Ostatni odcinek 1 sezonu Rodu smoka stawia pytanie o rolę kobiety w Westeros
Zakończenie 1. sezonu Rodu smoka nie ma szczególnie mocnego wydźwięku, zwłaszcza na tle poprzednich epizodów, które dostarczyły więcej emocji. Mimo wszystko są tu dalej dobrze realizowane i sygnalizowane od początku fabularne punkty.

Pierwsze sceny Rodu smoka pokazywały obejmującego tron Viserysa. Księżniczka Rhaenys musiała ustąpić swojemu kuzynowi, a przegrała przez uprzedzenia lordów wobec wizji kobiety u władzy. Chwile bezkrólewia po śmierci Viserysa to tarcia w rodzie Hightowerów między owdowiałą królową a jej ojcem. Wreszcie, na koniec sezonu, trafiamy na Smoczą Skałę, gdzie Rhaenyrze problemy robi Daemon. Tym samym serial HBO wraca do punktu wyjścia – pytania o rolę kobiety w społeczeństwie Westeros.
Księżniczka Rhaenys to największa feministka Rodu smoka
Nie każdemu musi się podobać feministyczny wydźwięk Rodu smoka. Trzeba jednak przyznać, że serial w realizacji swojej koncepcji trzymał się twardo przez calutki sezon. W dziesiątym odcinku, zatytułowanym Czarna Królowa, oglądamy główną bohaterkę, Rhaenyrę, w roli matki i królowej – obie funkcje przynoszą cierpienie i wiążą się z trudnościami. Kobieta jako władczyni dalej budzi pewne zastrzeżenia, dlatego Rhaenyra musi szybko pokazać swoją siłę i nie dać się stłamsić męskiej, rwącej się do walki energii Daemona.
Z boku te zmagania obserwuje Rhaenys. Nie przypadła jej korona, ale wyraźnie pragnie, aby na Żelaznym Tronie wreszcie zasiadła kobieta. Proponowała takie wyjście Alicent, teraz zaś obserwuje, czy Rhaenyra podoła temu zadaniu, czy może ulegnie. Walka o tron zyskuje drugie dno w postaci wojny płci. Twórcy jednak nie podporządkowali opowieści temu motywowi. Nie kreują też mężczyzn na gorszych, zwłaszcza że w swym zamiłowaniu do pokoju Viserys przejawiał zachowania inne niż stereotypowo męskie. Uniknięto zatem tendencyjności.
W tym sezonie dostaliśmy prawdziwy dramat człowieka, który chciał tylko kochającej rodziny. Bywały też momenty bardziej efektowne, jak szarża Daemona czy turniej z pierwszego odcinka. W Czarnej Królowej mamy okazję zobaczyć smoki w akcji – epicko nakręcone fragmenty trzymają w napięciu i zaskakują rozstrzygnięciem tych, którzy nie czytali literackiego pierwowzoru. Ród smoka pokazał się również z widowiskowej strony.
To nie jest najlepszy odcinek sezonu
Czarna Królowa nie jest epizodem najlepszym w tym sezonie. Fabuła Rodu smoka jest w pierwszej serii spójna w swoich założeniach, ale na sam koniec nie pozostawia widza ze zbyt dużymi emocjami. W finale próbuje się wybudować motywację Rhaenyry do tego, by rozpocząć wojnę, lecz użytym środkom brakuje odpowiedniej mocy, w rozwoju akcji trochę czuć pośpiech, a zagranie determinacją malującą się na twarzy protagonistki nie przekonuje. Po stronie Hightowerów atmosfera była dużo gęstsza.
Ród smoka godnie zastąpił Grę o tron. Przedstawił plejadę postaci, które mają wielowymiarowe osobowości i reprezentują różne problemy – wpływ wychowania w środowisku nastawionym na rywalizację czy stereotypowe patrzenie na płeć. Pierwszemu sezonowi nie trafił się żaden wyraźnie słabszy punkt, chociaż zakończenie mogłoby być mocniejsze i budzące większą ekscytację przed wojną między Czarnymi a Zielonymi.
Ocena: 7,5/10
Zapraszamy Was na nasz kanał na YouTube – tvfilmy, który jest poświęcony zagadnieniom związanym z filmami i serialami. Znajdziecie tam liczne ciekawostki, fakty, historie z planu i opinie.