„Aktorstwo otacza mit, który próbuję odczarować”. Z Vanessą Aleksander rozmawiamy o polskim The Office

Zapraszamy do rozmowy z Vanessą Aleksander: aktorka opowiedziała nam o najnowszym sezonie serialu The Office PL, który od paru tygodni emitowany jest na Canal+.

nasze opinie
Jan Tracz 28 listopada 2023
2
Źrodło fot. The Office PL, 2021–2023, Canal+
i

Vanessa Aleksander to jedna z najbardziej utalentowanych aktorek swojego pokolenia. Znana m.in. z filmu Sala samobójców. Hejter i serialu Wojenne dziewczyny Aleksander pnie się w górę i inspiruje swoją konsekwentną, ciężką pracą. Dlatego z okazji premiery trzeciego sezonu The Office PL z Vanessą porozmawialiśmy o powrocie na plan, zmianach, które wprowadziła do swojej postaci, Patrycji, a także o tym, w jaki sposób usprawniono serialowy humor. Do tego zahaczyliśmy o jej amerykańskie plany i pracę aktora w XXI wieku.

Jan Tracz: Niedawno na ekrany wszedł trzeci sezon polskiego Biura. Cieszyłaś się z powrotu na plan?

Vanessa Aleksander: Jak najbardziej. Większość z nas nie ma możliwości korzystania z takich narzędzi aktorskich, jak przy okazji realizacji The Office PL. Możemy pozwolić sobie na „wygłupianie się”: na bycie odważnym, na bycie charakterystycznym, na puszczenie wodzy fantazji. Nie wszystko zostaje zatwierdzone w końcowym montażu, ale są takie momenty, kiedy pozwalamy sobie na wiele. Czujemy się bardzo bezpiecznie na planie polskiego Biura i dzięki temu komfortowi przekraczamy własne granice, nie czując się przy tym niezręcznie. Już przy drugiej serii zaczęliśmy znacznie lepiej odnajdywać się w tym gatunku. Później ta nasza pewność jeszcze rosła, dlatego mam wrażenie, że każdy kolejny sezon jest po prostu lepszy od poprzedniego. Dobrze jest robić coś, przy czym można zaśmiać się również i prywatnie. Realnie ten projekt wnosi pozytywne wibracje do życia.

Ujmująca konkluzja.

Wydaje mi się, że jestem na takim etapie swojego postpandemicznego życia, w którym więcej radości czerpię z takich nieoczywistych projektów. Nie mam potrzeby wywlekania swoich demonów na rzecz bardziej dramatycznych produkcji. Jestem wdzięczna, że mogę spotęgować swoje endorfiny, pracując przy czymś tak wyjątkowym, jak nasze rodzime The Office.

Podobno bardzo dobrze dogadujecie się jako aktorski kolektyw. Czy na tym etapie jesteście już jedną wielką rodziną?

Zdecydowanie tak! Cieszymy się z naszych spotkań i wspólnego wchodzenia w ten świat absurdu, który, niezależnie od warunków, bawi nas do łez (śmiech). Jestem przekonana, że nasza prywatna dobra energia jakoś przechodzi przez ekran. Na planie czujemy się swobodnie, więc to rodzinne porównanie nie jest wcale takie odległe od prawdy.

„Aktorstwo otacza mit, który próbuję odczarować”. Z Vanessą Aleksander rozmawiamy o polskim The Office - ilustracja #1
The Office PL, 2021–2023, Canal+

Czy w tym sezonie starałaś się wprowadzić nowe aktorskie narzędzia do roli Patrycji?

Mimowolnie musiałam zaimplementować pewne zmiany do swojej roli. W życiu Patrycji pojawia się pewien zewnętrzny czynnik, który mocno wpływa na jej zachowanie i sam odbiór otaczającej jej rzeczywistości. Wiedząc o tym, że jej percepcja będzie się różnić, miałam pewne obawy. To ekspresyjna postać, więc miałam obawy, co może się wydarzyć, gdy podkręcimy jej charakterystyczność jeszcze bardziej. Zaufałam naszemu reżyserowi, Maćkowi Bochniakowi. Za każdym razem, gdy miałam nowy pomysł, przychodziłam do niego, by to przedyskutować. Zwracaliśmy uwagę na chronologię wydarzeń z udziałem Patrycji i musieliśmy pamiętać o tym, że jej temperament ma się intensyfikować z odcinka na odcinek.

Wkraczamy w rejony zdradzające pewien wątek fabularny. W jaki sposób przygotowywałaś się do zagrania tego „stanu”?

[SPOILER] W naszym serialu Patrycja sięga po narkotyki. Tylko w ten sposób potrafi radzić sobie ze stresem i swoją samotnością. Sama jestem dużą przeciwniczką używek. Nie biorę narkotyków i bardzo rzadko piję alkohol, można więc powiedzieć, że prowadzę zdrowy tryb życia. Z tego powodu to wyzwanie aktorskie było dla mnie poniekąd przerażające. Mogłam czerpać jedynie ze swoich własnych obserwacji, a nie doświadczeń! Pomagały mi rozmowy ze znajomymi, a także chodzenie do różnego rodzaju miejsc, w których mogłam obserwować osoby w podobnej sytuacji do tej, w której aktualnie znalazła się Patrycja.

Wiązało się to z jakimś ciężarem emocjonalnym?

W przypadku tego projektu? Nie bardzo. Oddzielam rolę Patrycji od swojej własnej fizyczności, to pozwala mi zachować dystans, który w tym zawodzie jest tak bardzo potrzebny. Traktowaliśmy to jako nawias, cały kompleksowy problem ubieraliśmy w serialową komiksowość, przez co aż tak ze mną nie rezonował. U Janka Komasy, w Hejterze, było zupełnie inaczej, bowiem przy podobnej tematyce miało to całkowicie inny wymiar i ciężar. Tutaj skupiłam się na charakterystyczności Patrycji i próbie przedstawienia tego, że jej codzienne zachowanie odbiega od normy zaproponowanej w poprzednich sezonach. Skupiłam się na jej specyficznym sposobie mowy, podkręciłam gestykulację, dodaliśmy parę gestów sugerujących, że coś zażywa. Wydaje mi się, że w kontekście bycia pod wpływem nie ma czegoś takiego jak „za dużo”. Miałam styczność z rożnymi osobami w tym stanie i wiem, że te potrafią być jeszcze bardziej charakterystyczne, czasem nawet komiksowe.

„Aktorstwo otacza mit, który próbuję odczarować”. Z Vanessą Aleksander rozmawiamy o polskim The Office - ilustracja #2
The Office PL, 2021–2023, Canal+

Patrycję definiuje parę elementów: bawisz się swoją twarzą, pokazujesz niezadowoloną, rozgoryczoną minę, a na deser dostajemy inwazyjny śmiech.

Właśnie tak! Sam śmiech był wynikiem improwizacji w drugim sezonie. Uznaliśmy wtedy, że jest na tyle głupi i wręcz absurdalny, że musi zostać na resztę odcinków. Tak się do niego przyzwyczaiłam, że w okresie zdjęciowym prywatnie zdarzało mi się śmiać w ten sam sposób. Rzadko kiedy mam takie sytuacje, ale one udowadniają, jak bardzo role potrafią wpływać na aktorów nawet po zakończeniu zdjęć.

Ten śmiech staje się dwupłaszczyznowy, dostaje w tym sezonie pewnej głębi. Dla Patrycji pełni on funkcję defensywną, pozwala reagować na trudne sytuacje, na brak empatii ze strony najbliższej rodziny. Nie przypominam sobie takiego mroku w amerykańskiej wersji Biura.

Bardzo się cieszę, że scenarzyści dają nam możliwość pokazywania tych postaci nie tylko jako przerysowanych obiektów do obśmiania, ale i po prostu normalnych, złożonych ludzi. Zarówno widzowie, jak i my, aktorzy, jesteśmy w stanie zidentyfikować się z tymi bohaterami i z nimi empatyzować. Potrzeba atencji, która pojawia się u Michała (Piotr Polak) i Patrycji, nie wynika z ich złego charakteru, ale z faktu, że są to osoby głęboko zranione już na etapie dzieciństwa. Widać to choćby w odcinku wigilijnym, kiedy możemy zobaczyć ich przeraźliwą samotność. Oboje są niezauważani, odrzuceni, niedoceniani, wiecznie gdzieś na marginesie… To są rzeczy potęgujące ich ekspresywne cechy, które jedynie na pierwszy rzut oka zdają się zabawne.

To podobno twój ulubiony rodzaj komedii. Często wspominasz o tym, że doskonale się w nim odnajdujesz. Próbujesz sugerować twórcom jakieś usprawnienia scenariuszowe?

Wiele osób błędnie zakłada, że najlepsze momenty w Biurze są przede wszystkim wynikiem improwizacji. Nie jest to prawdą! 90% w każdym z tych formatów to są sceny, które są umiejętnie rozpisane w scenariuszu. My sami podczas pierwszego sezonu serialu trzymaliśmy się słowo w słowo przygotowanych wcześniej tekstów. Dopiero ostatnio zaczęliśmy bawić się tym formatem. Znamy bohaterów lepiej, więc czasem wychodzimy do naszych scenarzystów z własnymi pomysłami. Niemniej ja sama najbardziej komfortowo czuję się wtedy, kiedy kwestie mam już na samym wstępie rozpisane. Tylko wtedy potrafię na tym rzeźbić i wprowadzać drobne modyfikacje.

Ten mit wynika z faktu, że Steve Carrell wiele improwizował podczas kręcenia amerykańskiego Biura.

Ale nie w pierwszych sezonach! Często o tym zapominamy; Carrell musiał poczuć i zrozumieć konwencję, aby pozwolić sobie na stopniowe wczuwanie się w swoją postać.

Podobno granie tego typu komedii jest dla Ciebie najbardziej wymagające. Dlaczego?

Prawda leży gdzieś pośrodku; nie wiem, czy „wymagające” to adekwatne słowo w tym kontekście. Jeżeli chodzi o koszty emocjonalne, to dramaty zawsze są dla mnie o wiele bardziej obciążające. Nie zmienia to faktu, że granie komedii jest o wiele trudniejsze warsztatowo. Tutaj jest to kwestia odpowiedniego rytmu, bardzo dużego skupienia na partnerze czy po prostu bycia w ciągłym dialogu z innymi aktorami. W dramacie często nie trzeba być tak responsywnym wobec innych, wtedy często bardziej skupiamy się na swoim własnym przebiegu Nie do końca jestem fanką takiej metody, bo zawsze uważałam, że praca nad rolą powinna być zależna od rozmowy z pozostałymi aktorami, reżyserem i resztą ekipy. W dobrej komedii nie można się skupić wyłącznie na sobie.

„Aktorstwo otacza mit, który próbuję odczarować”. Z Vanessą Aleksander rozmawiamy o polskim The Office - ilustracja #3
Dziewczyna i kosmonauta, 2023, wielu twórców, Netflix

Na czym w dzisiejszych czasach polega rozwój w tej branży? Pomijam pracę na planie z reżyserem i aktorami. Chodzi mi raczej o wkład własny.

Aktualnie mam przestój między projektami, więc codziennie próbuję to w jakiś sposób wykorzystać. Staram się chodzić na zajęcia, które być może będą w stanie mi pomóc w przyszłości. Uczęszczam na zajęcia wokalne, tańczę, ruszam się, wiele godzin spędzam na pracy nad akcentem amerykańskim; to są rzeczy, w które sama inwestuję. Przy okazji tego tematu po raz kolejny spróbuję zburzyć pewien mit aktorstwa. Sama często powtarzam, że w tym zawodzie naprawdę niewiele od nas zależy.

To znaczy?

Jako aktorzy jesteśmy bardzo zależni od czyjejś woli i czyjegoś wyobrażenia na nasz temat. Ja mogę wykonywać te wszystkie czynności, dawać z siebie sto procent, moja koleżanka z roku o podobnym talencie może robić dokładnie to samo, ale któregoś dnia przyjdzie producent na casting, zobaczy nas dwie i wybierze trzecią dziewczynę. Dlaczego? Bo akurat ta mu się bardziej podoba i intuicyjnie czuje, że jest to jedyny słuszny wybór. Wierzę, że trzeba jak najbardziej pracować na swój sukces, wierzyć w siebie i wkładać w ten zawód maksymalny wysiłek, a nie tylko siedzieć i czekać, że wydarzy się jakiś cud. Ale to także często nie wystarcza: dopóki nie dostanie się od kogoś szansy lub dopóki ktoś nie będzie chciał nam zaufać, to jako aktorzy jesteśmy bezradni.

Jesteście uzależnieni od innych ludzi.

Oczywiście. Aktorów jest mnóstwo, zdolnych aktorów także jest bardzo wielu, więc gdy na rynku polskim pojawia się, powiedzmy, około pięćdziesięciu filmów rocznie, to to wciąż jest za mało. Co roku ze szkół aktorskich i teatralnych wychodzi kilkaset osób, w większości jesteśmy dla siebie konkurencją. Tutaj nie ma możliwości, aby każdy z nas zdołał się pokazać. Do tego dzisiejsze produkcje są szybko realizowane (i na tak nierównym poziomie), że nawet jeśli ktoś ma talent i się dobrze zaprezentował, to nie determinuje to jeszcze jego pozycji w tej branży. Sama miałam ogromne szczęście, że dostałam propozycję roli już na pierwszym roku studiów – w trakcie castingu do serialu Wojenne dziewczyny producent zobaczył mnie na korytarzu i zaproponował, abym przygotowała się do innej roli, niż planowałam. Później dostałam propozycję zagrania właśnie tej bohaterki. Realnie szansa jedna na milion: dlaczego ja, a nie ktoś inny?

Próbujesz też swoich sił w Stanach Zjednoczonych, znalazłaś tam nawet agencję.

Ogromną rolę odegrała tutaj nominacja na festiwalu Tribeca w Nowym Jorku, właśnie za rolę w Hejterze. Gdyby nie ona i fakt, że zostałam tam wyróżniona przez jury, to pewnie byłoby o wiele trudniej. Wtedy otrzymałam propozycję bardzo dużego castingu. Hollywood paradoksalnie nie jest takie wielkie, więc po paru spotkaniach szef działu talentów w agencji zdecydował, że chcą mnie reprezentować. Można powiedzieć, że jest to szczęście, ale mam też świadomość, że wkładam w to wszystko masę pracy i jestem w tym wszystkim uczciwa. To konsekwencja tego, co robię.

„Aktorstwo otacza mit, który próbuję odczarować”. Z Vanessą Aleksander rozmawiamy o polskim The Office - ilustracja #4
Sala samobójców. Hejter, 2020, reż. Jan Komasa, Kino Świat

Czy bariera językowa jest tam wielkim wyzwaniem? Nie mówię o podstawowej komunikacji, a właśnie o szlifowaniu akcentu lub uprzedzeniu wobec „nieczystej" angielszczyzny?

To bardzo istotny element, o którym rzadko się u nas mówi. Przygotowuję się do ról w produkcjach, w których bohaterki są zazwyczaj Amerykankami, więc ten akcent ma ogromne znaczenie. Trzeba wiele włożyć w to, aby brzmiało to odpowiednio! Często jestem sfrustrowana, bo nagranie jednego castingu w Polsce zajmuje mi godzinę, a tego do Stanów – około sześciu godzin. Wystarczy tam jedno słowo, które obsunie się w akcencie, i trzeba nagrywać całą kilkuminutową scenę od początku. Aktualnie traktuję to warsztatowo: nie zakładam, że po drugiej stronie jest Oscar, choć ten oczywiście mi się marzy (śmiech). Staram się wkładać w to całe serce i mam nadzieję, że będzie to miało swoje owoce, ale muszę podchodzić do tego realistycznie.

Liczysz na czwarty sezon Biura? Wiesz już może, czy zostały zamówione kolejne odcinki?

Nic nie wiem, ale bardzo liczę na kontynuację: nie wystarcza mi to, ile było Patrycji w tym sezonie, chciałabym więcej! Dzięki temu serialowi mam stałe poczucie rozwoju, więc marzę o tym, że Patrycji uda się wrócić do siedleckiej przestrzeni w czwartym sezonie.

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

„Jest wściekły”. Jason Alexander „groził odejściem” z Seinfelda po tym, jak został pominięty w odcinku 3. sezonu

„Jest wściekły”. Jason Alexander „groził odejściem” z Seinfelda po tym, jak został pominięty w odcinku 3. sezonu

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Myślę, że właśnie powiedziałem tak”. Dzięki 3 słowom Julii Roberts do Richarda Gere'a Pretty Woman odniosło tak olbrzymi sukces

„Myślę, że właśnie powiedziałem tak”. Dzięki 3 słowom Julii Roberts do Richarda Gere'a Pretty Woman odniosło tak olbrzymi sukces

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Wiedziałam, że mnie nie chce”. Michelle Pfeiffer walcząc o rolę w Człowieku z blizną doprowadziła do krwawienia Ala Pacino, który nie chciał jej w filmie

„Wiedziałam, że mnie nie chce”. Michelle Pfeiffer walcząc o rolę w Człowieku z blizną doprowadziła do krwawienia Ala Pacino, który nie chciał jej w filmie