U nas kochają, a na Zachodzie krytykują. Chłopi to piękny film, ale beznadziejny towar eksportowy

Chłopi stali się polskim hitem 2023 roku, a polscy widzowie ukochali ten ambiwalentny obraz wsi. Ale czy ten film w ogóle ma szansę obronić się przed zachodnią publiką?

nasze opinie
Jan Tracz 25 stycznia 2024
5
Źrodło fot. Chłopi, 2023, reż. DK i Hugh Welchman, Next Film
i

Wielka wrzawa w polskim Internecie – nasi rodzimi Chłopi nie otrzymali żadnej (!!!) nominacji do Oscarów. Film, który pobija rekordy oglądalności w Polsce, został kompletnie zlekceważony po drugiej stronie Atlantyku. Mogła być nominacja za najlepszą animację, muzykę i film nieanglojęzyczny, ale się tak nie stało. Miał być sukces, a w sumie to wyszło jak zwykle. Czy to zaskoczenie? Śmiem twierdzić, że nie bardzo, choć wiele osób zarzekało się, że to idealny towar eksportowy dla polskiego kina. Jak udowodni jednak ten tekst, nie każdy musi dać się uwieść magicznie zrealizowanym Chłopom.

Po części to wina kulturowych różnic, po części nieudolnego scenariusza, a po części paru decyzji artystycznych. My kochamy fabuły i klimaty, które już znamy (parafrazując pewien kultowy cytat z Rejsu), podczas gdy reszta świata ma to kompletnie gdzieś. I trudno im się dziwić – tragikomiczna sielanka ze wsi Reymonta bliska jest naszym sercom, bowiem bazuje na tożsamej nam kulturze, dramatycznych motywach i estetyce, która wpłynęła na wiele pokoleń Polaków. Ale dla innych będzie to jedynie pseudonostalgiczna podróż w głąb ezoterycznego, a zarazem i nieznanego świata, który w żadnym wypadku ich nie dotyczy.

To film, ale dlaczego nie serial?

Tuż przed obejrzeniem najnowszej ekranizacji Chłopów postanowiłem (wreszcie!) zapoznać się z dziełem Reymonta. I choć było to wyzwanie – głównie związane z archaicznym językiem – to nawet po tylu latach książka praktycznie w ogóle się nie zestarzała. Kompleksowa fabuła utkana z różnorodnych niuansów robiła ogromne wrażenie, ale wraz z oglądaniem filmu zacząłem rozumieć, jak wiele z Reymonta wycięto. Teoretycznie ekranizacja obdziera książkę z ukazania sprawczej, kolektywnej i wręcz władczej siły mieszkańców wsi, ale to są detale, o których mogą mówić już najwięksi pasjonaci noblisty.

Co więcej, według polskich krytyków najnowsi Chłopi to także Reymont feministyczny, odczytany kompletnie na nowo. A przecież książka ma w sobie tyle niewykorzystanego materiału, który mógłby pogłębić ten kierunek interpretacji (choćby więź, jaka rodzi się między Hanką a Jagusią). Te wątki w filmie w ogóle nie wybrzmiewają, bowiem są zupełnie poucinane. Całość zdaje się bardzo płytka nawet dla kogoś, kto przecież zna literacki pierwowzór. To co tu mówić o osobie, która o Chłopach nigdy wcześniej nie słyszała i nie zna kontekstu?

Aby zrozumieć niechęć zachodnich krytyków wobec Chłopów, należy na wstępie postawić się w sytuacji nieświadomego niczego widza; takiego, który – przykładowo – nigdy nie miał żadnego kontaktu z polską kulturą. Chłopi sami w sobie nie są produkcją straconej szansy, ale można odnieść wrażenie, że czegoś tam po prostu brakuje; że dialogi dotyczą wydarzeń, które często nie są nam przybliżone lub nawet i ukazywane. Postawiono na film kinowy. Dlaczego nie na serial? Tylko dłuższy format pozwoliłby fabule w pełni rozwinąć skrzydła i ukazać Reymontowski geniusz. A tak to wychodzi pędzący do przodu miszmasz, w którym chwilami trudno się połapać.

Próbuję jedynie wyobrazić sobie taki seans z perspektywy zachodniego widza. Nie dość, że na ekranie wprowadzonych zostaje wiele postaci, to jeszcze trudno połapać się, kto dokładnie jest kim. Do tego film nie tłumaczy wiejskiej hierarchii czy specyfiki tamtych czasów. I powstaje nam z tego piękny, ale chwilami męczący eksperyment. Chłopów wciąż odbiera się jak interaktywną wizytę w muzeum, coś w rodzaju swoistego hołdu dla tamtych realiów, ale w żadnym wypadku fabuła tego filmu nie niesie.

Malowane kadry nie wystarczą

Chłopi, 2023, reż. DK i Hugh Welchman, Next Film - U nas kochają, a na Zachodzie krytykują. Chłopi to piękny film, ale beznadziejny towar eksportowy - wiadomość - 2024-01-25
Chłopi, 2023, reż. DK i Hugh Welchman, Next Film

Nic dziwnego, że Zachód tego nie czuje, bo to całkiem niezgrabne streszczenie literackiego pierwowzoru. Najnowszych Chłopów ogląda się jak coś w rodzaju wizualizacji ogólnego opisu zdarzeń z książki Reymonta. To trochę jak ze Szpiegiem na podstawie kultowej powieści Johna le Carré. Niby odległe tematycznie porównanie, bo książki te leżą na dwóch gatunkowych biegunach, ale oba filmy łączy naprawdę wiele. Jak się okazuje, bazują na skondensowanej treści literackiej i oferują nam coś w rodzaju nieco pobieżnej adaptacji najważniejszych wydarzeń fabularnych.

Na ekranie pojawiają się postaci, ale nie są one do końca nakreślone. Wydarzenia mają taki sam przebieg jak w pierwowzorze, ale podąża za nami poczucie, że dostajemy niepełny obraz opowieści. Przypomina to format teledyskowy, który nie bardzo się broni – wydarzenia na ekranie łączą się mniej lub bardziej, a my zostajemy z przekonaniem, że pewnie w książce jest to lepiej rozwinięte; że jest to film na podstawie literatury, więc raczej nie powinniśmy zbyt wiele wymagać. W końcu i tak wiemy, co tu jest grane – przecież mieliśmy to na lekcjach historii.

Natomiast zachodni widz przy tak abstrakcyjnym temacie potrzebuje mieć podane wszystko na tacy – treść powinna być klarowna, czasem i łopatologiczna, bez żadnych niedopowiedzeń czy braku przybliżenia miejsca i czasu akcji. W jaki sposób zachodni krytycy (przy okazji widzowie i akademie filmowe) mogą zrozumieć tematykę filmu, jeśli nie mają żadnego zahaczenia kulturowego, a Chłopi w żadnym stopniu nie kontekstualizują praktycznie żadnego z motywów przewodnich? Peter Bradshaw z The Guardian i Jessica Kiang z Variety w swoich negatywnych recenzjach zarzucali filmowi mizoginistyczne wątki w całym scenariuszu lub konserwatywny wydźwięk finału, a przecież szanse, że wiedzą coś o Polsce pod zaborami, o malarstwie Chełmońskiego i historycznych odniesieniach (i że w ogóle czytali Chłopów) są praktycznie równe zeru.

Teoretycznie łatwo można zarzucić im ignorancję lub brak konkretnego researchu, ale tak naprawdę trudno ich winić za to, że tę – chwilami patchworkową fabułę – odczytują w tak skrajny i zupełnie odmienny sposób niż my. W jaki sposób mają zrozumieć intencje Jagny, jeśli te są tylko pobieżnie nakreślone? Nikt z nich nie czytał charakterystyk na Bryku, więc z obrazu wyciągną tyle, ile będą w stanie. To także nie jest wina hermetycznego i opartego na przeszłości punktu wyjściowego – ten jest bardzo atrakcyjny, należało go jedynie dokładniej nakreślić, zrobić to w bardziej przystępny sposób. Albo, jak mówi pewien znany komentator sportowy, to opowieść, którą trzeba było nieco bardziej uplastycznić.

Brak nominacji do Oscarów okazał się jedynie symbolicznym przypieczętowaniem odbioru filmu przez Zachód. Nie wystarczy zrobić filmu dla polskiej widowni, który bazować będzie na dosłownym namalowaniu portretu polskiej wsi i przybliżeniu tamtych czasów. Nie pomogą nawet piękne kolory, wykorzystanie wciąż świeżej fabuły Reymonta, odważna muzyka czy ukazanie chłopskiej sielanki. Nikt nie kupi konwencji folkloru, jeśli najpierw nie dostanie szansy, aby w ogóle go zrozumieć. A nie ma chyba nic gorszego niż film animowany, który cieszy oko, ale który w żaden sposób nie angażuje serca i duszy. Tym samym brak nominacji do Oscara przestaje być w jakikolwiek sposób zaskakujący.

Hit i kicz w jednym?

Chłopi, 2023, reż. DK i Hugh Welchman, Next Film - U nas kochają, a na Zachodzie krytykują. Chłopi to piękny film, ale beznadziejny towar eksportowy - wiadomość - 2024-01-25
Chłopi, 2023, reż. DK i Hugh Welchman, Next Film

Oczywiście nie zmienia to faktu, że zachwyty widzów w całej Polsce także są w pełni zrozumiałe – pomijając fakt, że lwia część naszych rodaków zna literacki pierwowzór, to w całym tym filmie można odnaleźć prawdziwą pasję twórców, wizualne piękno i chęć stworzenia dzieła monumentalnego. Cieszmy się, że w naszym kraju wciąż jest przestrzeń na tak ambitne projekty, ale przy okazji w naszej ekscytacji studźmy swój zapał. W końcu nie samą audiowizualną stroną filmy stoją. Zabrzmi to zapewne nieznośnie, jak zdanie napisane przez naczelnego zrzędę, ale ta antyczna tragedia – utkana w bukoliczno-idylliczne szaty – znacznie lepiej działała w książce. Wierzcie lub nie, ale grubość Chłopów (aż cztery gęste tomy) nie bazują wyłącznie na dłużących się opisach. Tam wszystko ma swoje miejsce i perfekcyjnie łączy się ze sobą.

Na marginesie dodam kilka groszy od siebie. Zastanawiając się nad wydźwiękiem tego tekstu, rozmawiałem z wieloma osobami z różnych krajów (zazwyczaj stricte związanymi z branżą filmową), które miały okazję zobaczyć już Chłopów, choćby podczas London Film Festival. Konsensus był zazwyczaj jeden: audiowizualna forma okazywała się dla nich fantastyczna, choć większość z tych osób zdradzała niemożność zrozumienia, dlaczego na ekranie dzieją się niektóre rzeczy lub co skłania poszczególne postaci do paru radykalnych rozwiązań lub zachowań. „Fabuła w książce jest zapewne bardziej rozwinięta”, mówili, tym samym przywołując ten sam argument – wybaczali niedoróbki, skupiając się stricte na pozytywach. Niemniej nie zapominali o wadach, który utrudniły im czerpanie satysfakcji z całego seansu. W swoich opiniach okazywali się hojni, ale nie zapominajmy, ze zachodni krytycy potrafią być w swoich werdyktach bardzo, ale to bardzo zjadliwi.

I chyba właśnie takie powinno być nasze podejście do tego filmu – częściowo życzliwe, ale w żadnym wypadku nie takie, które pozwala nam przymykać oczy na widoczne wady i niedociągnięcia. Zamiast chwalić wyłącznie formę audiowizualną, warto skupić się na tym, w jaki sposób powinniśmy ekranizować tak obszerne i pełne treści lektury. Zamiast narzekać, że nie ma tu literalnie nic godnego uwagi – tak jak robi to pewien znany krytyk starszej daty – docenić walory estetyczne i tytaniczną pracę, jaką wniesiono w ten imponujący projekt. Tylko ta harmonia pozwoli nam wyciągnąć konkretne i rozwijające wnioski na przyszłość. I zastanowić się, jak nasze malowane kino mogłoby zainteresować zachodnich widzów następnym razem.

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora