Dziś na Netflixie premiera spin-offu świetnie ocenianego anime fantasy

Tak jak zapowiadano, od 28 września, czyli od dzisiaj, na Netfliksie można oglądać Castlevanię: Nocturne. Spin-off popularnej serii stawia w roli głównego bohatera Richtera Belmonta, który swój debiut w uniwersum miał w 1993 roku w grze Castlevania: Rondo of Blood. Młody łowca wampirów kontynuuje dzieło swoich przodków oraz matki, która zawsze go broniła.

Powiązane:Przebojowe anime Netflixa otrzyma spin-off. Zobacz zwiastun serialu Castlevania: Nocturne

Akcja Castlevanii: Nocturne została osadzona w czasach rewolucji francuskiej, więc fani mogą oczekiwać unikalnej stylistyki odwzorowującej końcówkę XVIII wieku. Richter Belmont razem z grupą innych łowców wyrusza, żeby powstrzymać brutalne wampiry. Na swojej drodze może spotkać wroga, który odebrał mu coś cennego w młodości.

Najnowsze anime wyróżnia się charakterystyczną dla serii kreską oraz dynamicznymi animacjami. Duże wrażenie robią starcia, w których dzieje się naprawdę sporo. Zobaczymy tu pojedynki z bronią białą, a także potężne zaklęcia. Seria składa się z ośmiu epizodów i wszystkie są dostępne do obejrzenia już dzisiaj.

Tym samym streamingowy gigant powiększa swoją bibliotekę o kolejną imponującą ekranizację gry. W ostatnim czasie na Netfliksie pojawia się coraz więcej tego typu seriali, a zaledwie wczoraj zapowiedziano dwa kolejne – Tomb Raider oraz Devil May Cry.

Jako przedpremierowy przedsmak Netflix udostępnił wczoraj początkowe siedem minut pierwszego epizodu. W ich trakcie można zobaczyć, jak matka Richtera, Julia Belmont, mierzy się z wampirem Olroxem. Główny bohater serii jest w tej scenie dzieckiem, ale już wtedy zdawał sobie sprawę, z czym musi się mierzyć jego ród.

Czytaj więcej:Spin-off jednego z najlepszych i najkrwawszych seriali Netflixa otrzyma 2. sezon. Ogłoszono to zaledwie tydzień po premierze

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!