filmomaniak.pl NEWSROOM Szeregowiec Ryan - ile prawdy jest w historii o czwórce braci i misji ratunkowej Szeregowiec Ryan - ile prawdy jest w historii o czwórce braci i misji ratunkowej Szeregowiec Ryan to nie tylko oszałamiająca scena lądowania na plaży Omaha, ale i niezwykła historia żołnierza, który traci na wojnie swoich braci. Ile jest w niej prawdy? Okazuje się, że całkiem sporo. nasze opinieDariusz "DM" Matusiak 5 grudnia 2023 3 Źrodło fot. Szeregowiec Ryan, reż. Steven Spielberg, Amblin Entertainment 1998i Szeregowiec Ryan z 1998 roku w reżyserii Stevena Spielberga uchodzi za jeden z najlepszych filmów wojennych w historii kina. Wychwalali go nie tylko krytycy branżowi czy zwykli widzowie, ale i żołnierze – weterani, którzy naprawdę brali udział w prezentowanych na ekranie wydarzeniach: inwazji aliantów na Normandię w 1944 roku. Spora w tym zasługa poruszającej sceny z pierwszych minut filmu, pokazującej bez żadnej cenzury brutalne piekło wojny podczas szturmu amerykańskich rangerów na plażę Omaha. Powiązane:Najlepsze filmy z Vinem Dieselem, nasz ranking TOP 10 O rozmachu i autentyczności tych ujęć, kunszcie odpowiedzialnego za zdjęcia Janusza Kamińskiego czy wreszcie samej reżyserii Spielberga można by napisać osobny, długi artykuł. Ale co z głównym wątkiem fabularnym filmu Saving Private Ryan – tytułowym ratowaniem zwykłego szeregowca przed wojną w „misji public relations”? Czy też jest równie autentyczny jak szturm na Omahę, oparty na faktach? Cóż, sama misja drużyny kapitana Millera z szukaniem Ryana nigdy nie miała miejsca, ale historia czwórki braci walczących na różnych frontach drugiej wojny światowej jest już jak najbardziej prawdziwa. Film Szeregowiec Ryan zapamiętaliśmy głównie dzięki niesamowitej scenie szturmu na plażę Omaha. Dyrektywa „sole-survivor”Sama dyrektywa nakazująca odesłanie do domu żołnierza, gdy ktoś z jego rodziny zginie na froncie, czyli tzw. „sole-survivor policy”, jest również faktem i weszła w życie w 1942 roku. Bezpośrednim powodem jej ustanowienia była śmierć braci Sullivan. Pięciu braci zaciągnęło się do marynarki wojennej po tym, jak w ataku na Pearl Harbour zginął ich przyjaciel. Postawili warunek, by służyć na tym samym okręcie. Niestety, jednostka ta została trafiona torpedą w bitwie o Guadalcanal i zatonęła. Pięciu braci Sullivan zginęło. Co więcej, na pokładzie było ponad trzydzieści takich rodzinnych grup – choć nie aż tak licznych jak owa piątka. Po tej tragedii Departament Wojny zadecydował o wprowadzeniu dyrektywy „sole-survivor”, by oszczędzić rodzinom tak dotkliwych strat. Przypomnijmy najpierw, o co chodziło w filmie. Pracownica urzędu zawiadamiającego rodziny o zgonach żołnierzy odkrywa trzy wiadomości o trzech poległych braciach, którzy zginęli mniej więcej w tym samym czasie, mimo służby w różnych formacjach. Okazuje się, że na froncie jest jeszcze czwarty brat – James Francis Ryan, który prawdopodobnie wylądował gdzieś w Normandii ze 101 Dywizją Powietrznodesantową i jak wielu innych spadochroniarzy w czasie D-Day zgubił swój oddział, otrzymując status „zaginionego”. Dowództwo armii USA, aby ulżyć choć trochę w rodzinnej tragedii Ryanów, decyduje się natychmiast odnaleźć i odesłać szeregowca do domu. Misja szukania przysłowiowej igły w stogu siana zostaje zlecona drużynie rangerów z kapitanem Millerem na czele. A jak to wyglądało naprawdę? Historia żołnierza, który stracił na wojnie trzech braci, oparta jest na faktach. Prawdziwy szeregowiec RyanPrawdziwy James Francis Ryan nazywał się Frederick „Fritz” Niland i podobnie jak postać grana przez Matta Damona był spadochroniarzem słynnej 101 Dywizji Powietrznodesantowej. Frederick był najmłodszym z czwórki braci. Edward Niland służył w siłach powietrznych i stacjonował na Pacyfiku jako pilot bombowca B-25 Mitchell. Robert Niland należał do równie elitarnej 82 Dywizji Powietrznodesantowej, a kolejny z rodzeństwa – Preston Niland – był żołnierzem 4 Dywizji Piechoty. Bracia (poza Edwardem) przygotowywali się do D-Day na terenie Anglii i w pamiętną noc 6 czerwca 1944 roku wzięli udział w inwazji, każdy w swoim oddziale, nie mając ze sobą kontaktu. Frederick „Fritz” Niland znalazł się w samolocie nad Francją tuż po północy. Gdzieś w innych maszynach lecieli jego bliscy przyjaciele: Warren Muck i Donald Malarkey – doskonale znani z książki i serialu Kompania braci. Fred miał wylądować nieopodal miasta Carentan na zachodzie Normandii, ale jego C-47 został trafiony w powietrzu i spadochroniarze zmuszeni byli wyskoczyć wcześniej, wiele kilometrów przed celem swojego zadania. „Fritz” przeżył lądowanie, ale początkowo był „zaginiony” i walczył poza swoją kompanią H. W noc 6 czerwca skakał na spadochronie również jego brat Robert, a parę godzin później, nad ranem, Preston w łodzi Higginsa zmierzał w kierunku plaży Utah. Najgorsze wieści z możliwychFred po pierwszych walkach w Normandii sam szukał kontaktu ze swoim bratem – Robertem z 82 dywizji. Zależnie od źródła historycznego albo trafił w końcu do jego 505 pułku 82, albo do swojej kompani H i 501 Pułku. W którymś z tych miejsc poinformowano go, że Robert zginął w nocy 6 czerwca, podczas walk o miasteczko Neuville-au-Plain. Zgłosił się na ochotnika do osłaniania odwrotu swojego oddziału i przypłacił to życiem. To nie był koniec złych wieści. Przekazano mu jeszcze, że wcześniej w maju bombowiec Edwarda został zestrzelony nad Birmą, a on uznany za zabitego w akcji. Zrozpaczony Fred otrzymał urlop i pozwolenie udania się na grób brata, który został już pochowany na prowizorycznym cmentarzu niedaleko miejscowości Sainte-Mere-Eglise. W krótkiej podróży towarzyszył mu kapelan 501 pułku – ojciec Francis L. Sampson (niezwykle barwna postać, godna osobnego filmu). Inspekcja grobów nic jednak nie dała, nie mogli bowiem znaleźć mogiły Roberta Nilanda. Pojechali więc na drugi, znajdujący się nieopodal, cmentarz amerykańskich żołnierzy. Tam kapelan odkrył grób z nazwiskiem Niland, ale uznał to za pomyłkę, bo imię na krzyżu się nie zgadzało. Kompletnie załamany Frederick zdołał jedynie wyszeptać, że Preston to jego trzeci brat. Teraz wiadomo już, że przetrwał on pierwszy szturm na Utah i zginął raptem dzień później, podczas ataku na baterię artylerii pod wioską Saint-Marcouf. Kapitan Miller grany przez Toma Hanksa to całkowicie fikcyjna postać. Równie nieprawdopodobny jest jego filmowy wiek – 41 lat. Żołnierze w stopniu kapitana podczas inwazji mieli średnio 26 lat. Ratując szeregowca NilandaW filmie Szeregowiec Ryan widzimy, że to pracownica pisząca telegramy do rodzin zwróciła uwagę przełożonych na śmierć aż trzech braci w tym samym czasie. Natomiast w rzeczywistości to przejęty tą historią ojciec Sampson zaczął działać! Wypełnił i wysłał do Waszyngtonu stosowne dokumenty, podkreślając, że Frederick powinien być natychmiast sprowadzony do domu – do rodziny. Według jednej z wersji tej historii Fred, tak samo jak filmowy Ryan, odmówił powrotu i nie chciał nawet słyszeć o wyjeździe z Normandii. Ponoć upierał się, że towarzysze broni to teraz jedyni bracia, jacy mu pozostali, a jego główną misją stało się pomszczenie członków rodziny. Niland miał unikać powrotu do domu niemal przez całe lato, walcząc we Francji, i dopiero w sierpniu 1944 roku surowym rozkazem zmuszono go do podróży do Anglii i stamtąd do Stanów Zjednoczonych, gdzie do końca wojny służył w żandarmerii wojskowej. Cudownie ocalonyOkazało się, że los braci Niland nie był do końca aż tak tragiczny. Ogromna niespodzianka wydarzyła się w maju 1945 roku, kiedy to powrócił do domu uznany za zmarłego Edward! I miał do opowiedzenia kolejną godną ekranizacji historię. Jego bombowiec rzeczywiście został zestrzelony, ale on sam zdołał wyskoczyć na spadochronie. Przez wiele dni błąkał się po birmańskiej dżungli, aż trafił do japońskiego obozu jenieckiego, w którym spędził czas do końca wojny. Wychudzony, ważąc raptem 40 kilogramów, uciekł po tym, jak japońscy żołnierze zdezerterowali przed nadciągającą armią USA. Na największym amerykańskim cmentarzu w Colleville-sur-Mer w Normandii bracia Robert i Preston leżą już obok siebie. Obaj ocalali bracia nie doczekali nawet rozpoczęcia prac nad filmem Spielberga. Frederick zmarł w 1983 roku, w wieku 63 lat, a Edward rok później, w wieku 71 lat. Na uroczystej premierze filmu były jednak ich rodziny, m.in. syn Fredericka – „Pete” (oficjalnie noszący po wujku imię Preston) i córki Edwarda. Pete wspomina, że ostatnia scena z filmu, gdy podstarzały Ryan oddaje hołd Millerowi na cmentarzu w Normandii, w pewnym sensie również wydarzyła się naprawdę, bo on sam w 1974 roku odbył podróż do Francji i złożył kwiaty na grobach swoich wujów – Roberta i Prestona, którzy teraz leżą już obok siebie. Historia braci Niland pokrótce opisana jest w niesamowitej książce D-Day autorstwa Stephena Ambrose’a – tego samego, który napisał Kompanię braci. Czytaj więcej:Steven Spielberg nakręcił tę sekwencję wojenną z tak dużym realizmem, że trzeba było otworzyć infolinię dla weteranów wojennych POWIĄZANE TEMATY: dramaty (filmy/seriale) filmy wojenne nasze opinie publicystyka filmowa filmy historyczne Szeregowiec Ryan Dariusz "DM" Matusiak Dariusz "DM" Matusiak Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów. Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu „Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora „Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora „Ja z kolei byłem jego klaunem”. James Caan był przerażony na planie Ojca chrzestnego, gdy myślał, że wkurzył Marlona Brando „Ja z kolei byłem jego klaunem”. James Caan był przerażony na planie Ojca chrzestnego, gdy myślał, że wkurzył Marlona Brando 3. sezon Euforii jednak powstanie. Produkcja nowych odcinków hitu HBO z Zendayą i Sydney Sweeney rozpocznie się już za kilka tygodni 3. sezon Euforii jednak powstanie. Produkcja nowych odcinków hitu HBO z Zendayą i Sydney Sweeney rozpocznie się już za kilka tygodni