Maya Hawke ma mieszane uczucia odnośnie dziewczyny Robin w Stranger Things 5

Maya Hawke to córka dwóch gorących nazwisk Hollywood — Umy Thurman oraz Ethana Hawke’a. Dziewczyna poszła w ślady rodziców i postawiła na aktorstwo, udziela się również jako modelka oraz piosenkarka. Na ekranie zadebiutowała w 2017 roku w serialowej adaptacji Małych kobietek. Największą popularność zyskała jednak dzięki angażowi w produkcji Netfliksa — Stranger Things.

Powiązane:Wiedźmin załapał się na listę 10 najchętniej oglądanych seriali 2023 roku. Na szczycie Star Wars

Charakterystyczna kreacja Hawke jako Robin Buckley szybko zyskała sympatię fanów, którzy skrupulatnie śledzili jej losy w trzecim oraz czwartym sezonie dzieła braci Duffer. Jej bohaterka odznaczała się ciętym dowcipem oraz dość specyficzną przyjaźnią z Steve'em Harringtonem (Joe Keery). Czwarty sezon przedstawił również historię miłosną tej postaci. Robin skrycie podkochiwała się w szkolnej koleżance, Vickie, aby w finałowym odcinku obie dziewczyny zbliżyły się, pomagając wspólnie mieszkańcom poszkodowanym przez działania Vecny.

Nie potwierdzono, czy piąty sezon przyniesie oficjalny związek Robin i Vickie, choć część fanów z pewnością na niego liczy. Co jednak o tym wątku myśli sama odtwórczyni roli? Hawke w wywiadzie dla Yahoo! Entertainment wyznała, że ma mieszane uczucia co do wątku miłosnego jej bohaterki, szczególnie ze względu na to, że mógłby się on odbić na wspólnym czasie antenowym Robin i Steve’a.

Aby przekonać się, jak rozwinie się historia Robin, widzowie będą zmuszeni dłużej poczekać, ponieważ produkcja piątego sezonu opóźniona jest ze względu na trwający strajk scenarzystów. W czasie oczekiwania można przypomnieć sobie poprzednie sezony serialu Stranger Things, które dostępne są na platformie Netflix.

Czytaj więcej:Stranger Things 4 jest naprawdę ogromne; poznajcie długość odcinków

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!