130 milionów za nic. To widowisko fantasy miało konkurować z Avatarem, ale wylądowało w koszu

Miliony dolarów, gwiazda Jamesa Bonda i reżyser Gwiezdnych wojen nie byli w stanie zagwarantować tego, by ambitny projekt fantasy doczekał się szczęśliwego, kinowego finału. Oto historia projektu, który zapewne już nigdy nie ujrzy światła dziennego.

fantasy
Pamela Jakiel 7 sierpnia 2023
15
Źrodło fot. Empires of the Deep, Jonathan Lawrence, China Film Group / Emagine Studio
i

U źródła (niemal) każdej spektakularnej filmowej porażki jest wielkie marzenie i wybujałe ambicje. Nie inaczej było w przypadku Empires of the Deep – epickiego projektu, który skończył w koszu, pochłaniając 130 milionów dolarów i sześć lat pracy.

Wszystko zaczęło się od tego, kiedy Jon Jiang – architekt, chiński potentat nieruchomości, fan Gwiezdnych wojen, Władcy Pierścieni i starego hollywoodzkiego kina w jednej osobie – udał się na seans Avatara. Miliarder, zafascynowany możliwościami techniki 3D, postanowił nakręcić widowisko fantasy, które co najmniej dorówna dziełu Jamesa Camerona.

Wizjoner miał pomysł, a co najważniejsze, miał pieniądze na jego realizację. Jon Jiang samodzielnie przelał swoją koncepcję na papier. Fabuła opowiadała o syreniej królowej, chcącej uratować swe królestwo przed demonami. Akcja osadzona była w starożytności i przybliżała wojnę, w której udział brał sam grecki bóg Atlas. Twórca historii planował, że jego wiekopomne dzieło przerodzi się w trylogię.

Początkowo do projektu miliarderowi udało się przyciągnąć Irvina Kershnera, reżysera Imperium kontratakuje. Filmowiec uważał jednak, że oparta na mitologii fabuła nie przemówi do zachodniej publiczności. Podsunął więc Jonowi Jiangowi pomysł, by w konwencji science fiction opowiedzieć o ludziach, którzy przypadkowo natrafiają na podwodne królestwo. Kiedy potentat odrzucił tę propozycję, reżyser Gwiezdnych wojen zdecydował się zrezygnować ze współpracy.

130 milionów za nic. To widowisko fantasy miało konkurować z Avatarem, ale wylądowało w koszu - ilustracja #1

Empires of the Deep, Jonathan Lawrence, China Film Group

Podobną decyzję podjął twórca Kobiety-Kot z Halle Berry, Jean-Christophe Comar, kiedy po 12 miesiącach działań także jego pomysły nie spotkały się z entuzjazmem Chińczyka. Zdjęcia rozpoczęły się jednak w 2010 roku, a za sterami stanął mniej znany reżyser, Jonathan Lawrence.

Jon Jiang mierzył wysoko także jeśli chodzi o obsadę swojego wielkiego dzieła. Główna rola przypadła gwieździe Jamesa Bonda, Oldze Kurylenko. Wcześniej z filmem były wiązane nawet takie gwiazdy jak Monica Bellucci czy Sharon Stone. Do jednej z ról miliarder zaangażował także swoją dziewczynę.

Niestety, podczas pracy na planie pojawiły się duże problemy. Dotyczyły one nie tylko niedokończonego przed rozpoczęciem zdjęć scenariusza, ale także braku dostatecznej liczby statystów. Część z nich odeszła, kiedy nie otrzymali zapłaty w wyznaczonym terminie. Twórcom efektów specjalnych nie udało się zaś pobić tych, nad którymi przez lata pracował zespół Avatara. Do projektu dołączali i odchodzili jeszcze inni reżyserzy, a z udziału w filmie zrezygnowała rumuńska modelka portretująca jedną z postaci.

Jon Jiang zaczął dostrzegać problemy, z jakimi borykało się jego opus magnum, więc nagrany materiał przekazał do montażysty samego Stevena Spielberga, Michela Kahna. Jednak najwyraźniej nawet jemu nie udało się dokonać cudu – żaden z dystrybutorów nie zdecydował się przyjąć nieukończonego filmu.

W 2016 roku producenci Empires of the Deep opublikowali zwiastun widowiska i zwrócili się o pomoc finansową do potencjalnych widzów, ale na platformie crowdfundingowej nie udało się zebrać miliona juanów, wymaganych do sfinansowania premiery kinowej. I na tym zapewne skończy się historia wielkiego marzenia, które do tej pory nie doczekało się happy endu.

Pamela Jakiel

Pamela Jakiel

Filmoznawczyni, absolwentka MISH Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jej praca magisterska dotyczyła nowej duchowości w kinie współczesnym. Redaktorka serwisu Filmomaniak od kwietnia 2023 roku, wspiera redaktora prowadzącego i szefową wszystkich newsmanów. Wcześniej pisała do naEkranie. Jeśli po raz setny nie ogląda Dziewiątych wrót, to po raz pierwszy czyta książki Therese Bohman i Donny Tartt. Woli gnozę od grozy, dramaty od horrorów, Junga od Freuda. W muzeach tropi obrazy symbolistów. Biega długie dystanse, jeszcze dłuższe pokonuje gravelem. Uwielbia jamniki.

„Nie mogę zrobić z tobą tej sceny, to obrzydliwe”. Kaley Cuoco i Johnny Galecki wywołali na planie Teorii wielkiego podrywu sporą kłótnię z trywialnego powodu

„Nie mogę zrobić z tobą tej sceny, to obrzydliwe”. Kaley Cuoco i Johnny Galecki wywołali na planie Teorii wielkiego podrywu sporą kłótnię z trywialnego powodu

„Nigdy w życiu nikogo nie uderzyłem”. Choć Val Kilmer nie skrzywdziłby muchy, to wykazał się w brutalnej roli, która miała powędrować do Keanu Reevesa

„Nigdy w życiu nikogo nie uderzyłem”. Choć Val Kilmer nie skrzywdziłby muchy, to wykazał się w brutalnej roli, która miała powędrować do Keanu Reevesa

Robin Williams był tak dobry w Buntowniku z wyboru, że nawet można zobaczyć, jak śmieje się kamerzysta

Robin Williams był tak dobry w Buntowniku z wyboru, że nawet można zobaczyć, jak śmieje się kamerzysta

„Nie znam nikogo, kto by go obejrzał”. Sean Connery uważa, że temu filmowi poświęcono zdecydowanie za mało uwagi

„Nie znam nikogo, kto by go obejrzał”. Sean Connery uważa, że temu filmowi poświęcono zdecydowanie za mało uwagi

„To żałosne”. Pierce Brosnan nie był zadowolony z tego, jak wyglądały erotyczne sceny w jego filmach o Jamesie Bondzie

„To żałosne”. Pierce Brosnan nie był zadowolony z tego, jak wyglądały erotyczne sceny w jego filmach o Jamesie Bondzie