Kos - recenzja. Szlachta obrzydzona, Kościuszko ozłocony. Ten polski western wymiata

Kos to film, jakiego polskiej kinematografii zdecydowanie brakowało. Zamiast kolejnej, patetycznej do przesady opowieści dostaliśmy western umiejscowiony w Polsce, stylistycznie bliski dziełom Quentina Tarantino.

nasze opinie
Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski 12 stycznia 2024
3
Źrodło fot. Kos, reż. Paweł Maślona, Aurum Film, 2023
i

Motywy szlacheckie odżyły na przełomie 2023 i 2024 roku. Najpierw za sprawą serialu 1670, który okazał się satyrą na współczesną Polskę, a teraz poprzez Kosa – film o Tadeuszu Kościuszce (Jacek Braciak) oraz kilku innych postaciach stykających się ze sobą na bardzo dzikich i tkwiących pod zaborami ziemiach. Takiej produkcji w naszej kinematografii jeszcze nie mieliśmy – jest to rozrywka dla fanów Quentina Tarantino i luźniejszego podejścia do historii. Patosu już wystarczy, czas na brutalną jazdę, napięcie, zohydzenie szlachty i niezłą dawkę czarnego humoru.

Na dzikim wschodzie

Teoretycznie do gatunku western można zaliczyć Prawo i pięść – trochę podstarzały już film, bo z 1964 roku, rozgrywający się na Ziemiach Odzyskach krótko po II wojnie światowej. Pamiętam go ze specyficznego poobozowego piętna, jakie odciśnięte zostało na klimacie, oraz z kompletnie niewidocznych scen akcji (kręconych przy złym świetle) i fantastycznej ballady Nim wstanie świt. Klasykę zawsze warto znać, ale jeśli macie mało czasu, to przynajmniej przesłuchajcie wspomniany utwór.

Kos w jeszcze większym stopniu przypomina westernowe produkcje. Cóż z tego, że geograficznie akcja dzieje się na wschodzie Europy, skoro otoczenie i motywy kojarzą się z warunkami panującymi w Stanach Zjednoczonych. Mamy Kościuszkę, który odgrywa rolę niebezpiecznego jeźdźca, w pełni opanowanego i wychodzącego cało z najgorszej kabały. Do tego z wiecznie umęczoną miną, tak wspaniale podsumowującą stan polskiego społeczeństwa – bo co biedny Tadeusz może poradzić na to, że Polacy najwyraźniej swoich wojen nie chcą wygrywać. Wolą skupić się na własnym zysku i wzajemnych tarciach.

Bohaterowi towarzyszy Domingo (Jason Mitchell), który jest bardzo istotnym elementem układanki Pawła Maślony (reżyseria) i Michała A. Zielińskiego (scenariusz). To bowiem jedyna czarnoskóra tutaj postać, w dodatku z dystansem i sarkazmem podchodząca do polskich spraw. Uwierzcie mi, chcecie zobaczyć, jak gość w wulgarnych słowach – oczywiście po angielsku – każe szlachcie sp…adać. Od razu konwencja luzuje i czujemy się, jakby za kamerę i fabułę odpowiadał Quentin Tarantino, lubiący bawić się swoimi postaciami. Daleko temu do poważnego, historycznego podejścia, ale szczerze powiedziawszy – wolę taką wyrazistą rozrywkę, wprowadzającą do naszej kinematografii sporo potrzebnej świeżości. Starczy gadki o honorze, martyrologii i patriotyzmie. Wreszcie do multipleksów trafia coś, przy czym człowiek wyśmienicie się bawi.

Kos, reż. Paweł Maślona, Aurum Film, 2023 - Kos - recenzja. Szlachta obrzydzona, Kościuszko ozłocony. Ten polski western wymiata - wiadomość - 2024-01-12
Kos, reż. Paweł Maślona, Aurum Film, 2023

Na pohybel szlachcie

Kosa ogląda się wprost kozacko, mimo że gdzieniegdzie to smacznie przygotowane spaghetti wydaje się kierować w rejony dziwne i smakowo niewykorzystane. Sceny związane z pochodzeniem Ignacego Sikory (Bartosz Bielenia) przybierają kształt upiornego snu, horroru albo co najmniej onirycznego, niejednoznacznego dzieła. Dla całości taki sposób prezentacji nie wydaje się mieć większego znaczenia – czy chodzi zatem tylko o szpan?

Akcja zostaje rozstrzelona między kilka postaci o rozmaitych, sprzecznych celach. Skrzyżowanie ich dróg prowadzi do sytuacji podobnej jak w Nienawistnej ósemce czy Bękartach wojny, czyli siedzimy na beczce prochu, ktoś podpala lont, a my tylko czekamy, aż wszystko głośno huknie. Napięcie przyjemnie wzrasta, zaś o zaangażowanie w fabułę nietrudno, bo na ekranie dochodzi do mocno bulwersujących wydarzeń. Z udziałem naszej wcale nie tak szlachetnej szlachty.

Cieszy mnie, że po adaptacjach prozy Sienkiewiczowskiej na wierzch w popkulturze wypływa coraz więcej paskudztwa, do którego przyczyniła się najważniejsza pod wieloma względami klasa społeczna na ziemiach polskich. Oni dokonują barbarzyńskich czynów, zajmują się błazenadą i liczą każdy grosz. Sytuacja zostaje tu przyrównana do niewolnictwa czarnoskórych – i bardzo słusznie! Nie ma co ukrywać – chłop nie dysponował żadną wolnością, a pańszczyzna to tylko gładsza nazwa na traktowanie drugiego człowieka jak rzeczy, która musi do kogoś należeć. W Kosie są sceny i motywy, które burzą krew w żyłach – upodlanie ludzi, zabawa czyimś życiem, nawet gwałt.

Czy gadają, czy strzelają – rozrywki dostarczają

Chwilami oglądamy grę w chowanego, niesioną przez riposty, trafione w punkt żarty czy wymyślne kłamstwa. Tutaj każdy z aktorów zasługuje na słowa pochwały – czy to Robert Więckiewicz, z rosyjskim akcentem odgrywający pewnego siebie i dumnego rotmistrza Dunina, który spluwa na Polskę z wysokości, czy Piotr Pacek, ukazujący fantazyjną pychę właściwą dla jego postaci. A kiedy w ruch idzie broń biała oraz (zdaje się, że częściej – bo to przecież western) palna, intensywność akcji i krwawe rozstrzygnięcia wynagradzają nam czas oczekiwania.

Uwielbiam tego Kościuszkę. Uwielbiam ten film. Kos to nasz polski western, który niszczy pomnik szlachty, staje za słabszymi i dostarcza rozrywki, od której raduje się dusza – nareszcie uwolniona z oków smętnego dramatyzmu i niedorzecznego patosu. Dumając nad sytuacją Polski, nadal można opowiedzieć ciekawą historię o jednostkach, wyciągnąć odniesienia do zachodu, postawić na emocje i dać zaskakująco dużo satysfakcji. Bo choć przegrywamy, to jako widzowie, oglądając Kosa i dosięgającą złych ludzi karmę, w zasadzie tylko wygrywamy. Nie kończymy jak obmyślający powstanie Tadeusz.

NASZA OCENA: 9/10

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski

Studiował dziennikarstwo, filologię polską i psychologię realizowane na UKSW, UW i SWPS. Tam napisał m.in. pracę dyplomową poświęconą współczesnej roli czarno-białego kina. W GRYOnline.pl pracuje od sierpnia 2021 roku. Pisze artykuły oraz recenzje gier, filmów i seriali, a od lipca 2023 roku zajmuje stanowisko specjalisty ds. kreowania treści w dziale Paid Products. Jest autorem artykułu naukowego „Dynamika internetu a zachowania językowe" opublikowanego w książce „Relacje w cyberprzestrzeni”. Współtworzył słownik nazw miejscowych warszawskiej dzielnicy Wawer. Próbował sił z wierszami, ale w przyszłości wolałby napisać powieść. Pisanie w sieci zaczął na portalu GameExe.pl w wieku 14 lat. Najpierw recenzował książki, ale na tym nie poprzestał i na różnych portalach internetowych oceniał gry, filmy, seriale czy komiksy. Najbardziej podobają mu się motywy surrealistyczne i gry RPG.

City Hunter od Netflixa zbiera pozytywne oceny, ale recenzenci zwracają uwagę na przestarzały humor tej ekranizacji mangi

City Hunter od Netflixa zbiera pozytywne oceny, ale recenzenci zwracają uwagę na przestarzały humor tej ekranizacji mangi

Tylko nie ty - gdzie obejrzeć komedię romantyczną z Sydney Sweeney i Glenem Powellem?

Tylko nie ty - gdzie obejrzeć komedię romantyczną z Sydney Sweeney i Glenem Powellem?

Reniferek to nowy hit Netflixa. Thriller psychologiczny o stalkerce ma 100% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes i opowiada wstrząsającą historię

Reniferek to nowy hit Netflixa. Thriller psychologiczny o stalkerce ma 100% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes i opowiada wstrząsającą historię

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Najlepsze komedie 2024, nasze top 10

Miodowe lata powrócą? Artur Barciś jest na tak, ale musi zostać spełniony jeden warunek

Miodowe lata powrócą? Artur Barciś jest na tak, ale musi zostać spełniony jeden warunek