Ostro krytykowany film Ridleya Scotta sprzed 10 lat jest hitem Netflixa

Choć debiutujący dekadę temu film Ridleya Scotta mógł pochwalić się znakomitą obsadą, to poniósł finansową porażkę i wzbudził kontrowersje wśród odbiorców. Dziś ta produkcja dostała drugie życie i podbija Netfliksa.

ciekawostki filmowe
Pamela Jakiel 12 stycznia 2024
1
Źrodło fot. Exodus: Bogowie i królowie, Ridley Scott, Scott Free Productions, 2014.
i

Niemal dekadę temu na ekranach światowych kin zadebiutował kontrowersyjny film Ridleya Scotta – Exodus: Bogowie i królowie. Choć w roku swej premiery dzieło – pomimo świetnej obsady – nie spełniło pokładanych w nim nadziei, to dziś dostało drugą szansę, by zapisać się w świadomości widzów. Produkcja podbija Netfliksa i znajduje się w gronie najchętniej oglądanych filmów – zarówno w Polsce, jak i na świecie.

Biblijne widowisko zajęło czwarte miejsce na liście najczęściej oglądanych filmów anglojęzycznych na Netfliksie w tygodniu od 1 do 7 stycznia. Subskrybenci wyświetlili produkcję 7,4 miliona razy, co daje 18,6 miliona obejrzanych godzin. Również polscy widzowie ochoczo sięgają po ten tytuł – w naszym kraju Exodus zajął dziewiąte miejsce wśród najpopularniejszych produkcji filmowych we wspomnianym okresie.

Dzięki temu, że dzieło Ridleya Scotta trafiło na Netfliksa, dostało drugie życie. Przypomnijmy, że w 2014 roku film nie został dobrze przyjęty – w serwisie Rotten Tomatoes pozytywnie oceniło go jedynie 31% krytyków i 35% widzów. Widowisko opowiadające o Mojżeszu, który uwolnił Izraelitów z niewoli egipskiej, krytykowano m.in. za wybielanie historii. Negatywne opinie na temat produkcji zniechęciły wielu kinomanów przed pójściem do kina, więc film okazał się finansową klapą. Zarobił jedynie 268,2 mln dolarów przy budżecie wynoszącym 200 mln.

Jeśli jesteście ciekawi, czy widowisko Scotta rzeczywiście zasługuje na tak słabe oceny, możecie to sprawdzić, włączając dzieło Exodus: Bogowie i królowie na Netfliksie. Seans z pewnością osłodzi Wam doborowa obsada, w której znaleźli się m.in. Christian Bale, Joel Edgerton, John Turturro, Aaron Paul, Ben Mendelsohn, Sigourney Weaver oraz Ben Kingsley.

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!

Pamela Jakiel

Pamela Jakiel

Filmoznawczyni, absolwentka MISH Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jej praca magisterska dotyczyła nowej duchowości w kinie współczesnym. Redaktorka serwisu Filmomaniak od kwietnia 2023 roku, wspiera redaktora prowadzącego i szefową wszystkich newsmanów. Wcześniej pisała do naEkranie. Jeśli po raz setny nie ogląda Dziewiątych wrót, to po raz pierwszy czyta książki Therese Bohman i Donny Tartt. Woli gnozę od grozy, dramaty od horrorów, Junga od Freuda. W muzeach tropi obrazy symbolistów. Biega długie dystanse, jeszcze dłuższe pokonuje gravelem. Uwielbia jamniki.

„Nie mogę zrobić z tobą tej sceny, to obrzydliwe”. Kaley Cuoco i Johnny Galecki wywołali na planie Teorii wielkiego podrywu sporą kłótnię z trywialnego powodu

„Nie mogę zrobić z tobą tej sceny, to obrzydliwe”. Kaley Cuoco i Johnny Galecki wywołali na planie Teorii wielkiego podrywu sporą kłótnię z trywialnego powodu

„Nigdy w życiu nikogo nie uderzyłem”. Choć Val Kilmer nie skrzywdziłby muchy, to wykazał się w brutalnej roli, która miała powędrować do Keanu Reevesa

„Nigdy w życiu nikogo nie uderzyłem”. Choć Val Kilmer nie skrzywdziłby muchy, to wykazał się w brutalnej roli, która miała powędrować do Keanu Reevesa

Robin Williams był tak dobry w Buntowniku z wyboru, że nawet można zobaczyć, jak śmieje się kamerzysta

Robin Williams był tak dobry w Buntowniku z wyboru, że nawet można zobaczyć, jak śmieje się kamerzysta

„Nie znam nikogo, kto by go obejrzał”. Sean Connery uważa, że temu filmowi poświęcono zdecydowanie za mało uwagi

„Nie znam nikogo, kto by go obejrzał”. Sean Connery uważa, że temu filmowi poświęcono zdecydowanie za mało uwagi

„To żałosne”. Pierce Brosnan nie był zadowolony z tego, jak wyglądały erotyczne sceny w jego filmach o Jamesie Bondzie

„To żałosne”. Pierce Brosnan nie był zadowolony z tego, jak wyglądały erotyczne sceny w jego filmach o Jamesie Bondzie