Will Smith przyznał, że posunął się „za daleko” dla nowego filmu, ale tego nie żałuje

Will Smith wraz z filmem Wyzwolenie Antoine’a Fuquy powrócił na ekrany po raz pierwszy od niesławnego incydentu, jakiego dopuścił się na zeszłorocznej gali wręczenia Oscarów. Produkcja Apple TV+ zadebiutowała pod koniec minionego roku, lecz okazała się solidnym rozczarowaniem. Nie wiadomo, czy przyczyną był konflikt gwiazdy z komikiem Chrisem Rockiem, ale film, choć zapowiadał się obiecująco, to ostatecznie nie spotkał się z pozytywnymi opiniami widzów.

Powiązane:Te role zapewniły aktorom majątek, zobacz listę najlepiej płatnych z nich

Widowisko jest oparte na prawdziwej historii mężczyzny znanego jako ubiczowany Peter. Niewolnik z Luizjany, który zdołał uciec, stał się symbolem, a zdjęcie jego pleców pełnych blizn po chłoście było odbierane jako wezwanie do zniesienia niewolnictwa. W tej historycznej kreacji można zobaczyć Willa Smitha, który, jak sam przyznał, posunął się za daleko, starając się jak najmocniej oddać roli.

W odcinku talk-show Peacocka Hart to Heart Smith wyznał prowadzącemu Kevinowi Hartowi, że podczas kręcenia Wyzwolenia poszedł o krok za daleko. Aktor, chcąc realistycznie przedstawić swojego bohatera, próbował odtworzyć ciężar jego życia i poczuć poniżenie. Tym samym doprowadził do wręcz traumatycznej sytuacji.

Smith dodał, że choć sytuacja była naprawdę drastyczna, to nie żałuje i nie zmieniłby swojej decyzji. Wyznał również, że tak bezpośrednie doświadczenie tego poziomu okrucieństwa, na jakie ludzie byli kiedyś wystawiani, dogłębnie nim wstrząsnęło i zbliżyło do Boga.

Film Wyzwolenie z Willem Smithem w roli głównej jest dostępny na Apple TV+.

Czytaj więcej:Will Smith podzielił się nowymi wieściami o I am Legend 2. Fani czekają na sequel już 16 lat

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!