Kino feministyczne, które każdy chciałby oglądać

Od kilku lat jesteśmy świadkami przyspieszającej ewolucji, by nie rzec rewolucji, dotyczącej proporcji płciowych w filmach i serialach. Dostarcza to niezwykłych wrażeń osobom śledzącym facebookowe kupoburze... Oraz kinomanom.

nasze opinie
Marek Jura 22 czerwca 2022
8

Dyskusja, która toczy się dziś w internecie, nie dotyczy już samej zasadności obecności w kinie nurtu feministycznego. Zresztą „feministyczny” zaczęło oznaczać tyle samo, co „równościowy”, a więc będzie takowym każdy film, do którego nie zatrudniono aktorów jedynie ze względu na płeć. Spór trwa o to, jak takie kino powinno wyglądać. Uwzględniając racjonalne argumenty wszystkich grup, próbujemy wskazać przynajmniej kilka elementów kina feministycznego, które każdy chciałby oglądać (no dobra, PRAWIE każdy).

Takie, w którym wbrew woli twórców protagonistka staje się tą „złą”

Kino feministyczne, które każdy chciałby oglądać - ilustracja #1
  1. Gdzie zrobiono to dobrze: O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu
  2. Rok: 2014
  3. Reżyseria: Ana Lily Amirpour
  4. Scenariusz: Ana Lily Amirpour
  5. Gdzie obejrzeć: CDA Premium, Rakuten, VOD.pl
  6. Istotny problem: Czasami zmiana charakteru bohaterki to zamierzony zabieg ubarwiający scenariusz i prowadzący do niebanalnych rozstrzygnięć. Ocena, czy zachowanie protagonistki z założenia miało być inne niż to, co widzieliśmy wcześniej, czy tylko „tak wyszło”, jest niełatwa. Ale cóż, niekiedy po prostu to widać...

Najbardziej chyba w Wonder Woman 1984. Ten film to żywa antyreklama feminizmu. I już pal licho słabości techniczne i zawaloną po całości konstrukcję scenariusza, najgorsza jest w tym wszystkim sama bohaterka. To oczywiście nie wina Gal Gadot, która ze słabo napisanej roli wycisnęła tyle, ile mogła. Wonder Woman jednak przez kilkadziesiąt lat nie może zapomnieć o facecie, którego znała... cóż... całkiem krótko. Wydaje się przy tym wręcz uzależniona od pomocy gościa niedysponującego żadnymi supermocami.

Mało to feministyczne, ale dobra, przecież chodzi w tym wszystkim również o wolność wyboru. Niech będzie. Nie da się jednak już kompletnie wytłumaczyć, dlaczego nieskazitelna bohaterka kradnie ciało przypadkowemu człowiekowi, by odzyskać ukochanego, a potem jeszcze uprawia z nim seks. Najgorszą postacią wydaje się w tym filmie sama Wonder Woman, a podejrzewam, że nie taki był zamysł Patty Jenkins.

Zupełnie inaczej do tematu podeszła Ana Lily Amirpour. Protagonistka O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu najpierw jest antybohaterką. Czyli walczy ze złymi ludźmi, nie przebierając przy tym w środkach (a to wciąż eufemizm). Dopiero potem zaczyna zastanawiać się nad zmianą. Jest w tym wszystkim przystojny facet, jest romans i dużo horroru (a nawet elementy kina superbohaterskiego). A w trakcie seansu ma się poczucie, że to, jak postrzegamy działania owej heroiny, zostało świetnie zaplanowane przez Anę Lily Amirpour. Można tylko mieć nadzieję, że ta dziewczyna również w Hollywood pokaże, na co ją stać.

Robione nie tylko przez mężczyzn

Kino feministyczne, które każdy chciałby oglądać - ilustracja #2
  1. Gdzie zrobiono to dobrze: Czarna Wdowa
  2. Rok: 2021
  3. Reżyseria: Cate Shortland
  4. Scenariusz: Eric Pearson
  5. Gdzie obejrzeć: CANAL+, Chili, Disney+, iTunes Store, Loomi, Player.pl, Rakuten, VOD.pl
  6. Istotny problem: Czasami trudno jednoznacznie stwierdzić, czy o zatrudnieniu faktycznie decydowały kompetencje. A nawet i one po długim okresie utrudnionego startu w branży mogą nie oddawać rzeczywistego stanu rzeczy.

W końcu lat dziewięćdziesiątych topowe filmy były nieraz robione przez ekipę, w której kobiety stanowiły mniej niż 10%. Z obsadą bywało (sic!) jeszcze gorzej – to zresztą temat na osobną dyskusję. Oczywiście sytuacja, w której udałoby się uzyskać 50% na 50% jest tyleż trudna, co zwyczajnie mniej istotna. Liczy się sam fakt otrzymywania etatów czy zleceń przez osoby kompetentne, niezależnie od płci. Nie ma nic złego w tym, że jakiś film będzie kręcić 20 mężczyzn i ani jedna kobieta, jeżeli przy okazji powstaną też inne, z zachowaniem odwrotnych proporcji. Co więcej, problemem nie jest też incydentalne poszukiwanie do roli bądź pracy reżyserskiej koniecznie mężczyzny czy koniecznie kobiety.

Problem powstaje wówczas, gdy staje się to normą. W idealnym świecie nie powinno mieć znaczenia nic poza kompetencjami, o których już wspomniałem. W naszym, jako że w przeszłości kobiety reżyserki i kobiety scenarzystki miały utrudniony dostęp do kształcenia u boku uznanych twórców kina, ich doświadczenie może wyglądać na tle nieraz mniej uzdolnionych kolegów z branży mniej imponująco. Dlatego każdy przypadek należy traktować indywidualnie. I choć nie o liczby tu chodzi, jeśli statystyki bardziej się wyrównają, może to być sygnał, że problem branżowej dyskryminacji ze względu na płeć stopniowo zanika.

Czarna Wdowa nie ustrzegła się kilku potknięć. Film olśniewa misternie wplecioną w sceny akcji czerwienią – ten kolor zresztą symbolizuje tu tak wiele, że dałoby się napisać o tym osobny artykuł. Ale że niekoniecznie każdy chce czytać o kolorystycznych fetyszach GOL-owych tekściarzy, warto wspomnieć też o porywającej grze aktorskiej głównej piątki (Florence Pugh, Rachel Weisz, David Harbour, Ray Winstone i oczywiście Scarlett Johansson), ciekawych plot twistach, efektownych scenach walki oraz fakcie, że twórcy postanowili przejmować się prawami fizyki tylko wówczas, gdy sobie o tym przypomnieli i akurat pasowało im to do koncepcji. W scenariuszu trafiło się kilka logicznych dziur, ale przynajmniej działa na emocje. Najważniejsze jednak, że jeden z solidniejszych filmów w marvelowym portfolio udało się stworzyć kobieco-męskiemu duetowi.

Niebazujące na stereotypach

Kino feministyczne, które każdy chciałby oglądać - ilustracja #3
  1. Gdzie zrobiono to dobrze: Mad Max: Na drodze gniewu
  2. Rok: 2015
  3. Reżyseria: George Miller
  4. Scenariusz: Nick Lathouris, Brendan McCarthy, George Miller
  5. Gdzie obejrzeć: CANAL+, Chili, HBO MAX, iTunes Store, Rakuten
  6. Istotny problem: Czasami źle zarysowane postacie kobiece w pewnym momencie, mimo zupełnie innych niegdyś celów, zaczynają wpasowywać się w schemat idealnej dziewczyny, żony, matki, babki czy nawet prababki. Zadaniem wyjątkowo karkołomnym jest nieraz stwierdzenie, czy założeniem filmu było przekonanie WSZYSTKICH dziewczynek, by poszły tą samą drogą co bohaterka, czy też tylko NIEKTÓRYCH – tych, które tego właśnie pragną.

Swego czasu wielu zarzucało Sergio Leone, że bazuje na krzywdzących dla płci niemęskiej stereotypach. W pewien sposób widać to w Dawno temu w Ameryce, w opinii piszącego jednym z najlepszych pod względem technicznym filmów w historii. Leone zdaje się usprawiedliwiać tu najgorsze czyny mężczyzn i szkalować znacznie mniejsze występki kobiet. Oczywiście to dzieło na tyle wieloznacznie i niebanalne, że nie da się o nim opowiedzieć w kilku zdaniach.

Lepszym przykładem będą chyba Wilcze dzieci – świetne, poruszające anime, które jednak mimo całego swego uroku dość topornie próbuje widza przekonać, że najwaleczniejsza dziewczynka powinna stać się ułożoną panienką, a potem cichą i cierpliwą żoną. Chłopiec natomiast odwrotnie – z najwrażliwszego beksy po prostu musi wyrosnąć na groźnego i porywczego wilka. Pal diabli, gdyby twórcom udało się to jeszcze przedstawić subtelnie, bardziej zniuansować opowieść, dodać innych bohaterów, niekoniecznie podążających we wskazywanym przez autorów kierunku. Niestety, nic z tego – nie dość, że mamy tu ewolucję postaci stereotypową do bólu, to jeszcze ideologicznie pokazaną tak nachalnie, że aż szkoda popsucia wyśmienitej technicznie animacji i niebanalnej tematyki.

A kto zrobił to dobrze? George Miller i Charlize Theron. W Mad Maxie, mimo całej okrutności, z jaką świat rozprawia się z tymi, którzy ocaleli, równość jest czymś oczywistym. O ile tylko jest się wystarczająco silnym, by przetrwać, płeć nie ma najmniejszego znaczenia. A Charlize Theron jako Furiosa pokazuje, że charyzmą i ekranowym magnetyzmem potrafi przyćmić samego Toma Hardy’ego grającego tytułową rolę. Oby w końcu sequel i spin-off doszły do skutku (choć jeśli wierzyć przeciekom, Charlize Theron zostanie zastąpiona przez Anyę Taylor-Joy) – to zdecydowanie kino najwyższych lotów.

Nieoparte na nienawiści do mężczyzn

Kino feministyczne, które każdy chciałby oglądać - ilustracja #4
  1. Gdzie zrobiono to dobrze: Czarownica
  2. Rok: 2014
  3. Reżyseria: Robert Stromberg
  4. Scenariusz: Linda Woolverton
  5. Gdzie obejrzeć: CANAL+, Chili, Disney+, iTunes Store, Loomi, Player.pl, Rakuten, VOD.pl
  6. Istotny problem: Fakt, że silne kobiety walczą ze złymi mężczyznami, nie jest problemem. W końcu większość z nich musiała się zmierzyć z bad guyami – w rynsztunku bojowym, dresach czy marynarce. Kłopotem jednak staje się przedstawienie WSZYSTKICH mężczyzn jako sprawców zła dotykającego kobiety. I znów – trudno ocenić intencje twórców, oglądając krótki film. Kiedy jest to kameralny dramat, można uznać, że i trójka mężczyzn nie reprezentuje całego społeczeństwa. Tyle że może to robić nawet jeden – wszystko zależy od takich detali jak rola społeczna, a nawet ubiór czy sposób wyrażania emocji. Najczęściej niestety jesteśmy skazani na zgadywanie, czy kwestie wypowiadane przez bohaterkę są sądami tylko postaci, czy również samych twórców.

Nienawiść do wszystkich mężczyzn z zasady jest tak samo zła jak nienawiść do wszystkich kobiet. W przypadku filmu zawsze można powiedzieć, że to konwencja, ale... Scorsesemu zarzucano, że w jego filmach gangsterskich kobiety niemal zawsze były przedstawiane w niekorzystnym świetle. Poniekąd to niestety prawda. Podobny zarzut można by jednak skierować w stronę... Pedra Almodovara, który tworząc świetne skądinąd Volver, wykreował obraz mizoandryczny, przedstawiając niemal wszystkich mężczyzn jako z natury złych.

Komu udało się uniknąć tego błędu? Chociażby twórcom Czarownicy. Robert Stromberg i Linda Woolverton stworzyli ujmującą baśń, z gruntu feministyczną, ale unikającą przy tym seksizmu w którąkolwiek ze stron. I przy okazji pogrywającą z typowymi wizerunkami złoczyńców. Może filmowi brak dramatycznej głębi, ale to wciąż dobry przykład kina łamiącego płciowe stereotypy. Szczególnie w zestawieniu z niedawnych sequelem całość posiada ciekawy garnitur antagonistów SPOILER! – zarówno mężczyzn (król Stefan), jak i kobiet (królowa Ingrith). Choć sama Diabolina jest zdecydowanie silną postacią żeńską, uniwersum to zawiera bohaterów i bohaterki o zupełnie różnych charakterach. SPOILER

Niezwykle ciekawa jest zresztą w przypadku dwóch filmów z serii postać ptasiego towarzysza Diaboliny, niewpisującego się w żaden ze znanych baśniowych schematów. Może Aurora i książę Filip pozostają dość sztampowymi z założenia młodymi kochankami, ale już cała historia zręcznie przełamuje wszelkie stereotypy. Czarownica nie jest tym, co zdaje się zapowiadać początek, wymyka się rozstrzygnięciu zasugerowanemu w trakcie akcji i stawia na sprawdzone rozwiązania, kiedy spodziewamy się jeszcze więcej niespodzianek. Zupełnie abstrahując od rozważań na temat feminizmu w kinie – to po prostu świetny film.

Nieoparte na nienawiści do kobiet

Kino feministyczne, które każdy chciałby oglądać - ilustracja #5
  1. Gdzie zrobiono to dobrze: Kill Bill (obie części)
  2. Lata: 2003–2004
  3. Reżyseria: Quentin Tarantino
  4. Scenariusz: Quentin Tarantino
  5. Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten
  6. Istotny problem: Niejednokrotnie filmy z silnymi bohaterkami za kulisami okazywały się prawdziwym siedliskiem seksizmu. To, co widzimy na ekranie, może więc mylić. Film feministyczny to nie tylko taki, w którym fabuła nie pomija czy nie stawia w tle trzeciego planu kobiet, ale również pozwala im pracować za kulisami - jako reżyserki, scenarzystki, operatorki kamery, dyrektorki artystyczne, itp., itd.

Może się to wydawać dziwne, ale w przeszłości zdarzały się już produkcje, które mimo pozornie wplecionego w fabułę feminizmu, okazywały się przesączone podświadomą nienawiścią do kobiet. Niezwykle trudno oczywiście stwierdzić, czy naprawdę było to zamierzeniem twórców, ale wydaje się, że dobrym przykładem są tu niektóre obrazy z nurtu rape and revenge.

Filmy z tego gatunku niemal zawsze zaczynały się gwałtem i morderstwem na młodej kobiecie. Druga zbrodnia okazywała się jednak nie do końca dobrze popełniona, bo dziewczyna przeżywała. Po dłuższym lub krótszym czasie leczenia ran na duszy i ciele rozpoczynała wendetę. Brzmi feministyczne? I w wielu przypadkach tak właśnie było. W niektórych jednak pozorną bohaterkę przedstawiano jako pustą, niesprawiedliwą, okrutną, a mężczyzn jako ofiary systemu. Cała akcja była zaś pretekstem, by pokazać protagonistkę roznegliżowaną i wykorzystywaną seksualnie.

Na szczęście takie filmy kręci się obecnie w obrębie nie tak wielkiej niszy. Na wykorzystanie nieco podobnego motywu, ale o zdecydowanie innym wydźwięku zdecydował się Quentin Tarantino. Kill Bill skupia się jednak na bohaterce jako podmiocie, a nie przedmiocie, zaś przy okazji świetnej żonglerki świadomym kiczem i akcją opowiada też sporo o tym, co dzieje się w głowie skazanej na śmierć kobiety. Trudno Umie Thurman nie kibicować, a kiedy dopełnia ostatecznej zemsty, czujemy ulgę. Również dlatego, że Tarantino nie zepsuł tego świetnego przykładu nieco już starszego, ale wciąż aktualnego kina feministycznego.

Z dobrze napisanym scenariuszem

Kino feministyczne, które każdy chciałby oglądać - ilustracja #6
  1. Gdzie zrobiono to dobrze: Zwierzogród
  2. Rok: 2016
  3. Reżyseria: Byron Howard i Rich Moore
  4. Scenariusz: Jared Bush i Phil Johnston
  5. Gdzie obejrzeć: Chili, Disney+, iTunes Store, Loomi, Rakuten, VOD.pl
  6. Istotny problem: Nawet najlepsze przesłanie potrafi skutecznie zniweczyć źle napisany scenariusz. Tyle że owo złe napisanie niemal zawsze może zostać uznane za subiektywną interpretację...

Źle napisany scenariusz w kinie mocno feministycznym to gotowy argument w rękach przeciwników idei równouprawnienia. „No i film świetnie pokazuje, że kobiety kręcić nie potrafią” albo „feministyczny wysryw, którego nie da się oglądać” – to komentarze, które po prostu muszą pojawić się pod nieco gorszymi (ale też zwyczajnie niezrozumianymi) produkcjami tego typu. Dlatego tak ważne jest, by twórcy szczególną wagę w produkcji takiego kina przywiązywali do scenariusza. Jeżeli będzie dobry, najwięksi przeciwnicy idei równouprawnienia spojrzą na sprawę z większą uwagę. Oczywiście powinni i bez tego, ale niestety wciąż nie żyjemy w idealnym świecie.

Zwierzogród to rewelacyjna animacja. Ma w sobie wszystko, co niezbędne – wartką akcję, wyraziste postacie, naprawdę efektowne plot twisty i niemal całkowity brak dziur logicznych. Suspens jest zaś doskonale równoważony napięciem, a humoru zaserwowano tyle, by widz mógł się rozluźnić, ale jednocześnie nie stracić poczucia, że to jednak opowieść zupełnie na serio. A że przy okazji historia młodej idealistki to kawał porządnego kina feministycznego? Cóż, widać da się stworzyć animację idealną.

Urocza króliczka już na początku wygłasza w ramach szkolnego przedstawienia monolog o potrzebie (a raczej o fakcie jej społecznej akceptacji) rezygnacji z atawistycznych instynktów. Potem jednak okazuje się, że życie boleśnie weryfikuje te ideały. Wciąż pełna, nomen omen, nadziei Hopps zapisuje się do akademii policyjnej i zdobywa wymarzoną pracę, w której partnerują jej nieomal sami wielcy mężczyźni. To jednocześnie świetny kryminał, kopalnia popkulturowych odniesień, mądra bajka dla dzieci i opowieść feministyczna. Bo poza wątkiem gatunkowej tolerancji bardzo istotna jest tu płeć bohaterki, zestawiana często z „małością” i „delikatnością”. Ostatecznie w gronie tych złych znalazły się również postacie kobiece, więc to także opowieść o tym, że kobiety mogą wszystko. A czy owo wszystko oznacza dążenie do urzeczywistnienia własnych ideałów kosztem zachcianek czy też realizacji własnych zachcianek kosztem spełnienia się ideałów, to już zupełnie inna sprawa...

Ostatnie słowo

Chyba wszyscy chcemy oglądać kino feministyczne, które niczym nie różni się od dobrych produkcji zupełnie innego rodzaju. To mają być po prostu solidne filmy, wzbogacone o tematykę feminizmu ubraną w odpowiednią estetykę. Zresztą rzecz rozbija się tak naprawdę o definicję. Gdyby uznać, że kino feministyczne to takie, przy produkcji którego nikt nie jest dyskryminowany ze względu na płeć, większość z nas wolałaby takie kino od nakręconego tak samo, ale w mniej etyczny sposób. Jeszcze prościej – bardzo prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości każda dobra produkcja będzie również w ten sposób feministyczna. Tak jak od wielu już lat niemal każdy dobry film ma ścieżkę dźwiękową.

Etyczność realiów przed-, po- i po prostu producenckich zweryfikują widzowie. A o tym, że ci zdają się być coraz bardziej wyczuleni na problemy społeczne, niech świadczy burza powstała po wypowiedzi Liu Yifei o działaniach policji w Hongkongu. Do tego doszło jeszcze kręcenie zdjęć w prowincjach tworzących XXI-wieczne obozy koncentracyjne. Nie wdając się w szczegóły – bojkot Mulan postawił Disneya w bardzo niezręcznej sytuacji. A przecież to też był film feministyczny. Tyle że wątpliwości etyczne dotyczące innych aspektów jego tworzenia wystarczyły, by międzynarodowa publiczność zareagowała w jedyny skuteczny sposób – nie idąc do kin. A przynajmniej robiąc to rzadziej. Wracając jednak do głównego przedmiotu dyskusji – niedyskryminowanie z uwagi na płeć aktorek, scenarzystek, reżyserek, operatorek, kompozytorek i producentek to nie dodatek ani moda, tylko konieczność.

Oczywiście nie można też zapominać o przypadkach dyskryminacji w drugą stronę, które – choć statystycznie znacznie rzadsze – również w kinie występują. Ale to już temat na kolejny artykuł. Póki co piszcie w komentarzach, jakie kino feministyczne najchętniej oglądacie!

OD AUTORA

Choć kobietą nie jestem, kolejny już raz piszę dla Was o kinie feministycznym (a przynajmniej o obecności w nim superheroin). Nie jest to dla mnie zadanie łatwe – zapewne artykuł okazałby się bardziej wiarygodny, gdyby został popełniony przez osobę płci żeńskiej. Mimo to starałem się wsłuchać (i wczytać) w temat, jak mi się wydaje, dość kompleksowo, by nie rzucać tylko clickbaitowymi frazesami. A jeżeli popełniłem jakieś błędy rzeczowe – śmiało o nich piszcie! Prośbę tę kieruję szczególnie do naszych czytelniczek.

Marek Jura

Marek Jura

W 2016 ukończył filologię na UAM-ie. Od tamtej pory recenzuje dla GRYOnline.pl prozę, poezję, filmy, seriale oraz gry wideo. Pierwsze kroki w branży dziennikarskiej stawiał zaś jako newsman w lokalnym brukowcu. Prowadził własną firmę – projektował, składał, testował i sprzedawał planszówki. Opublikował kilka opowiadań, a także przygotowuje swój debiutancki tom wierszy. Trenuje sporty walki. Feminista, weganin, fan ananasa na pizzy, kociarz, nie lubi Bethesdy i Amazona, lubi Lovecrafta, Agentów TARCZY, P:T, Beksińskiego, Hollow Knigt, performance, sztukę abstrakcyjną, mody do gier i pierogi.

Biedne istoty trafiły na Disney Plus. Od dziś obejrzysz w streamingu nagrodzone 4 Oscarami dzieło sci-fi z Emmą Stone i Markiem Ruffalo

Biedne istoty trafiły na Disney Plus. Od dziś obejrzysz w streamingu nagrodzone 4 Oscarami dzieło sci-fi z Emmą Stone i Markiem Ruffalo

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Problem trzech ciał - recenzja. Serial Netflixa to niezła adaptacja trudnego do przełożenia SF

Wyjaśniamy, co z mocami Storm w X-Men '97

Wyjaśniamy, co z mocami Storm w X-Men '97

Showrunner X-Men ’97 zwolniony tuż przed premierą serialu animowanego na Disney Plus

Showrunner X-Men ’97 zwolniony tuż przed premierą serialu animowanego na Disney Plus

Kiedy X-Men ’97 trafi na Disney Plus? Daty premier odcinków serialu animowanego Marvela

Kiedy X-Men ’97 trafi na Disney Plus? Daty premier odcinków serialu animowanego Marvela