Disney zamierza udostępnić Netflixowi licencje na swoje produkcje. Z wykluczeniem swoich najważniejszych marek

Dyrektor generalny Disneya, Bob Iger, odbył niedawno rozmowę z inwestorami, podczas której został poruszony temat udostępniania treści Netfliksowi, będącemu jednym z największych konkurentów Disney+. Część produkcji faktycznie może pojawić się we wspomnianej usłudze streamingowej, a nawet już się pojawiała, ale Bob Iger nie chce rezygnować ze swoich największych marek, które czynią Disney+ wyjątkową platformą na tle konkurencji (vide Deadline).

Bob Iger zaznaczył, że nie widzi potrzeby szukania szybkiego zysku, rezygnując ze swoich najmocniejszych produkcji. Zwłaszcza, że każda z nich pomaga budować mocną pozycję Disney+, co jest ważne w tak konkurencyjnym środowisku. Kierunek działań Boba Igera jest całkowicie inny do tego, jaki obrał David Zaslav, czyli dyrektor generalny Warner Bros. Discovery.

Taktyka Davida Zaslava polega na udostępnianiu materiałów, nawet tak dużych marek jak DC, na krótki okres, trwający od trzech do sześciu miesięcy. Po tym czasie licencja na daną produkcję się kończy i jeśli widz chce mieć stały dostęp do filmów oraz seriali ze wspomnianego DC, to ma taką możliwość za pomocą usługi streamingowej HBO Max.

Jak widać, konkurencja w świecie streamingu polega również na współpracy i udostępnianiu swoich treści innym platformom w taki sposób, żeby każda ze stron była zadowolona z zarobionych lub wydanych pieniędzy. Na Disney+ czeka jeszcze inna rewolucja związana z pełnym połączeniem serwisu z Hulu, które dotychczas było dostępne w Stanach Zjednoczonych.