24 godziny wciskają w fotel, bo opowiadają o kryzysie, który może dotknąć każdego

Problem eksmisji w Hiszpanii jest na porządku dziennym od wielu lat, ale rząd nie kwapi się, by doprowadzić do jakiejkolwiek zmiany. 24 godziny również nie szukają zbawczych rozwiązań, ale w sensowny sposób przybliżają widzowi sytuację pokrzywdzonych.

nasze opinie
Jan Tracz 5 czerwca 2023
5
Źrodło fot. 24 godziny, reż. Juan Diego Botto, Head Gear Films 2022
i

Fabularne dramaty niejako dokumentujące realne zagrożenia rzadko kiedy okazują się udane. Zazwyczaj są stronnicze, przesadzone, bazowane na fałszu, albo w żaden sposób nie angażują. Tu jest jednak inaczej – 24 godziny to społeczna opowieść pełna łez, potu i poczucia, że nadzieja (może?) faktycznie jest matką głupich. Zastanawiamy się nad tym, oczekując, jaki dokładnie finał zaserwuje nam reżyser filmu, Juan Diego Botto.

Penélope Cruz nawet w rozpaczy nie traci swojego wdzięku

24 godziny wciskają w fotel, bo opowiadają o kryzysie, który może dotknąć każdego - ilustracja #1
24 godziny, reż. Juan Diego Botto, 2022, Vértigo Cine

To film, który prawdziwe sytuacje przekłada na filmową narrację. Zaczyna się z poczuciem wiary w tzw. lepsze jutro – Rafael (Luis Tosar), prawnik i główny bohater filmu, pomaga ludziom, którzy narażeni są na eksmisję. Chce dobrze – a choć jego sposoby nie muszą się wszystkim podobać, Rafael doskonale wie, że wszelakie kodeksy, ustawy i podpunkty pełne są bezsensownych zasad lub kruczków prawnych. Rafael musi działać, aby inni mogli przetrwać (czytaj: mogli spać kolejne noce pod własnym dachem).

To nieco sfrustrowany człowiek, chwilami dość nieprzyjemny, ale o dobrym sercu, u którego system wartości leży we właściwym miejscu. To znaczy: prawie. Bo facet postanawia olać potrzeby własnej rodziny na rzecz wykonywanego zawodu – cienka jest tu linia między szczerym dążeniem do celu a pracoholizmem. Nie zmienia to faktu, że kiedy od początku obcujemy z tym gościem, to czujemy, że coś ma szansę się zmienić. Nawet jeśli Rafael nie pomoże każdemu z osobna (w Hiszpanii dochodzi do około stu eksmisji dziennie), to przynajmniej doprowadzi do paru drobnych zmian. Z drugiej strony nie mamy pojęcia, czy zna się na swoim fachu, więc z zainteresowaniem obserwujemy, czy w ogóle uda mu się cokolwiek osiągnąć. Oprócz Rafaela poznajemy jeszcze pewnego robotnika, który nie potrafi rozliczyć się ze swoją przeszłością (ma poczucie, że zawiódł swoją mamę, więc postanawia zerwać z nią kontakt, kiedy ta, dzień w dzień, czeka na jego telefon i wciąż kocha go tą samą matczyną miłością).

Do tego – w tle – śledzimy losy Azuceny (Penélope Cruz), kobiety, której za chwilę nakaz eksmisji ma odebrać nie tylko mieszkanie, ale i szansę na godne życie. Cruz nawet w rozpaczy nie traci swojego aktorskiego wdzięku, więc jej prezencja w filmie ma podwójne znaczenie. Po pierwsze: aktorka doskonale lawiruje między żelazną siłą woli (ciągle szuka jakiegoś źródła dochodu, ciągle walczy o swoje) a całkowitym poddaniem się i utratą jakiejkolwiek nadziei, że jej rodzinie uda się utrzymać ukochane miejsce. Po drugie: Cruz to gwiazda, a więc gdzie ona, tam i widzowie. Oznacza to, że wiele osób pójdzie do kina, by ją zobaczyć, a tym samym zjawisko eksmisji zostanie należycie nagłośnione.

Stresogenna lekcja pokory

24 godziny wciskają w fotel, bo opowiadają o kryzysie, który może dotknąć każdego - ilustracja #2
24 godziny, reż. Juan Diego Botto, 2022, Vértigo Cine

Zobrazowanie realnego problemu to jedno, ale wyciągnięcie sensownych wniosków z seansu to drugie. 24 godziny nie próbują w żaden sposób oceniać ludzi, którzy stoją po jednej lub drugiej stronie barykady, one raczej starają się tłumaczyć widzom, że eksmisje są na porządku dziennym, a tylko mała grupa ludzi w ogóle się tym interesuje. Oznacza to, że klasa uprzywilejowana – pochłonięta (i nic dziwnego) komfortem własnego życia – rzadko kiedy bywa w ogóle świadoma, że takie tragedie odbywają się tuż za rogiem, w mieszkaniu lub domu obok.

Jest to stresogenna lekcja pokory – udowadnia ona, że kryzys ekonomiczny to nie tylko hasło, którym szafują członkowie opozycji, a coraz bardziej namacalne zmartwienie, które – i jest to bardzo prawdopodobne – zacznie dotykać coraz więcej mieszkańców większych miast. Juan Diego Botto to tylko reżyser, nie będzie w stanie pomóc nikomu, nawet swoim postaciom. Eksmisji nie da się powstrzymać ot tak, więc wszelakie organizacje, które walczą o dobry honor pokrzywdzonych, także okażą się bezradne w starciu z policją (ukazuje to jedna z dłuższych sekwencji 24 godzin). Pozostaje nam niemoc i przeświadczenie, że za jakiś czas sami będziemy musieli zacząć działać (np. wyjść na ulice wraz z innymi?), nim będzie za późno.

I zgoda, brzmi to dość radykalnie, nawet reakcyjnie i przesadnie, ale jeśli poczytamy o liczbach związanych z eksmisją choćby w Hiszpanii albo zagłębimy się w dzisiejszą statystykę, to zrozumiemy, że może być tylko gorzej. No i nie oszukujmy się – nawet sam wyreżyserowany przez Botta film przywołuje pewien historyczny cytat, który również rozlicza się z pozytywnymi oczekiwaniami wobec przyszłości. A brzmi on mniej więcej tak: „Żadnych marzeń [Panie i] Panowie, żadnych marzeń”…

Od autora

Dawno nie spotkałem się z filmem, który tak prędko sprowadza widza na ziemię. Choć ośmiogwiazdkowa narracja pozostanie raczej ta sama, bo to wyłącznie film, to obejrzenie 24 godzin w jakiś sposób pozwala docenić to, co aktualnie mamy, nawet jeśli wciąż frustruje nas nasze położenie. Niemniej ten społeczny dramat pozwala w pełni zrozumieć, że mieć dach nad głową i żyć bez niepotrzebnego stresu jawi się jako prawdziwy przywilej. To filmowy wykład, którego trzeba doświadczyć na wielkim ekranie.

NASZA OCENA: 8/10

Jan Tracz

Jan Tracz

Absolwent Film Studies (BA i MA) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, WhyNow, The Upcoming, Ayo News, Interii Film, Przeglądu, Film.org.pl i GRYOnline.pl. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, British Thoughts Magazine, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Alejandro Gonzálezem Ińárritu, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Davidem Thomsonem. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

„Byli wściekli”. Ikoniczna scena z Top Gun niemal doprowadziła do zwolnienia reżysera Tony’ego Scotta

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora