Ta gejowska komedia o piratach to jedna z najpiękniejszych opowieści o potrzebie miłości i różnorodności, jakie znam

Reprezentować też trzeba umieć. Z godnością, ale i luzem. Nasza bandera znaczy śmierć to piracki sitcom skąpany w wisielczym humorze, któremu nie brakuje ciepła. A przy okazji robi dla środowisk LGBT więcej niż większość dzieł popkultury.

nasze opinie
Karol Laska 25 października 2023
16
Źrodło fot. Our Flag Means Death, twórca: Taika Waititi, HBO 2022
i

Muszę przyznać, że Nasza bandera znaczy śmierć wzięła mnie w 2022 roku z zaskoczenia. Nie kojarzyłem żadnych trailerów, a tu nagle produkcja wylądowała na głównej stronie HBO Max i reklamowała się główną rolą uwielbianego przeze mnie Taiki Waititiego. No i – przede wszystkim – była to historia o piratach. A ja te wilki morskie i wszystko, co z nimi związane, wręcz ubóstwiam. Od Guybrusha Threepwooda po Jacka Sparrowa, bez wyjątków.

Znajoma mi konwencja morskich opowieści, ubrana w sitcomowe szaty, z odcinka na odcinek sugerowała jednak, że jest czymś więcej niż zwykłą „beką”. To serial ciepły, przyjazny, sławiący różnorodność, wyznający rodzinne wartości, promujący miłość wszelaką. I choć brzmi to być może banalnie, właśnie takiego powiewu świeżości potrzebowaliśmy w kinie reprezentującym środowiska LGBT. Potrzebowaliśmy dokładnie takiego luzu, dokładnie takiej szczerości, nienachalności i oryginalności – bo właśnie dzięki nim uwydatniane są największe ludzkie wartości i cnoty. W świeżo co wydanym drugim sezonie – nawet do potęgi entej.

Dawno temu na nieznanych wodach…

By z góry odeprzeć zarzuty o to wpychanie „propagandy” do pirackiej historii, zaznaczam, że showrunner, David Jenkins, odrobił pracę domową, opierając fabułę Nasza bandera znaczy śmierć na faktach. Luźno, bo luźno, ale jednak. Główny bohater, Stede Bonnet, czyli manieryczny arystokrata, który postanowił odrzucić eleganckie, wystawne życie na rzecz ryzykownego marzenia stania się kapitanem pełnej łotrów i splądrowanych skarbów łajby, faktycznie żył na przełomie XVII i XVIII wieku, choć jego pobudki nie były do końca jasne. Któż jednak czasem nie potrzebuje impulsywnej zmiany w swoim życiu?

Nie muszę też pewnie wspominać, że pirackie załogi nie należały do najbardziej różnorodnych płciowo… I choć popkultura przyzwyczaiła nas do stereotypowego obrazu brodatych brudasów z kikutem i opaską na oku, szukających jakichkolwiek relacji z płcią przeciwną w okolicznych tawernach, to rzeczywistość sugeruje jednak, że mężczyźni w towarzystwie mężczyzn nie bali się wchodzić w relacje nieheteronormatywne.

Ba, homoseksualne związki piratów były czymś na porządku dziennym i zdecydowanie nikogo nie gorszyły. Początkowo co prawda polegały na nieformalnej umowie zakładającej dzielenie się z „partnerem biznesowym” złupionym majątkiem, z czasem jednak tego typu relacje przeradzały się w namiętność i uczucie. Taki to już naturalny stan rzeczy.

Co do Czarnobrodego, drugiego protagonisty serialu, a przy okazji jednego z najczęściej ekranizowanych pirackich mitów postaciowych, to – podobnie jak w serialu – cierpiał on na daddy issues, był niestabilny emocjonalnie, a także (rzekomo) łączyła go ze Stede’em Bonnetem bliższa relacja. Legendą owiana została również charakterystyczna flaga Czarnobrodego z kościotrupami, czaszkami i… czerwonymi serduszkami. Nie ma co prawda potwierdzenia, że rzeczywiście się tak prezentowała, mimo to stała się głównym symbolem Our Flag Means Death.

Prosta historia o miłości

I wiecie, rzecz w tym, że najpewniej nie dowiedziałbym się o wyżej wymienionych kontekstach, gdyby mnie do tego nie zmotywował seans. A to już wartość sama w sobie – poznanie nieznanych wielu ludziom kart historii przemielonej kulturowo w sposób – jak się okazuje – półprawdziwy. Trudno więc nawet powiedzieć, że Nasza bandera znaczy śmierć dekonstruuje pirackie opowieści; ona je w pewnym sensie odczarowuje, nie zapominając o ich istocie.

Tak oto mamy do czynienia z produkcją ociekającą czarnym humorem, pokazującą tortury, brutalne mordy czy kanibalizm w sposób co najmniej groteskowy, ale przy tym wszystkim nie brakuje jej serca. I to nie tylko dlatego, że nie zdążyło jeszcze zostać zjedzone. Serial nie traktuje reprezentacji LGBT powierzchownie. Widać, że twórcom nie zależy jedynie na zaimplementowaniu do scenariusza postaci homoseksualnych czy transpłciowych – każdy pirat, piratka, piratu mają tu swoje problemy, emocje, wątki, zresztą stale, stosunkowo subtelnie pokazywane i rozwijane na przestrzeni fabuły. To sitcom troszczący się o swoje postacie, oferujący im wystarczająco dużo przestrzeni do bycia czymś więcej niż makietą wyciągającą z kapelusza mniej lub bardziej trafiony żarcik.

Nasza bandera… jeździ więc po bandzie, a przy okazji emanuje ciepłem i szczerością, a popularny anglicyzm „wholesome” pasuje idealnie jako określenie charakteru tegoż dzieła. Dzieła, które nie tylko pokazuje, jak godnie i przystępnie reprezentować mniejszości, ale i jak na poziomie i z pazurem żartować z tematów seksualności czy płciowości (a przede wszystkim jak to robić z perspektywy konkretnych mniejszości seksualnych). Dlatego też cieszę się niezmiernie, że mogę czuć się choć pośrednio członkiem tej raz radosnej, raz żądnej krwi załogi. Odnajduję się przy niej jak w domu, nawet jeśli co chwilę istnieje ryzyko wypadnięcia za burtę ze śmiechu. I Wam radzę zebrać manatki i zerwać z żywotem szczurów lądowych. Tym bardziej że możecie to zrobić z pozycji kanapowej.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Yellowstone - czy 6. sezon powstanie? Oto co wiadomo o przyszłości serialu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

Ocet jabłkowy Netflixa na pierwszym zwiastunie. Serial o imperium wellness zbudowanym na kłamstwie może być nowym hitem giganta streamingu

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

„Muszę tego słuchać od tego gnojka”. Marlon Brando nie mógł znieść krytyki na planie filmu Francisa Forda Coppoli, przez co obraził innego aktora

Diuna: Proroctwo - ile odcinków ma serial sci-fi i kiedy nowy pojawi się na Max? Harmonogram premier wszystkich epizodów

Diuna: Proroctwo - ile odcinków ma serial sci-fi i kiedy nowy pojawi się na Max? Harmonogram premier wszystkich epizodów

Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym?

Książę w Nowym Jorku 2 - czy jest na Netflixie? Gdzie obejrzeć film z Eddiem Murphym?