W 6. odcinku Ahsoki na nowo zdefiniowano Jedi za pomocą tylko jednego słowa

W szóstym odcinku Ahsoki możemy lepiej poznać Baylana Scolla i jego poglądy na sprawy Zakonu Jedi. To jednak nie wszystko. On i jego uczennica zostają wysłani, żeby śledzić Sabine, która poszukuje Ezry Bridgera. W trakcie sprawdzania śladów Shin Hati pyta swojego mistrza, czy znał młodego rycerza Jedi. Baylan stwierdza, że nie, ponieważ Ezra był zbyt młody i opisuje go jako Bokken Jedi, czyli Jedi, który po upadku Zakonu trenował na odludziu.

Powiązane:Najlepiej zapowiadające się seriale 2023 roku

Samo słowo bokken jest zachodnim określeniem na drewniany miecz treningowy wykorzystywany w Japonii. Takiej broni używa się podczas treningów, co może sugerować, że Baylan nie uważa Ezry za pełnoprawnego Jedi. Widocznie dla byłego generała armii klonów trenowanie poza warunkami zapewnianymi przez Zakon Jedi nie jest pełnowartościowe i nie pomoże tak dobrze rozwinąć się przyszłemu wojownikowi.

Pod tym kątem Baylan może mieć rację. W końcu nie wiadomo, na kogo taki padawan trafi. Być może jego nauczycielem stanie się ktoś, kto sam nie miał zbyt dużo doświadczenia lub po prostu nie był wybitnym Rycerzem. Jednak po upadku Zakonu to w ich rękach leżała przyszłość Jedi i starali się, jak mogli, by wyszkolić nowe pokolenie.

Bokken Jedi w obecnym kanonie

Nie da się ukryć, że w tej sytuacji Bokken Jedi byli również Luke i Rey. Oboje jednak mieli szczęście do nauczycieli. Syn Anakina najpierw był trenowany przez Obi-Wana Kenobiego, a potem Yodę. Obaj za czasów Republiki i Wojen Klonów byli bardzo poważanymi osobami oraz doświadczonymi wojownikami. Taka szansa na trening po upadku Zakonu była zdecydowanie niska. Rey zaś pobierała nauki u Luke’a.

Pozostaje kwestia, skąd Baylan wziął takie określenie. Mógł na przestrzeni lat sam je wymyślić, żeby w jakiś sposób określić osoby wciąż starające się podążać ścieżką Jedi, pomimo upadku Zakonu. Z drugiej strony być może tak jeszcze w czasach Republiki Jedi opisywano osoby, które nie chciały trenować w ramach organizacji, skoncentrowanej w świątyni na Coruscant. W takiej sytuacji mielibyśmy do czynienia z arogancją Zakonu Jedi, który traktował z góry osoby spoza systemu, uważając takich Jedi za gorszych.

Takie podejście byłoby jednym z sygnałów, że faktycznie koniec porządku jest blisko. Patrzenie na Jedi spoza Zakonu w pogardliwy sposób nie zachęcałoby do angażowania się w struktury. Gdyby to faktycznie miało miejsce, to być może kwestia traktowania Bokken Jedi była kolejnym powodem, dlaczego hrabia Dooku postanowił opuścić szeregi Zakonu Jedi, a śmierć Qui-Gon Jinna tylko przelała czarę goryczy.

Być może twórcy kolejnych filmów i seriali spróbują rozwinąć wątek Bokken Jedi, a słowa Baylana Scolla nie będą pierwszym i ostatnim razem, kiedy fani usłyszeli nowe określenie. Serial Ahsoka pokazuje nową perspektywę na Zakon Jedi oraz jego działania ze strony, która wcześniej była mocno zaangażowana w sprawy całej organizacji.

Czytaj więcej:Wyjaśniamy, kim jest wielki admirał Thrawn ze Star Wars