Fani Avatara drwią z opóźnienia sequeli. „Na Avatara 5 pójdę z własnymi dziećmi”

Pewien czas po debiucie pierwszej części Avatara w 2009 roku otrzymaliśmy planowane daty premier kolejnych sequeli. Pierwotnie Avatar 2 miał trafić do kin w 2014 roku, jednak był ciągle przekładany. James Cameron potrzebował czasu na dopracowanie fabuły oraz nowych technologii. Kolejne części były zapowiadane kolejno na lata: 2023, 2025 i 2027.

Powiązane:Kim jest ojciec Kiri w Avatarze 2? Jest jedno poprawne i przerażające wyjaśnienie

Ostatecznie druga część sagi o Jake’u Sullym trafiła do kin 16 grudnia 2022 roku, a teraz ogłoszono, że kolejne części zobaczymy na wielkich ekranach z opóźnieniem. Nowe daty premier Avatara 3, 4 i 5 zaplanowano na na 2025, 2029 i 2031 rok (via Variety). Fani na Twitterze zaczęli zastanawiać się, w jakim wieku będą, gdy saga dobiegnie końca.

Po sukcesie pierwszej części Avatara, na kolejną musieliśmy czekać aż 13 lat. Jednym z powodów była konieczność opracowania nowej techniki filmowania i techniki VFX (efektów wizualnych). Mimo że Avatar 3 ma już łatwiejszą drogę do przebycia na drodze technologicznej, to stworzenie oprawy wizualnej na poziomie nieodbiegającym od poprzednich części jest czasochłonne. Producent Jon Landau zapewnia jednak, że ciężko pracują nad kolejną odsłoną:

Opóźnienie kolejnych filmów nie powinno być zaskakujące, szczególnie, że prace nad trzecią częścią sagi jeszcze się nie skończyły, a nad czwartą i piątą jeszcze nie wystartowały. Informacja o opóźnieniach zdecydowanie dotknęła fanów, ale jest nadzieja, że za wydłużonym czasem produkcji, pójdzie wysoka jakość i kontynuacje utrzymają poziom pierwszych dwóch części.

Avatar i Avatar: Istota wody są dostępne na Disney+.

Czytaj więcej:„Będę miała 53 lata, gdy wyjdzie ostatni film”. Zoe Saldana żartuje z opóźnienia Avatara 5

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!