliźniacze pod względem tematyki Squid Game również odbiło się szerokim echem. Nie dajcie się zwieść tym niewinnym obrazkom. Wychodzi na to, że wszyscy dobrze rozumiemy, w jak niestabilnych i niesprawiedliwych czasach żyjemy. Trudno nam jednak powiedzieć na głos, czego się boimy i co nam się nie podoba. Parasite i Squid Game nie odkrywają więc żadnej Ameryki, po prostu są bardzo trafnym odzwierciedleniem naszych społecznych traum, obaw oraz fatalistycznych nastrojów. Squid Game uważam jednak za absolutny fenomen z nieco innego powodu. Serial wystawia bowiem na próbę przyzwyczajenia odbiorców, wyciąga ich ze strefy komfortu, a ci i tak czują się poza nią dobrze, ani myśląc o panicznej uciecze. Jak wielu z nas nie lubi przecież kina azjatyckiego, bo to cechuje się przerysowaną ekspresją aktorską czy przewagą teatralnej dramaturgii nad realizmem. Jak wielu z nas nie lubi, gdy zamiast klasycznych scen akcji otrzymujemy ciągnące się w nieskończoność rozmowy o życiu i powolne obrazy ludzkiego upadku o nieco pretensjonalnym tonie. Jak z wielu z nas, w końcu, nie lubi przewidywalności scenariuszowej, a tu nagle okazuje się, że nawet najbardziej banalne rozwiązania fabularne potrafią zadziałać, jeśli zostaną odpowiednio zainscenizowane i zrealizowane. Squid Game bardzo daleko do serialowego ideału. Widać wyraźnie, że nie był to twór przewidziany na tak wiele epizodów, ale gdy ląduje się na Netflixie, po prostu musi się spełnić parę podstawowych wymogów. Tym bardziej kiedy jest się koreańskim serialem artystycznym, którego sukcesu nie przewidywał nikt oprócz samych twórców (choć ci zawsze powinni być świadomi jakości swoich dzieł). Czasem jednak warto przymknąć oko na gorsze tempo któregoś odcinka czy obecność zbędnych scen, jeśli całość fabuły spina pewna myśl przewodnia – wyczuwalna od początku do samiutkiego końca. Można więc obejrzeć „Grę w kałamarnicę” z popcornem w ręku, głośno domagając się bezlitosnych igrzysk. Kto ma na to ochotę, niechaj tak uczyni – zostaje rozgrzeszony. Nie zdziwcie się jednak, gdy Squid Game bez zbędnych ceregieli uderzy Was mocnym społecznym przekazem. Co prawda okupionym krwią i wieloma trupami, a i przy okazji niepozbawionym stylistycznych i formalnych wybryków, ale na tyle klarownym i odważnym, byście parokrotnie w trakcie oglądania złapali się za głowę, dając się dopaść na moment poważniejszej refleksji. Ocena: 8/10Czytaj więcej:Białe buty Vans hitem dzięki Squid Game - strój z serialu bestsellerem POWIĄZANE TEMATY: seriale Netflix thriller (filmy i seriale) Squid Game Karol Laska Karol Laska Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty. Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką Raz Mariska Hargitay wstrzymała prace na planie Law & Order: SVU, aby pomóc dziewczynce, która pomyliła ją z prawdziwą policjantką „Nie mogę błagać mężczyzny w telewizji”. Ellen Pompeo była tak zawstydzona kręcąc tę ikoniczną scenę z Grey’s Anatomy, że podczas niej naprawdę płakała „Nie mogę błagać mężczyzny w telewizji”. Ellen Pompeo była tak zawstydzona kręcąc tę ikoniczną scenę z Grey’s Anatomy, że podczas niej naprawdę płakała Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu „Nie, dziękuję”. The Walking Dead byłoby zrujnowane, gdyby nie ta jedna decyzja, która ocaliła serial „Nie, dziękuję”. The Walking Dead byłoby zrujnowane, gdyby nie ta jedna decyzja, która ocaliła serial Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym? Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym?