„W ogóle mi to nie przeszkadza”. Steven Spielberg nie przejmuje się widzami, krytykującymi jego film wojenny, który zarobił 482 mln dolarów
Steven Spielberg odpowiedział na krytykę swojego kultowego dzieła. Wyjaśnił, że w ogóle się nią nie przejmuje.

Szeregowiec Ryan to arcydzieło w wykonaniu Stevena Spielberga, które przeszło już do historii kinematografii. Jednakże mimo licznych zachwytów, film i tak musi mierzyć się z pewną krytyką. Wojennej produkcji zarzuca się, że jest zbyt „hollywoodzka”.
Chodzi o to, że filmy z Hollywood bardzo często dramatyzują wydarzenia w sposób, przez który zaczynają odbiegać od realnych – na przykład są rozwlekane albo jest im nadawane znaczenie, którego w rzeczywistości wcale nie miały. Z podobną krytyką mierzył się Spielberg, któremu też wyrzucono to, że zamiast postawić na pełny realizm w Szeregowcu Ryanie, dodał historii dramatyzmu.
Filmowiec skomentował tę kwestię podczas wywiadu dla DGA. Okazuje się, że robił wszystko, aby jego film nie stał się „hollywoodzki”. Chciał realistycznie przedstawić wojnę, w związku z czym podjął się różnego rodzaju przygotowań i walczył ze sobą, by nie ulec hollywoodzkim trendom.
Zawsze chciałem nakręcić film wojenny i miałem szansę nakręcić realistyczny film wojenny, w przeciwieństwie do apokryficznego hollywoodzkiego filmu wojennego. Właściwie to odrzucałem impulsy, by iść w stronę Hollywood.
Mimo to jego dzieło i tak było krytykowane. Do zarzutów dorzucono również to, że Spielberg miał inspirować się innymi hollywoodzkimi produkcjami wojennymi, jak A Walk in the Sun, skąd miał wziąć pomysł przedstawienia różnorodnej kulturowo Ameryki, co także uznano za wpływy Hollywood na reżysera. Spielberg jednak nie przejmuje się zarzutami i po prostu robi swoje.
W ogóle mi to nie przeszkadza, ponieważ nie można obejrzeć tylu filmów o II wojnie światowej, ile ja widziałem, i nie przenieść niektórych z nich na Szeregowca Ryana.
Szykując się do nakręcenia Szeregowca Ryana Spielberg obejrzał wiele filmów wojennych i tym tłumaczy ewentualne podobieństwa do innych produkcji. Nie są więc one podyktowane realizowaniem jakiejś hollywoodzkiej wizji, o co mogli podejrzewać go widzowie.
A o jakości Szeregowca Ryana świadczy to, że zyskał on status kultowego oraz może pochwalić się zarobkami w box offisie na poziomie 482,3 mln dolarów przy budżecie 70 mln dolarów.
Czytaj więcej:Szeregowiec Ryan - ile prawdy jest w historii o czwórce braci i misji ratunkowej
POWIĄZANE TEMATY: ciekawostki filmowe filmy wojenne Steven Spielberg Szeregowiec Ryan

Edyta Jastrzębska
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz kulturoznawstwa. W GRYOnline.pl zaczynała jako jeden z newsmanów w dziale filmowym, obecnie dogląda newsroomu filmowego, gdzie zajmuje się również korektą. Świetnie odnajduje się w tematyce filmowo-serialowej zarówno tej osadzonej w rzeczywistości, jak i w fantastyce. Na bieżąco śledzi branżowe trendy, jednak w wolnym czasie najchętniej sięga po tytuły mniej znane. Z popularnymi zaś ma skomplikowaną relację, przez co do wielu przekonuje się dopiero, gdy szum wokół nich ucichnie. Wieczory uwielbia spędzać nie tylko przy filmach, serialach, książkach oraz grach wideo, ale też przy RPG-ach tekstowych, w których siedzi od kilkunastu lat.

„Cały czas nabijałem się z niej z powodu jej cebulowego oddechu”. Matt Damon i zabawna anegdota, którą opowiada o gwieździe Marvela

Autor Reachera przyznaje, że obsadzenie Toma Cruise'a w filmach było błędem i że nie ma nikogo lepszego od Alana Ritchsona. „Urodził się, żeby go zagrać”

At Attin - czym jest planeta ze Star Wars: Skeleton Crew?

„Jest wściekły”. Jason Alexander „groził odejściem” z Seinfelda po tym, jak został pominięty w odcinku 3. sezonu

„To nie był mój wybór”. Alan Rickman był zmuszony do zagrania tej roli w filmie z 2014 roku