Nowe Wojownicze Żółwie Ninja to krindżowe doznanie. Chcą być na czasie, a brzmią jak boomerzy

Nowym podejściem do Wojowniczych Żółwi Ninja jest animacja, która miała podążyć drogą utorowaną przez Spider-Mana: Uniwersum i Kota w butach. Zmutowany chaos wzbudza jednak pewne zastrzeżenia – dla mnie jest krindżowy.

nasze opinie
Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski 7 sierpnia 2023
5
Źrodło fot. Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutant Mayhem, reż. Jeff Rowe, Paramount Pictures2023
i

Wojownicze Żółwie Ninja to marka kojarząca mi się z mroczną, intrygującą kreskówką i – może nawet bardziej – z filmami z lat 90., w których fizjonomia głównych bohaterów została oddana za pomocą kostiumów. Ze względów sentymentalnych nawet nie podejmę się krytyki którejkolwiek z tych pozycji – oglądałem je stanowczo zbyt dawno. W 2007 roku dostaliśmy kinową animację (raczej stęchłą i nudną), a potem nieudane efekciarskie produkcje pod batutą Michaela Baya.

Mamy 2023 rok i nowe otwarcie. W młodzieżowym stylu, próbujące być na czasie, ale za bardzo na siłę. Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos to film, który miał być cool, jednak starania, by tak się stało, okazały się w moim odczuciu strasznie sztucznie.

Poszukując własnej tożsamości

Spider-Man: Uniwersum wyznaczył nową jakość dla animacji, zwłaszcza pod względem wizualnym. Na naśladowców nie trzeba było długo czekać – w podobnie dynamiczną, lekko komiksową stylistykę zawędrował Kot w Butach, nie obcierając sobie przy tym łapek i wykonując przyjemne dla oka akrobacje. Wojownicze Żółwie Ninja też podążają za tą tendencją, tyle że nie kryją pod skorupą swojej szkaradności.

Sznyt komiksowy jest obecny, jednak całość nie tylko pożycza, lecz także odnajduje własny charakter. Animacja wygląda niemal odpychająco – twarze postaci okazują się groteskowe, nieestetyczne, (dotyczy to również niektórych ludzi). Obrana konwencja, przypominająca popisy Tima Burtona (ten dobrze wydobywa z brzydoty piękno, np. w Gnijącej pannie młodej), przydaje produkcji mroku i oślizgłości. Czułem lekki dysonans. Paradoksalnie, ze wszystkich obecnych w fabule to projekt żółwików wypada najsympatyczniej.

Twórcy budują dyskomfort również pomysłem na sceny. Tu pojawiają się pierwsze symptomy zażenowania. O ile bohaterów będących wynikiem mutacji rozumiem – ich fizjonomia nigdy nie miała być śliczna – o tyle np. wymioty można było nam darować. Ale rozumiem, bo czego innego się spodziewać, gdy nad scenariuszem pracuje m.in. duo odpowiedzialne za takie komedie jak To już koniec czy Sausage Party, czyli Seth Rogen i Evan Goldberg.

Nowe Wojownicze Żółwie Ninja to krindżowe doznanie. Chcą być na czasie, a brzmią jak boomerzy - ilustracja #1
Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos, reż. Jeff Rowe, United International Pictures 2023

Przybij żółwiom żółwika

Daleko mi do fanatyka, który będzie grzmiał z powodu wprowadzonych zmian w oryginalnej historii. Niemniej kierunek jest dyskusyjny – scenarzyści chcieli sprowadzić postacie na ziemię, pozwalając widzom się z nimi utożsamiać. Dlatego dzielnym żółwiom zależy przede wszystkim na akceptacji przez otoczenie. Ten motyw powraca jak bumerang ogrywany prawie przy każdym bohaterze – bo przecież rówieśnicy w szkole bywają okrutni, nie trzeba być do tego zielonym i mieć skorupy, a złoczyńcę tak naprawdę stworzyło otoczenie, za sprawą brutalnego odrzucenia.

Żyjemy w paskudnym świecie, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – światełko w tunelu zawsze się znajdzie. Przyziemność dopada nawet Splintera. Przerażony dorastaniem synów i ryzykiem opuszczenia ma w sobie więcej z samotnie wychowującego dzieci tatusia, któremu brakuje kobiety u boku, niż mądrego, opanowanego mistrza sztuk walki. Sprać tyłki przeciwnikom nadal potrafi, tylko dokonuje tego w prześmiewczy, slapstickowy sposób – w zasadzie od początku patrzymy na szczurzego bohatera z pewnym dystansem, ponieważ i w jego genezie występują rysy niebudzące zbytniego zaufania, jeśli mówimy o spełnianiu się w ojcowskiej roli.

How do you do, fellow kids?

Do tego momentu można by uznać Wojownicze Żółwie Ninja za udaną animację. Przecież te zmiany i pomysły pasują do siebie, tworzą jednolitą koncepcję, tylko niżej podpisanemu nie w pełni ona siadła, tak się zdarza. Problem tkwi w dialogach – ktoś bardzo chciał, by żółwie były na czasie i reprezentowały dorastających nastolatków, co poskutkowało krindżowym doświadczeniem. Co chwila przekonujemy się o tym, jak dobrze zaznajomieni z popkulturą są nasi bohaterowie. Wspominają o Beyoncé, Avengersach, Godzilli…

Nie jest to ogrywanie poprzez ciekawy czy zabawny komentarz, tylko po prostu – jeden z żółwi powiedział np. że chciałby pójść na koncert na BTS. To zbędna, słabo osadzona w charakterystyce postaci informacja, swoją szałowość opierająca wyłącznie na wspomnieniu o słynnym zespole kpopowym. Mam wrażenie, że stworzono listę najpopularniejszych rzeczy, którymi wszyscy na świecie się ekscytują, i następnie na siłę wciśnięto je do scenariusza – tak samo jak wpycha się do tekstów SEO frazy kluczowe.

Nawet scena przypominająca Godzillę musi zostać w dialogu porównana z Godzillą – serio, inaczej nie wyłapalibyśmy nawiązania? No nie jest to najbardziej zgrabnie napisana animacja i zdecydowanie odbiega jakością od przytaczanych poprzedników, jednak trzeba jej oddać – z przekazem o potrzebie akceptacji dociera, gdzie trzeba, a w obrzydliwej stylistyce znajduje swój charakter. Gdyby jeszcze w dialogu zachowywała równowagę i potrafiła uwypuklić swoich żółwich bohaterów, którzy trochę zlewają się w jedno, to byłbym zadowolony.

NASZA OCENA: 6/10

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Studiował dziennikarstwo, filologię polską i psychologię realizowane na UKSW, UW i SWPS. Tam napisał m.in. pracę dyplomową poświęconą współczesnej roli czarno-białego kina. W GRYOnline.pl pracuje od sierpnia 2021 roku. Pisze artykuły oraz recenzje gier, filmów i seriali, a od lipca 2023 roku zajmuje stanowisko specjalisty ds. kreowania treści w dziale Paid Products. Jest autorem artykułu naukowego „Dynamika internetu a zachowania językowe" opublikowanego w książce „Relacje w cyberprzestrzeni”. Współtworzył słownik nazw miejscowych warszawskiej dzielnicy Wawer. Próbował sił z wierszami, ale w przyszłości wolałby napisać powieść. Pisanie w sieci zaczął na portalu GameExe.pl w wieku 14 lat. Najpierw recenzował książki, ale na tym nie poprzestał i na różnych portalach internetowych oceniał gry, filmy, seriale czy komiksy. Najbardziej podobają mu się motywy surrealistyczne i gry RPG.

„Myślę, że właśnie powiedziałem tak”. Dzięki 3 słowom Julii Roberts do Richarda Gere'a Pretty Woman odniosło tak olbrzymi sukces

„Myślę, że właśnie powiedziałem tak”. Dzięki 3 słowom Julii Roberts do Richarda Gere'a Pretty Woman odniosło tak olbrzymi sukces

„To był bardzo kiepski pomysł”. Julia Roberts przekreśliła szanse na sequel Notting Hill, bo nie spodobała jej się historia

„To był bardzo kiepski pomysł”. Julia Roberts przekreśliła szanse na sequel Notting Hill, bo nie spodobała jej się historia

„Wszystko zepsułem”. Gdyby nie błąd Josha Brolina, ten klasyczny moment z The Goonies mógłby być jeszcze lepszy

„Wszystko zepsułem”. Gdyby nie błąd Josha Brolina, ten klasyczny moment z The Goonies mógłby być jeszcze lepszy

Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym?

Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym?

„Nie mieści mi się to w głowie”. Aktor portretujący Sheldona nie mógł zapamiętać dziecięcej gry z Teorii wielkiego podrywu

„Nie mieści mi się to w głowie”. Aktor portretujący Sheldona nie mógł zapamiętać dziecięcej gry z Teorii wielkiego podrywu