Ten film miał wszystko, by odnieść sukces, ale krytycy go znienawidzili; Tarantino zaś pokochał

Zdawać by się mogło, że Quentin Tarantino – nominowany do Oscara reżyser i znany kinomaniak – ma oko do filmów. Okazuje się, że niekoniecznie. Swego czasu umieścił pewien, bezlitośnie skrytykowany przez recenzentów obraz na liście najlepszych widowisk. O jaki tytuł chodzi?

ciekawostki filmowe
Kamil "grim_reaper" Kleszyk 18 kwietnia 2023
23
Źrodło fot. Flickr, Gage Skidmore
i

2012 rok rozpoczął się od małego trzęsienia ziemi w branży kinematografii. Nie chodzi jednak o jakąś spektakularną premierę, a o listę 11 ulubionych filmów Quentina Tarantino, które ukazały się w 2011 roku.

Pierwszą pozycję w zestawieniu popularnego twórcy zajął obraz O północy w Paryżu. Tytuł, za kamerą którego stanęła legenda kina, Woody Allen, zdobył Oscara w kategorii Najlepszy scenariusz oryginalny. Typ Tarantino zatem zasłużył na miano lidera.

Zrozumieć można nawet obecność w top 11 widowiska X-Men: Pierwsza klasa. Produkcja wytwórni 20th Century Fox, stanowiąca nowe otwarcie popularnej serii Marvela, spotkała się wówczas z bardzo dobrym przyjęciem widzów, a to z kolei uzasadnia ówczesny wybór Tarantino.

Prawdziwa bombę reżyser zdetonował jednak przy pozycji numer 11. Zajął ją bowiem film Trzej muszkieterowie. Na papierze, obraz miał wszystko, by odnieść sukces – doskonały materiał źródłowy, jakim jest proza Aleksandra Dumasa, oraz gwiazdorską obsadę w postaci Orlando Blooma, Luka Evansa i Mili Jovovich. Niestety widowisko po premierze zderzyło się z brutalną rzeczywistością.

Zarówno branżowi krytycy (magazyn Empire określił film mianem „głupiego” i obrażającego twórczość francuskiego pisarza), jak i widzowie, niczym bezlitosny walec rozjechali ekranizację w wykonaniu Paula W.S. Andersona.

Ten film miał wszystko, by odnieść sukces, ale krytycy go znienawidzili; Tarantino zaś pokochał - ilustracja #1
Trzej muszkieterowie, Paul W.S. Andreson, New Legacy, 2011

Efekt? Na portalu Rotten Tomatoes Trzej muszkieterowie mają obecnie zaledwie 26 procent pozytywnych ocen. Niewiele lepiej wygląda sprawa, jeśli chodzi o noty widzów. Tutaj mamy do czynienia z 39-procentami pozytywnych opinii. Oprócz wątpliwej wartości artystycznej film okazał się również finansową klapą. Produkcja z budżetem w wysokości 75 mln dolarów zarobiła na całym świecie 132 mln dolarów.

Co zatem Quentin Tarantino dostrzegł w obrazie, którego znienawidziła cała reszta widowni (z małymi wyjątkami)? Tego niestety nie wiemy, ale warto trzymać kciuki za to, że kiedyś twórca uchyli rąbka tajemnicy.

Kamil "grim_reaper" Kleszyk

Kamil "grim_reaper" Kleszyk

Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.

„Nie mogę zrobić z tobą tej sceny, to obrzydliwe”. Kaley Cuoco i Johnny Galecki wywołali na planie Teorii wielkiego podrywu sporą kłótnię z trywialnego powodu

„Nie mogę zrobić z tobą tej sceny, to obrzydliwe”. Kaley Cuoco i Johnny Galecki wywołali na planie Teorii wielkiego podrywu sporą kłótnię z trywialnego powodu

„Nigdy w życiu nikogo nie uderzyłem”. Choć Val Kilmer nie skrzywdziłby muchy, to wykazał się w brutalnej roli, która miała powędrować do Keanu Reevesa

„Nigdy w życiu nikogo nie uderzyłem”. Choć Val Kilmer nie skrzywdziłby muchy, to wykazał się w brutalnej roli, która miała powędrować do Keanu Reevesa

Robin Williams był tak dobry w Buntowniku z wyboru, że nawet można zobaczyć, jak śmieje się kamerzysta

Robin Williams był tak dobry w Buntowniku z wyboru, że nawet można zobaczyć, jak śmieje się kamerzysta

„Nie znam nikogo, kto by go obejrzał”. Sean Connery uważa, że temu filmowi poświęcono zdecydowanie za mało uwagi

„Nie znam nikogo, kto by go obejrzał”. Sean Connery uważa, że temu filmowi poświęcono zdecydowanie za mało uwagi

„To żałosne”. Pierce Brosnan nie był zadowolony z tego, jak wyglądały erotyczne sceny w jego filmach o Jamesie Bondzie

„To żałosne”. Pierce Brosnan nie był zadowolony z tego, jak wyglądały erotyczne sceny w jego filmach o Jamesie Bondzie