Pokusa pokazuje, że młodzi ludzie potrafią walczyć o swoje. Rozmawiamy z Marią Sadowską

Pokusa to najnowszy thriller erotyczny utrzymany w duchu Dziewczyn z Dubaju, nakreślający problem polskiego #metoo. Zapraszamy do wywiadu z Marią Sadowską, reżyserką filmu.

nasze opinie
Jan Tracz 24 lutego 2023
9
Źrodło fot. Pokusa, reż. Maria Sadowska, Lightcraft 2023
i

Dziś porozmawialiśmy z Marią Sadowską, wokalistką i reżyserką, która na swoim koncie ma takie kinowe hity jak Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej i Dziewczyny z Dubaju (2022). Autorka opowiedziała nam o swoim najnowszym filmie, Pokusie (2023), polskim #metoo, współpracy z aktorami na planie produkcji, a także o samych grach.

Jan Tracz: Na początku podpytałbym o punkt wyjściowy Pokusy, czyli próbę ukazania polskiego problemu #metoo.

Maria Sadowska: Kiedy otrzymałam scenariusz Pokusy, to kwestii #metoo było tam bardzo mało. Wiedziałam też, że jest to projekt bardzo komercyjny, ale zaciekawiło mnie, w jaki sposób książka Edyty Folwarskiej (na której bazuje ten film) opowiada o tym problemie. W końcu stała się bestsellerem, a to oznacza, że jest to u nas całkiem ważna sprawa. Zależało mi, aby erotykę połączyć z prawdą i pokazaniem fundamentalnego faktu, że w naszym kraju nie ma na to wszystko zgody.

Na starcie warto też podkreślić, że ten film ma taką formę bardzo świadomie. Gdyby był to tytuł festiwalowy, to raczej mielibyśmy do czynienia z kinem autorskim: poważnym, subtelnym, skupiającym się na innych elementach formalnych. Niestety byłby to także film, który zostałby jedynie w bańce osób świadomych tego problemu. W żaden sposób nie edukowałby reszty widzów, którzy niekoniecznie interesują się społecznie zaangażowanym kinem. Tworząc kino komercyjne, chciałam przebić się do szerszej publiki.

To trochę nieformalna kontynuacja Dziewczyn z Dubaju. Pokusa pokazuje, że zagrożenie może czyhać na każdym kroku.

Zagrożenie? To nie jest film, który ma ostrzegać dziewczyny. To film, który ostrzega mężczyzn, że czas, kiedy wszystko uchodzi im na sucho, już się skończył. Planuję jeszcze trzecią część tego nieformalnego tryptyku, która właśnie byłaby znacznie bardziej autorska. Ten temat to jest rzeczywiście mój konik: bardzo dobrze się w nim odnajduję.

Kim jest główna bohaterka twojego filmu, Inez (Helena Englert)? W jakich okolicznościach ją poznajemy?

To przede wszystkim młoda osoba, która pragnie odnaleźć się w wielkim warszawskim świecie. Pochodzi z małego miasteczka, więc naiwnie wierzy, że właśnie tutaj odniesie sukces i zrobi karierę w branży dziennikarskiej. Pracuje w redakcji, do tego prowadzi własny podcast (który nazwała go właśnie Pokusa) i stara się w jakiś sposób wybić w świecie, w którym na każdym kroku panuje rywalizacja. Marzy o czymś więcej i pewnego razu zostaje wplątana w grę dwóch dorosłych mężczyzn. Na początku jest pionkiem w tych szachach, ale prędko postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Na każdym kroku podkreślam, że to jest film, który także portretuje konflikt pokoleniowy. Pokusa udowadnia, że w młodych ludziach nie ma zgody na zło tego świata. A co za tym idzie, ci buntują się i potrafią walczyć o swoje racje. Dzisiejsza młodzież nieraz ma do czynienia z brutalnością świata, dlatego podziwiam ich za to, że potrafią podejmować trudne wybory i do końca pokazywać charakter.

Sporo jest w tym filmie, dosłownie, namacalnego dla widzów seksu. Dlaczego?

Sporo? Są tu tylko trzy sceny erotyczne. Te sekwencje są nie tylko po to, aby ukazywać nagość na ekranie – one przede wszystkim służą fabule i stają się jej motorem napędowym. Każda tego typu scena czemuś służy. Szczególnie lubię czerwoną scenę, która jest erotycznym snem głównej bohaterki. Ja ogólnie lubię opowiadać o seksualności kobiet i o tym, w jaki sposób ona wygląda z ich perspektywy. Przez ostatnie sto lat kino tworzyli wyłącznie mężczyźni, więc myślę, że pora zmienić kierunek tej narracji. Co więcej, widzowie i widzki bardzo cenią sobie taki rodzaj filmów, więc mam wrażenie, że takie filmy powinny być nadal kręcone.

Zatem nie boisz się, że efekt będzie wręcz odwrotny? Że zmysłowość tych scen spowoduje, że widzowie kompletnie nie skupią się na wydźwięku Pokusy? Że motyw przewodni im umknie?

Pokusa nie opiera się wyłącznie na seksie, więc nigdy nie zakładałam, że mój film w jakiś sposób okaże się nieklarowny dla widzów. Tam są tylko trzy sceny erotyczne, więc to także film pełen innych treści. Oczywiście – to nie jest kino społeczne, w pogłębiony sposób ukazujące problem. To też pewien rodzaj bajki, który stara się ugryźć kawałek problemu, który wciąż jest w Polsce aktualny.

Są bardzo różne sposoby na ukazanie tego problemu. Ostatnio głośno jest o filmie Tár z Cate Blanchett. Ten tytuł też mówi o wykorzystaniu drugiej osoby, ale robi to w sposób niezwykle sugestywny: praktycznie wszystko ukryte jest w dialogu. Czy Pokusa miała być tak dosadna, aby przemawiała do widzów wprost?

Właśnie tak. Jestem zwolenniczką teorii, że jeden obraz wystarczy za tysiąc słów. Uważam, że kino festiwalowe (operujące subtelnością i symbolami) jest tak naprawdę dla bardzo wąskiej grupy widzów, którzy żyją w swojej bańce. Ich nie trzeba edukować czy przekonywać. Oni są świadomi, i to z pewnością nie jest film dla nich. Pokusa to kino rozrywkowe, które ma zasiać choć trochę przemyśleń, dać młodym dziewczynom poczucie sprawczości. Nie wyobrażam sobie tego filmu w formie niszowej, tak jakby nieco przeintelektualizowanej. Niektóre tego typu tytuły są wspaniałe: choćby W trójkacie to bardzo ciekawa pozycja. Wybrzmiewa tam wątek walk klasowych, ale co z tego, skoro obejrzą to tylko ci ludzie, którzy i tak wiedzą, czego się dokładnie spodziewać, czyli krytycy i kinomani. Moją ideą był stricte film komercyjny: zależy mi, aby jak najwięcej osób wyszło z kina z jakąś refleksją na temat całej sytuacji #metoo. Dla mnie w tym wszystkim ważne jest przesłanie dotyczące kobiecej solidarności. Zdaję sobie sprawę, że wszystko opowiedziane jest teledyskowo i w nieco „luźny” sposób, ale ja za wszelką cenę nie chciałam widzów zmęczyć. Cieszy mnie fakt, że udało mi się zmontować to w taki sposób, że trwa jedynie godzinę i czterdzieści pięć minut.

Pokusa pokazuje, że młodzi ludzie potrafią walczyć o swoje. Rozmawiamy z Marią Sadowską - ilustracja #1
Pokusa, 2023, reż. Maria Sadowska, zdjęcie z planu, Monolith Films

Śmiem twierdzić, że to bardzo młodzieżowa rzecz. Mamy tu młodą bohaterkę, która nigdy nie boi się pokazać środkowego palca. Do tego dochodzi wulgarny rap czy próba wiwisekcji dzisiejszych social mediów. Raczej nie każdy odnajdzie się w tym świecie. Starszy widz może uznać te elementy za infantylne.

To jest i zawsze będzie film młodzieżowy, dla tzw. pokolenia TikToka. Pokusa bardzo czerpie z poetyki social mediów. Starsi widzowie raczej się tutaj nie odnajdą, choć oczywiście mogą spróbować. Podkreślam jednak, że jest to wybitnie szybki film, więc nie każdemu spodoba się ten rodzaj montażu. Target będzie tutaj bardzo konkretny, choć jest to zarówno film dla kobiet, jak i mężczyzn. W końcu nie każdy jest świadom złożoności całego problemu. Nie zmienia to faktu, że reakcje dziewczyn na premierze Pokusy pokazały mi, iż nakręcenie tego filmu miało sens. Zapłakane widzki przychodziły do mnie i dziękowały mi za ten tytuł. To doświadczenie bardzo mnie poruszyło i wierzę, że Pokusa da dziewczynom energię do solidaryzowania się. W tych sprawach nie wolno milczeć, lecz nie zmienia to faktu, że bardzo trudno dokonać coming outu w tego typu okolicznościach.

Skąd decyzja na wybór młodej Heleny, córki Jana Englerta? Co ją w Tobie ujęło? W naszym kraju jest wiele zdolnych i początkujących aktorek.

Na castingu w ogóle nie miałam pojęcia, że to jest ona, i do głowy by mi nie przyszło, by podejmować PR-ową decyzję pod kątem jej nazwiska. Spodobała mi się jej oryginalność i jej niski głos: od razu przypomniała mi Jean Seberg z Do utraty tchu (1960) Godarda. Nie chciałam, aby to była taka „typowa” dziewczyna z „typowymi” blond włosami. Helena ma w sobie tajemnicę i na pewno będzie kontrowersyjna. Widzowie ją albo pokochają, albo znienawidzą. Uważam, że ona niesie ten film swoją osobowością.

Pokusa pokazuje, że młodzi ludzie potrafią walczyć o swoje. Rozmawiamy z Marią Sadowską - ilustracja #2
Pokusa, 2023, reż. Maria Sadowska, zdjęcie z planu, Monolith Films

Chciałbym zatrzymać się jeszcze przy Piotrze Stramowskim. Znany jako twardy typ z kina gangsterskiego, tutaj ma rolę prawdziwego romantyka. Powoduje, że dobro wręcz wylewa się z ekranu. Redefiniujesz jego filmowy image. W jaki sposób zbudowaliście jego rolę?

To jest aktor z naprawdę ogromnymi możliwościami, więc zawsze jest mi przykro, kiedy widzę, że nasz rynek szufladkuje uzdolnione aktorki i aktorów. On mi tutaj pasował. Tak samo Eryka Lubosa obsadziłam w romantycznej roli w Sztuce kochania. Piotrek miał mnóstwo świetnych pomysłów, oboje dyskutowaliśmy nad tym, jaki dokładnie ma być jego bohater. Ta postać jest niejednoznaczna i wydaje mi się, że udało nam się odtworzyć jej konflikt wewnętrzny. Stramowski to nazwisko, które kamera kocha. Może właśnie dlatego jego bohater kradnie każdą scenę!

I w ten sposób skończył nam się czas.

Nie porozmawiamy o grach? Mało kto wie, że ja jestem zapaloną gamerką! Kocham erpegi i fabularyzowane opowieści. Bardzo zatracam się w tych światach i uwielbiam, kiedy mogę podejmować decyzje. Choćby w samą Valhallę gram od dwóch lat, a niedawno dowiedziałam się, że wyszły jakieś dodatki… Nie mam pojęcia, kiedy ja to przejdę! (śmiech). Głównie jestem graczem konsolowym (PS5), a na planie nieraz grałam w Wiedźmina 3 na Nintendo. Ale to już temat na kolejną rozmowę.

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora