filmomaniak.pl NEWSROOM Czarne komedie, które bardziej niepokoją, niż śmieszą Czarne komedie, które bardziej niepokoją, niż śmieszą Jednych bawi slapstick, drugich dekapitacja – wisielczy humor w kinie to wspaniała atrakcja. Przedstawiamy czarne komedie, po których nie będziecie spać spokojnie. nasze opinieRemigiusz Różański 2 lutego 2024 2 Źrodło fot. Nie patrz w górę, reż. Adam McKay, Netflix, 2021 / Zabawa w pochowanego, reż. Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett, Searchlight Pictures, 2019i Rokrocznie kina bombardowane są filmami komediowymi, sprawiającymi wrażenie zrobionych na rympał. Prym wiodą w tym romcomy, których scenarzyści prześcigają się w wymyślaniu nudnych żartów. Twórcy czarnych komedii zdają sobie sprawę, że nie ma nic gorszego od mdłego kawału. Odtrutkę na waniliowe gagi znajdują w wisielczym humorze, który kpi ze spraw poważnych i objętych tabu, aby igrać z przyzwyczajeniami widzów i zmuszać ich do opuszczenia strefy komfortu. Powiązane:Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku Czarne komedie potrafią rozweselić, lecz istnieją wśród nich tytuły, przy których śmiech szybko cichnie, a rozbawienie zmienia się w przerażenie. W poszukiwaniu niepozbawionych humoru, ale i niepokojących produkcji przyjrzeliśmy się i filmom żywej akcji, i animowanym, i mainstreamowym, i niezależnym, i hollywoodzkim, i światowym. Poniżej przedstawiamy dziesięć czarnych komedii, które bardziej wywołują dyskomfort, niż bawią. Nie patrz w góręNie patrz w górę, reż. Adam McKay, Netflix, 2021 Oryginalny tytuł: Don’t Look Up Reżyseria: Adam McKay Rok produkcji: 2021 Adam McKay jest ulubieńcem miłośników filmowego postmodernizmu. Reżyser ten, znany niegdyś ze zwariowanych komedii z Willem Ferellem, od kilku lat tworzy kino zaangażowane, obalające amerykańskie mity i obnażające obłudę socjety. W Nie patrz w górę laureat Oscara bierze się za bary z kinem katastroficznym i przedstawia wizję, w której Ziemia znalazła się na kursie kolizyjnym z gigantyczną kometą. Niestety, nikt nie traktuje tego zagrożenia poważnie, a osoby, które mogłyby zaradzić tragedii, postanawiają na niej zarobić. Film McKaya to memiczny manifest, w którym smoliście czarny humor łączy się z gorzką satyrą na krótkowzroczność elit i antynaukowość internetowych pieniaczy. Koniec świata, na jaki zasłużyliśmy. Zabawa w pochowanegoZabawa w pochowanego, reż. Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett, Searchlight Pictures, 2019 Oryginalny tytuł: Ready or Not Reżyseria: Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett Rok produkcji: 2019 Wyobraźcie sobie zabawę w chowanego, w której stawką jest nie tyle radocha, co przeżycie. Właśnie w taką okrutną grę uwikłana zostaje kreowana przez Samarę Weaving Grace, bohaterka Zabawy w pochowanego (tak powinno się tłumaczyć tytuły!). Film Matta Bettinelliego-Olpina oraz Tylera Gilletta jest przewrotną komedią, w której gore idzie w parze z wisielczym humorem. Filmowcy smagają biczem satyry oportunistów, skłonnych dla bogactwa zrobić wszystko – nawet zawrzeć pakt z diabłem. Uosabiający chciwość i głupotę Le Domasowie (przy nich Royowie to wymoczki) są źródłem krwawych gagów, żeniących slapstick i groteskę. O ile Zabawa w pochowanego zapewnia furę rozrywki, o tyle jej wydźwięk okazuje się wyjątkowo ponury i niepokojący. Wszak zdaniem twórców walka klas może zakończyć się wyłącznie w jeden sposób – jatką. Uciekaj!Uciekaj!, reż. Jordan Peele, Universal Pictures, 2017 Oryginalny tytuł: Get Out Reżyseria: Jordan Peele Rok produkcji: 2017 Zanim Jordan Peele zainteresował się horrorem, tworzył wraz z Keeganem-Michaelem Keyem skecze. Doświadczenie to wykorzystał, reżyserując Uciekaj! – ironiczny dreszczowiec, ilustrujący panujące w USA napięcia rasowe. W pełnometrażowym debiucie Peele’a nic nie jest takie, jakie się wydaje. Niepozorna wizyta czarnoskórego Chrisa (Daniel Kaluuya) u rodziców jego białej dziewczyny okazuje się zbrodniczym podstępem, z kolei liberalna rodzina Armitage’ów pod płaszczykiem życzliwości skrywa rasistowskie motywacje. Uciekaj! jest ciętą satyrą na fasadową postępowość, uwypuklającą absurdy życia czarnoskórych w Stanach Zjednoczonych. Trudno w trakcie seansu dreszczowca Peele’a nie parsknąć śmiechem. Rozbawienie mija jednak w mgnieniu oka, gdy dopuścimy do świadomości poruszane przez twórcę problemy. Trzy billboardy za Ebbing, MissouriTrzy billboardy za Ebbing, Missouri, reż. Martin McDonagh, Searchlight Pictures, 2017 Oryginalny tytuł: Three Billboards Outside Ebbing, Missouri Reżyseria: Martin McDonagh Rok produkcji: 2017 Martin McDonagh prawdopodobnie potrafiłby wymamrotać oscarowy scenariusz przez sen. Pal licho Aarona Sorkina – to właśnie autor 7 psychopatów jest królem błyskotliwych dialogów. Brytyjczyk ceni sobie humor, lecz zabawne puenty służą mu wyłącznie do rozrzedzania depresyjnego nastroju. Nie inaczej jest w przypadku Trzech billboardów za Ebbing, Missouri. W opowieści o pogrążonej w żałobie Mildred komedia objawia się niemal na każdym kroku, jednak nie przesłania ona goryczy. Rzucony tu i ówdzie żarcik jest wyłącznie wentylem bezpieczeństwa, pozwalającym bohaterom radzić sobie z emocjonalnym bagażem. Oscarowy film McDonagha okazuje się tyleż nieobliczalną czarną komedią, co i ponurą tragedią. DomDom, reż. Emma De Swaef, Marc James Roels, Niki Lindroth von Bahr i Paloma Baeza, Netflix, 2022 Oryginalny tytuł: The House Reżyseria: Emma De Swaef, Marc James Roels, Niki Lindroth von Bahr, Paloma Baeza Rok produkcji: 2022 „Dom to tylko kupa cegieł” – śpiewa Jarvis Cocker w utworze wieńczącym Dom. Ta zwodnicza czarna komedia składa się z trzech nowelek, których rdzeniem jest relacja bohaterów z tytułowym budynkiem. Każda z nich prezentuje zgoła osobne podejście do tematu – tak gatunkowo, jak i fabularnie. O ile pierwsza stanowi rasowy horror gotycki, o tyle druga wpisuje się w ramy sardonicznej miejskiej legendy. Śledzimy w niej losy aspirującego landlorda, próbującego własnymi siłami wyremontować dom i sprzedać go z dużym zyskiem. Na przeszkodzie stoją insekty, które zalęgły się w ścianach i odstraszają potencjalnych nabywców. Początkowo zmagania dewelopera z pustoszami kradnikami bawią, lecz im dalej w las, tym historia staje się poważniejsza, a żart bardziej gorzki. Sugestywna groza oraz osobliwa animacja stop motion sprawiają, że Dom jest jedną z najbardziej niepokojących komedii na tej liście. Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombęDoktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę, reż. Stanley Kubrick, Columbia Pictures, 1964 Oryginalny tytuł: Dr. Strangelove or: How I Learned to Stop Worrying and Love the Bomb Reżyseria: Stanley Kubrick Rok produkcji: 1964 Plansza otwierająca Dr. Strangelove’a informuje, że sytuacja przedstawiona w filmie jest nieprawdopodobna, a postacie pojawiające się na ekranie nie mają swoich odpowiedników w rzeczywistości. Pomimo tych zapewnień nietrudno doszukać się w satyrze Stanleya Kubricka licznych nawiązań do zimnowojennej polityki Stanów Zjednoczonych i ZSRR. O ile lwia część filmowców strach przed nuklearną zagładą przełożyła na język science fiction, o tyle reżyser Lśnienia zdecydował się przedstawić największe zagrożenie nowożytności za pomocą dracznych postaci, przezabawnych one-linerów i slapstickowych gagów. Dr. Strangelove to jedna z najlepszych komedii w historii, a zarazem przestroga przed nierozważnym wykorzystaniem broni jądrowej; film, który równocześnie bawi i mrozi krew w żyłach. ParasiteParasite, reż. Joon-ho Bong, CJ Entertainment, 2019 Oryginalny tytuł: Gisaengchung Reżyseria: Joon-ho Bong Rok produkcji: 2019 Koreańczycy uwielbiają przełamywać powagę rubasznym humorem. Tacy twórcy jak Chan-wook Park (Oldboy), Hong-jin Na (Lament) oraz Joon-ho Bong udowadniają, że dramat najlepiej smakuje doprawiony szczyptą sowizdrzalstwa. Najgłośniejsza koreańska produkcja ostatnich lat, czyli Parasite, doskonale się w tę tradycję wpisuje. Historia ubogiej rodziny Kimów, która ucieka się do fortelu, by wkupić się w łaski nowobogackich Parków, okraszona została czarnym humorem, uderzającym w nierówności ekonomiczne i idiotyzmy merytokracji. Joon-ho Bong konsekwentnie podsyca napięcie, aby w nieobliczalnym finale doprowadzić do jego szokującego rozładowania. Wówczas wybrzmiewa defetystyczne przesłanie filmu – awans społeczny to mrzonka. Birdman Birdman, reż. Alejandro Gonzalez Inarritu, Searchlight Pictures, 2014 Oryginalny tytuł: Birdman Reżyseria: Alejandro González Inárritu Rok produkcji: 2014 Znając biogram Michaela Keatona, można by przypuszczać, że Birdman to jego quasi-biografia. Echa życiorysu aktora pobrzmiewają w opowieści o Rigganie Thomsonie, niegdysiejszym gwiazdorze kina superbohaterskiego, szukającym szansy na spełnienie artystycznych ambicji na broadwayowskiej scenie. Majstersztyk Alejandro Gonzáleza Inárritu jest bolesną czarną komedią, która częściej niż do tradycji komizmu odwołuje się do historii tragedii. Przekomarzania antypatycznych bohaterów, szpilki wbijane w przemysł rozrywkowy oraz obfitujące w cięty żart dialogi potrafią wywołać uśmiech, lecz w tym wypadku jest on wyjątkowo efemeryczny. Wszak w trakcie seansu uwagę widza zajmuje przede wszystkim upadek małostkowego Thomsona, dla którego marzenia o sztuce kończą się katastrofą. Bękarty wojnyBękarty wojny, reż. Quentin Tarantino, The Weinstein Company, Universal Pictures, 2009 Oryginalny tytuł: Inglourious Basterds Reżyseria: Quentin Tarantino Rok produkcji: 2009 Przełamujący tabu, niepoprawny humor jest cechą wyróżniającą twórczość Quentina Tarantino. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie zachichotał przy scenie czyszczenia tapicerki z krwi w Pulp Fiction. W filmach wychowanka VHS-ów płaszczyzny dramatu i transgresywnej czarnej komedii nieustannie się przenikają. Najlepszym tego przykładem są Bękarty wojny, w których Tarantino igra z faktami, aby opowiedzieć pulpową historię żydowskiej bojówki, działającej podczas II wojny światowej na terenach okupowanej Francji. Poczynania Alda Raine’a i jego żądnej zemsty świty bogate są w rozbrajające gagi, ale finalnie to ponura wojenna rzeczywistość i towarzyszący jej nonsensowny rozlew krwi wysuwają się na pierwszy plan. Humor Bękartów wojny powoduje nie tyle gromki śmiech, co nerwowy chichot. To już jest koniecTo już jest koniec, reż. Edgar Wright, Focus Features, Universal Pictures, 2013 Oryginalny tytuł: The World’s End Reżyseria: Edgar Wright Rok produkcji: 2013 Buddy movies, czyli kino kumpelskie, zawsze cieszyło się dużą popularnością. W latach 80. filmy o niespodziewanych przyjaciołach pojawiały się jak grzyby po deszczu – np. Zabójcza broń, 48 godzin czy Samochody, pociągi i samoloty. To już jest koniec Edgara Wrighta mieści się w ramach gatunku, lecz na tle poprzedników stanowi film osobny. Kanwą fabuły jest próba ukończenia maratonu po barach, który od dwudziesty lat ciągnie się za piątką kumpli. Na drodze do osiągnięcia celu stają kosmici, w najmniej odpowiednim momencie postanawiający dokonać inwazji. Apokalipsa według Wrighta naszpikowana jest czarnym humorem, jednak to wątek „wiecznego chłopca” Gary’ego Kinga przyszpila do ekranu. Desperackie próby reanimowania wspomnień z młodości, napędzane paraliżującym strachem przed przemijaniem, ogląda się z przygnębieniem. To już jest koniec otacza pogoda aura – tylko pogoda jest tu raczej angielska. Czytaj więcej:Najlepsze filmy na Disney Plus 2023, nasze top 21 POWIĄZANE TEMATY: komedie nasze opinie publicystyka filmowa Nie patrz w górę Autor: Remigiusz Różański Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku Małpi biznes - czy będzie 2. sezon serialu Apple TV Plus z Vince’em Vaughnem? Małpi biznes - czy będzie 2. sezon serialu Apple TV Plus z Vince’em Vaughnem? Najbardziej kontrowersyjny film Kevina Smitha po latach niedostępności znów będzie można obejrzeć. Reżyser ma wielkie plany w związku z Dogmą Najbardziej kontrowersyjny film Kevina Smitha po latach niedostępności znów będzie można obejrzeć. Reżyser ma wielkie plany w związku z Dogmą „To najgłupszy film w historii”. Johnny Depp nie ma nic dobrego do powiedzenia o drugim filmie, w którym wystąpił „To najgłupszy film w historii”. Johnny Depp nie ma nic dobrego do powiedzenia o drugim filmie, w którym wystąpił „Uczucia są odwzajemnione”. Gwiazda Community odpowiedziała na krytykę Chevy'ego Chase'a, że serial „nie był dość zabawny” „Uczucia są odwzajemnione”. Gwiazda Community odpowiedziała na krytykę Chevy'ego Chase'a, że serial „nie był dość zabawny”